Nie chcemy żyć w slumsach

- Elewacja bloku jest w opłakanym stanie, a jak ktoś jedzie windą w nocy, to spać nie można, taki jest huk – opowiada pan Jan, mieszkaniec Zimowej 10. – Na tym nie koniec. Kiedy spadnie śnieg, domofony przestają działać. Co miesiąc płacę prawie 90 złotych na fundusz remontowy, a czuję się jakbym mieszkał w slumsach.

Zdaniem lokatorów, spółdzielnia zajmuje się niepotrzebnymi drobiazgami, a ignoruje te priorytetowe. – Np. chcą zrywać wykładzinę na ostatnim piętrze bloku i układać tam terakotę – dziwi się pan Jan. – A zamiast ocieplać blok, zaczęli nam docieplać piwnice! A tam i tak jest 18 – 20 stopni ciepła!

Dlatego mieszkańcy przygotowali protest, pod którym podpisało się wielu lokatorów, także Marian Ziegler, przewodniczący rady dzielnicy Bronowice. – Moim zdaniem docieplanie stropów piwnic jest mniej potrzebne ludziom niż ocieplenie samego bloku i wykonanie stolarki – uważa Ziegler.

Spółdzielnia Mieszkaniowa Kolejarz, do której należy blok przy Zimowej 10, dziwi się tym skargom: – Kiedy w maju, na zebraniu członków osiedla „Pogodna", kierownik osiedla omawiała z lokatorami plan remontów, w tym planowane docieplenie stropów piwnic, nikt nie protestował – zapewnia Witold Pawłowski, zastępca prezesa SM Kolejarz. – Wręcz przeciwnie, mieszkańcy, w tym lokatorzy Zimowej, byli zadowoleni.

Ale ludzie wskazują inne problemy, np. audyt budynku. Wykonuje się go po to, by uzyskać kredyt na określone prace remontowe. Kredyt jest potem częściowo umarzony. - Natomiast spółdzielnia zrobiła audyt, kredytu nie wzięła, a zaczęła docieplać piwnice korzystając z funduszu remontowego - mówi pan Jan. – Aż serce boli, jak oni kłamią.

Spółdzielnia tłumaczy, że to sami mieszkańcy nie zgodzili się na kredyt: - Jeszcze w lutym ubiegłego roku, zarząd spółdzielni i rada osiedla przedstawili mieszkańcom propozycję zaciągnięcia kredytu na termomodernizację – podkreśla Witold Pawłowski. - Niestety, nie została zaakceptowana, przy sprzeciwie kilku lokatorów Zimowej 10.

Dlatego obecne prace są pokrywane z funduszu remontowego.
Na zarzut, że spółdzielnia nic nie robi, Pawłowski wymienia szereg wykonanych przez nich prac, m.in. docieplenie ścian szczytowych, instalacja ciepłomierzy i wymiana drzwi wejściowych. – Jeśli chodzi o ocieplenie całego bloku, to na razie nas na to nie stać – dodaje. – Możemy zaciągnąć na ten cel kredyt i spłacać go w ramach funduszu remontowego. Możemy też skorzystać z funduszy europejskich, dlatego przygotowujemy odpowiednie wnioski, by zdobyć dofinansowanie – zapowiada Pawłowski. – Ale dziś trudno przewidzieć, czy nam się uda.

Spółdzielnia przekonuje, że o wszystkich działaniach i planach informuje mieszkańców na corocznych zebraniach członków. – Jednak niewiele osób na nie przychodzi, dlatego ludzie potem o niczym nie wiedzą – uzasadnia Pawłowski. - Poza tym, plany remontowe są uzgadniane i akceptowane przez radę osiedla, która reprezentuje lokatorów.

Te wyjaśnienia nie przekonują ludzi. Mieszkańcy zebrali już 110 podpisów pod protestem, który chcą przekazać przewodniczącemu rady osiedla. Nie godzą się m.in. układaniu terakoty na ostatnim piętrze w bloku. - Dopóki cały budynek nie zostanie ocieplony, nie można trwonić pieniędzy na mniej ważne rzeczy – ocenia pan Jan. – Trzeba je wydawać rozsądnie. Będziemy o to walczyć.
Do sprawy wrócimy.