Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jest coraz mniej pszczół. Ceny żywności mogą pójść w górę

Łukasz MM-kowicz
Łukasz MM-kowicz
sxc.hu
Właściciele pasiek alarmują - mamy coraz mniej pszczół. Wkrótce ceny żywności mogą pójść w górę.

– Kiedyś zalecaliśmy hodowcom, by wypuszczali pszczoły na pole, dopiero na drugi dzień po oprysku. Dziś przestrzegamy, by robili to dopiero na piąty dzień. Ci, którzy się zastosowali do tych rad, nadal mają pasieki – mówi Tadeusz Sabat, prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego.

Dlaczego pszczoły padają? Przyciąga je kwitnący teraz rzepak i Sabat nie ma wątpliwości: winne są środki ochrony roślin o przedłużonym działaniu (neonikotynoidy – zostają w tkankach rośliny przez cały okres jej wzrostu). – W Niemczech, Francji, na Słowenii i we Włoszech od dwóch lat nie można stosować pestycydów zawierających groźny dla pszczół imidakloprid. Tymczasem, w Polsce jego zastosowanie wciąż rośnie, bo producenci obniżyli ceny – dodaje Sabat.

Według pszczelarzy, ten środek jest 7 razy bardziej trujący niż DDT. Jego wpływ na pszczoły badają m.in. naukowcy z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. Program badawczy zakończy się dopiero w 2012 r. Wtedy też zostaną opublikowane jego wyniki.

– Problem masowego wymierania pszczół pojawił się kilka lat temu. I narasta. W tym roku pszczelarze też skarżą się na duże straty – przyznaje Zbigniew Kiernicki, prezes lubelskiego Koła Pszczelarzy.

– Cztery lata temu miałem znacząco podtrute pszczoły. Wszystko przez zastosowany oprysk przez nieodpowiedzialnego rolnika – opowiada Grzegorz Jasina, pszczelarz z Lublina. – To było na plantacji malin, na terenie powiatu kraśnickiego, kiedy przywiozłem pasiekę. Rolnik pryskał pole przed godziną 5, ok. 20 metrów od uli. Straciłem pół pasieki.

– Nie wiemy też, jakie pestycydy rolnicy przemycają zza wschodniej granicy, by potem zastosować je na swoich polach – dodaje Stanisław Próchniak z Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Lublinie.

Rolnicy stosujący pestycydy, które zabijają pszczoły, są w zasadzie bezkarni. – Pomagamy pszczelarzom w uzyskaniu odszkodowania, ale nie jest to łatwe. Najpierw trzeba wskazać winnych – mówi Próchniak – Ostatnio był taki przypadek w Zygmuntowie w gminie Rybczewice. Pszczoły leżały na polach, sprawa się nawet o prokuraturę oparła. Nie udało się jednak ustalić, czym plantacja została opryskana. A wystarczyłoby, żeby rolnicy przestrzegali prawa i prowadzili ewidencję. W ustawie o ochronie roślin jest jasno napisane, co, kiedy i czym wolno pryskać! – tłumaczy.

– U nas pszczoły nie giną – cieszy się Weronika Surmacz z Pasieki Wędrownej Miodzio z Zawadki na Roztoczu. – Ale problem znam. Niedawno nawet wysyłaliśmy matki do Piask, bo tamtejszy pszczelarz stracił swoje pszczoły, gdy sąsiad opryskał rzepak.

Czytaj też: Małe żądło, wielki problem

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto