Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar na ul. Szpinalskiego w Lublinie. Policja: „Liczyła się każda sekunda”

Łukasz Kaczanowski
Łukasz Kaczanowski
Marta Grabiec
Marta Grabiec
Mieszkańcy bloku przy ul. Szpinalskiego 11 mają za sobą ciężką noc. W niedzielę (24 października) w nocy na balkonie wybuchł pożar, który rozprzestrzenił się na cały pion. Konieczna była ewakuacja.

Pierwszy na miejsce zdarzenie przyjechał policyjny patrol ruchu drogowego. Starszy posterunkowy Tomasz Pietraś i sierżant Karolina Piskorska byli na miejscu, kiedy ogień z pierwszego piętra miał już kilka metrów wysokości.

- Do tej pory nie mogę zasnąć po tej nocnej zmianie. Jeszcze krąży we mnie adrenalina – mówi sierż. Karolina Piskorski. Dodaje, że początkowo nikt nawet nie chciał otworzyć drzwi do klatki: - Było późno, więc wszyscy spali. Zaczęłam krzyczeć, żeby ktokolwiek otworzył drzwi.

W końcu policjantom udało się dostać do budynku. - Wbiegliśmy najpierw do mieszkania na pierwszym piętrze, gdzie był pożar. Dziecko siedziało w słuchawkach i grało na komputerze, a rodzice już spali. Nawet nie wiedzieli, co się dzieje. Co by było gdybyśmy później przyjechali? – mówi policjantka.

Według wstępnych ustaleń lubelskiej policji i straży pożarnej, ogień pojawił się na pierwszym piętrze i później rozprzestrzeniał się coraz wyżej.

- Sytuacja była bardzo dynamiczna. Nie było czasu na myślenie. Biegaliśmy od drzwi do drzwi, żeby wyprowadzić tych ludzi – mówi st. post. Tomasz Pietraś. - Później dojechała straż pożarna. Policjanci razem ze strażakami ewakuowali ludzi. - Wynosiłam 90-letnią panią, która była w mieszkaniu obok, gdzie był pożar. Do końca nie była świadoma, że jest niebezpiecznie. Wszyscy z tego bloku wychodzili zaspani – mówi sierż. Piskorska.

Lubelscy strażacy dostali informację o zdarzeniu o godzinie 22.50. - Jak dotarliśmy na miejsce to ogień był już na trzech balkonach. Szybko udało się opanować pożar i po 1,5 godziny było już po akcji – mówił kpt. Andrzej Szacoń z lubelskiej straży pożarnej.

Na drugim piętrze mieszkają trzy studentki, które w Lublinie są dopiero od trzech tygodni. - Ciężko było – mówi Weronika, która studiuje geografię wojskową i zarządzenie kryzysowe. Podczas ewakuacji spakowały wszystkie rzeczy, żeby wynieść się z mieszkania. - Wszędzie jest pył, a w mieszkaniu czuć dymem. Po prostu tu śmierdzi. Teraz chyba musimy się wynieść. Piękny początek studiów, nie ma co - mówi.

- Dopiero dochodzę do siebie po tym wszystkim. Zapadł mi w głowę jeden obrazek. Jak nas ewakuowali, to jakaś pani wybiegła z psem i małym dzieckiem. Miała na sobie koszulkę na ramiączkach. Był mróz, więc oddałam jej swoją kurtkę – mówi jedna z sąsiadek.

Poszkodowana w zdarzeniu została 27-letnia kobieta w ciąży. Mieszka na trzecim piętrze i to ona zadzwoniła na telefon alarmowy. Do późna bawiła się z dzieckiem, bo czekała na męża, który wracał z pracy. - Zgłoszenie dostaliśmy rzeczywiście od matki z 3-letnim dzieckiem. Sama jestem mamą i odganiałam od siebie myśl, że nie zdążymy na czas i zastaniemy ją z tym dzieckiem na balkonie – relacjonuje sierż. Piskorska.

Ewakuacja bloku trwała 2 minuty, ale liczyła się każda sekunda. - W którymś momencie nawet okno pękło - tak jakby wybuchło. Dym był wszędzie. Sama go nawdychałam i obiecałam sobie, że pojadę na jakąś tlenoterapię do szpitala – mówi sierż. Piskorska. - Niesamowicie współpracowało mi się z Tomkiem. To młody policjant, jego żona jest w ciąży i nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mu się stało – dodaje.

- Nie czuję się bohaterem i po prostu cieszę się, że mogłem pomóc i akcja zakończyła się sukcesem. Wykonywaliśmy naszą pracę. Taka nasza rola – podsumowuje st. post. Pietraś.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jaki olej do smażenia?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pożar na ul. Szpinalskiego w Lublinie. Policja: „Liczyła się każda sekunda” - Kurier Lubelski

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto