Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Recenzja spektaklu "Sztuka pływania" Justyny Jasłowskiej [Relacja za akredytację]

beatazet
beatazet
Oto moja relacja z spektaklu, na którym byłam w niedzielę o ...
Oto moja relacja z spektaklu, na którym byłam w niedzielę o ... Mat. prom.
Przeczytaj recenzję spektaklu "Sztuka pływania", którą można było zobaczyć 10 kwietnia w Warsztatach Kultury w Lublinie. Recenzja powstała w ramach akcji "Relacja za akredytację".

Chcesz zobaczyć ciekawy film, spektakl, albo koncert? Weź udział w akcji "Relacja za akredytację" i zdobądź bilety!
Relacja za akredytację: Akcja dla Dziennikarzy Obywatelskich MM Lublin (serwis)


Moim zdaniem spektakl pod tytułem „Sztuka pływania’ ma głębsze znacznie. Nie jest to tylko próba pokazania ruchów pływaka, ale także historia, którą trudno pokazać. Justyna stanęła na wysokości zadania i z gracją pokazała historię o niepełnosprawnych.

Może źle to interpretuję, ale oglądając ten spektakl, miałam takie wrażenie. To opowieść o niepełnosprawnych, którzy muszą przełamywać swoje słabości, co może odnosić się do rozsypania szklanek z niebieskim piaskiem - na początku 3 miejsce, potem 1, 1 i 2.

Justyna pokazała też szyderczy uśmiech ludzi, którzy rzekomo pomagają, ale w rzeczywistości knują za plecami, próbując wykorzystać sytuację do własnych celów.

Atak padaczki może być odzwierciedleniem wszystkich problemów jakie na nią spadają. Zakończenie jest optymistyczne, rozwija plakat ze swoją podobizną, gdzie jest uśmiechnięta, zwycięska, spełniła swoje marzenia...

Podczas gdy zgasły światła, rozejrzałam się dyskretnie po widowni. Wszyscy przyglądali się w skupieniu, niecierpliwie czekając ciągu dalszego. Gdy spektakl się skończył, wszyscy czuliśmy pewien niedosyt, chciało by się dłużej...

Artystka dostała duże brawa. Aplauz wynikał też z jej fantastycznej sprawności fizycznej, tego jak płynnie przechodziła z jednej figury do drugiej. Czuło się, że wkłada w to serce.

Ten spektakl zmusza do myślenia, bo może my też kogoś oczerniamy lub dyskryminujemy, często przypadkiem, ale wart zatrzymać się na chwilę i zastanowić, co możemy zrobić dla innych, słabszych od siebie.

Patrząc na scenę, czuło się dzięki rewelacyjnej grze świateł, jakby było się na dnie oceanu. Widać było piękne fale, które prawie dotykały widowni.

Pantomima artystki odzwierciedlała ruchy pływaka - wytrwale dążącego do celu. Odrzucenie lalek mogło być też odrzuceniem ludzi fałszywych, którzy chcą nas zniszczyć. To wygrana z nimi.

Niespokojne ruchy w całkowitej ciszy, gdy artystka naśladowała ruchy pływaka, zmagającego się z potężną falą, zostały skontrastowane z gwałtowną muzyką, która wprowadzała nastrój tajemniczości.


Justyna, którą spotkałam po spektaklu otoczoną grupą widzów, zgodziła się odpowiedzieć na moje dwa pytania:

1. Skąd taki pomysł?

- Pomysł zrodził się 2 lata temu. To fascynacja figurami pływaków, a także przerysowanie kiczu, estetyki kampu. To spektakl o dążeniu do czegoś nieosiągalnego, o czymś poważnym.

2. Pytanie o wykształcenie

Na pytanie odparła, że studiowała socjologię, ale ma też wykształcenie taneczne, brała udział w licznych warsztatach i jest stypendystką Alternatywnej Akademii Tańca w Starym Browarze w Poznaniu, gdzie zajęcia były prowadzone przez zagranicznych choreografów.


Mimo, że uważam, że to oryginalna sztuka, obawiam się, że nie każdemu się spodoba, gdyż wymaga wyobraźni i skupienia, a w zamian przenosi nas w zupełnie inny świat. 45 minut, jakie trwa, okazuje się przeminąć błyskawicznie. Wymaga większej reklamy, aby więcej ludzi o niej usłyszało.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto