– Rdzeń kręgowy, który przejął funkcje mózgu, nie wytrzymał – opowiada ze łzami w oczach Teresa Burek, matka zmarłego. Od kilku dni łóżko, gdzie leżał ich syn, jest puste. W minioną sobotę odbył się pogrzeb 26-latka. Gracjan do śmierci był w domu. Od momentu wyjścia ze szpitala opiekowali się nim rodzice. – Nie było z nim żadnego kontaktu, mogłam go przytulić i mówić do niego, jednak nie reagował na to – dodaje pani Teresa.
– Wszystko mnie drażni, do tej pory każdy dzień był zaplanowany. Posiłek dla syna o tej porze, potem masaż, a teraz nie ma już nic – mówi Tadeusz Burek.
W lipcu ubiegłego roku w fabryce Stock w Lublinie Gracjana przygniotła maszyna do pakowania butelek, miażdżąc mu szczękę i kręgi szyjne. W firmie przeprowadzono kontrolę. – Stwierdziliśmy brak skutecznego zabezpieczenia strefy niebezpiecznej na hali – mówi Włodzimierz Biaduń z Państwowej Inspekcji Pracy w Lublinie. – Ogrodzenie nie dochodziło do ściany. Była 30-centymetrowa szczelina, przez którą można było wejść tam, gdzie działają maszyny.
Na podstawie ustaleń inspekcji pracy śledztwo wszczęła prokuratura. Sprawa zakończyła się oskarżeniem prezesa Stock Polska Evana M. o niedopełnienie obowiązku i narażenie pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
W kwietniu sąd umorzył postępowanie. Twierdził, że prezesowi nie można zarzucić bezpośredniego wpływu na zabezpieczenie miejsca pracy. – Zarząd spółki nie jest odpowiedzialny za bhp – czytamy w uzasadnieniu decyzji.
Od razu odwołała się od tego prokuratura. – Ktoś nie dopełnił obowiązku zabezpieczenia hali, z naszych ustaleń wynika, że odpowiedzialnym za to był prezes – wyjaśnia Dorota Kawa, prokurator rejonowy w Lublinie.
Jednocześnie odwołał się pełnomocnik rodziny. – Nie twierdzę, że to prezes jest odpowiedzialny, jednak ktoś był wyznaczony do pilnowania bezpieczeństwa – zauważa adwokat Marcin Dembiński.
Rodzina zapowiada walkę o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Pozew ma trafić do sądu za kilka dni. – Jeśli chodzi o zadośćuczynienie, to będzie to kwota powyżej miliona zł. Nic nie jest w stanie zrekompensować bólu rodziny – mówi mecenas Dembiński.
- Ubolewamy i czujemy ogromny żal z powodu nieszczęśliwego wypadku, do którego doszło w ubiegłym roku w fabryce. Deklarujemy naszą pomoc jeżeli tylko w tym trudnym czasie rodzina zechce wznowić z nami kontakt – komentuje Diana Kopycka, rzecznik Stock Polska.
Czytaj też:
- Stock Polska: Maszyna zmiażdżyła mężczyznę
- Stock Polska: Brak zabezpieczeń doporowadził do tragedii
- Wypadek w Stock Polska: Stan gracjana pogorszył się
- Wypadek w Stock Polska: Teraz najważniejszy jest Gracjan
- Nowe fakty w sprawie Stock Polska
- Wypadek w Stock Polska: Prezes w Stock Polska usłyszał zarzuty
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?