Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolonie nad Bałtykiem dla dzieci z Jastkowa. Rodzice żalą się na brud, głód i wilgoć

Spoza miasta
Spoza miasta
– Miały spokojnie wypoczywać, tymczasem są głodne i mieszkają w obskurnych warunkach - tak mówią mieszkańcy gminy Jastków o koloniach nad Bałtykiem w Jarosławcu, na które wysłali swoje dzieci.
Uwaga! Zostań Dziennikarzem Obywatelskim!

Interesujesz się sprawami swojej dzielnicy? Pisz i rób zdjęcia do MM! Zostań Użytkownikiem naszego portalu. Zamieszczaj artykuły i fotografie w kategoriach artykuły i blogi. Najlepsze materiały Dziennikarzy Obywatelskich trafią do papierowego wydania Mojego Miasta Lublin! Zapraszamy do współpracy.

Masz pytanie? Zadzwoń lub napisz do redatora dyżurnego MM, do którego kontakt znajdziesz codziennie w dolnym prawym rogu strony głównej lublin.naszemiasto.pl.

– Tu chodzi o zdrowie naszych dzieci – napisali do nas w dramatycznym liście mieszkańcy gminy Jastków.

50 dzieci z Jastkowa i okolic przebywa na 2-tygodniowych koloniach w Jarosławcu nad Bałtykiem. Trafiły do ośrodka Związku Harcerstwa Polskiego "Leśna Polana”.

Rodzice musieli pokryć tylko część kosztów (po 350 zł), bo wypoczynek dzieci rolników dofinansowuje KRUS. Gmina Jastków zapewniła przejazd w obie strony.

– Wysyłamy dzieci na kolonie od kilku lat. Ale jeszcze nigdy nie było tak źle. Codziennie są telefony, lament i płacz – mówi Maria Prażmo, która nad morze posłała syna i córkę. – W pokojach dzieci nie zastały pościeli. Był za to brud i straszna wilgoć – dodaje inna z matek.

– Wilgotność? Pewnie, że jest. To naturalne z powodu minimalnej odległości od morza – odpowiada Roman Wierzbicki, organizator kolonii, były senator PiS i były szef NSZZ "S” Rolników Indywidualnych. – Inspektorzy sanepidu wszystko sprawdzili i stwierdzili, że jest w porządku.

– A jedzenie? Po 13-godzinnej podróży dzieci nie dostały ciepłego posiłku – podkreśla jeden z rodziców.

– Moja córka na obiady się najada. Ale po śniadaniach i kolacjach jest głodna – dodaje Maria Prażmo. – Dość powiedzieć, że któregoś dnia posiłkiem był… banan – mówi oburzony Marek Dzierżak.

Wierzbicki przyznaje, że problem z jedzeniem był. Pierwszego dnia.

– Dzieci miały dostać ciepły posiłek. Tyle że miały przyjechać do godz. 17. A te z Jastkowa przyjechały po 20. Odgrzewanie kolacji, przy takim upale, mogło się okazać niebezpieczne. Dostały kanapki – wyjaśnia.

Dodaje, że teraz koloniści dostają 5 posiłków dziennie. – Sam tam byłem i się najadłem – podkreśla organizator.

– Rodzice wyobrażali sobie, że wysyłają dzieci do 4-gwiazdkowego hotelu. Od początku nikt przed nimi nie ukrywał, że pojadą do stanicy harcerskiej. W Internecie można było zobaczyć zdjęcia – dodaje Wierzbicki.

– W Internecie wszystko wyglądało pięknie – odpowiada Marek Dzierżak.

– Moja 9-letnia córka już mi powiedziała, że nigdy nie wstąpi do harcerstwa. Ma dość – mówi M. Dzierżak.

– Mamy codziennie odprawy, a 2–3 razy dziennie rozmawiamy z kolonistami – komentuje harcmistrz Ryszard Sobczak, komendant Hufca, któremu podlega ośrodek. – Nie słyszałem, żeby którekolwiek z dzieci chciało wracać do domu.

– Mój 12-letni syn codziennie dzwoni zrozpaczony. Mówi, że się nudzi, że jest mu źle i że chce wrócić do domu – twierdzi jednak Maria Prażmo. – Co teraz mamy zrobić? Jechać przez całą Polskę i zabrać dzieci? Chyba nie będzie innego wyjścia…

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto