Anna Szłapak związana była z Piwnicą pod Baranami przez 18 lat. W krakowskim kabarecie założonym przez Piotra Skrzyneckiego zaśpiewała wiele utworów.
Piosenkarka wydała do tej pory cztery płyty. W 1991 ukazał się pierwszy album „Anna Szałapak z Piwnicy pod baranami”. Osiem lat później wyszedł krążek „Anna Szałapak w Trójce, czyli z czego składa się świat”. Dopiero rok 2000 przyniósł płytę („Żywa woda – rzeka nierzeczywista”) poświęconą pamięci Agnieszki Osieckiej i Piotra Skrzyneckiego. Cztery lata później ukazał się album „Serce na rowerach”.
– Na koncercie w kościele pw. Św Rodziny zaśpiewam piosenki właśnie z tej płyty. Byłam już w Lublinie kilka razy, ale nigdy nie miałam okazji zaprezentować albumu z 2004 roku – mówi Anna Szałapak. - W tym roku zdecydowałam się wystąpić na Festiwalu Organowym z kilku powodów. Po pierwsze Lubelski festiwal Organowy brzmi dostojnie, a po drugie ja bardzo lubię śpiewać w kościołach. Mam bardzo miłe wspomnienia z poprzednich spotkań z lubelską publicznością. Mam nadzieje, że i teraz mieszkańcy licznie przybędą na mój recital.
I dodaje: - Na środowy wytęp wybrałam piosenki z tej płyty, ponieważ sprzyja temu pora. Piosenki z tej płyty to wiersze specjalnie dla mnie napisane przez krakowską poetkę, Ewę Lipską. Muzykę stworzył Andrzej Sikorowski, Andrzej Zarycki i Seweryn Krajewski - wyjaśnia Anna Szałapak.
Na recitalu nie zabraknie także ducha Agnieszki Osieckiej. – Zaśpiewam też piosenki z płyty „Żywa Woda” dedykowanej nieodżałowanej Agnieszce Osieckiej i twórcy kabaretu Piwnica pod Baranami – Piotrowi Skrzyneckiego. Oczywiście nie może zabraknąć słynnych pieśni Osieckiej i Zygmunta Koniecznego ze spektaklu „Sztukmistrz z Lublina” – opowiada Anna Szłapak. – Z racji tego, że wystąpię w kościele, zaplanowałam też zaśpiewanie spokojniejszego repertuaru. Lublinianie usłyszą zapewne „Ucisz serce”.
Artystka wystąpi na recitalu z akompaniamentem pianisty, Konrada Mastyło. Początek koncertu o godzinie 19.
Rozmowa z Anną Szałapak:
• Pracowała i pracuje pani z wybitnymi kompozytorami i poetami. Pani ostatnia płyta „Serce na rowerach” powstała w oparciu o wiersze Ewy Lipskiej. Skąd rodzą się pomysły na współpracę?
Piosenki z tej płyty to wiersze specjalnie dla mnie napisane przez krakowską poetkę, Ewę Lipską. Muzykę stworzył Andrzej Sikorowski, Andrzej Zarycki i Seweryn Krajewski. Różnie to bywa. Czasami jest tak, że ktoś do mnie przychodzi z gotowym materiałem, a czasem kogoś proszę o współpracę. Mam szczęście do osób, z którymi tworzę. Zwykle bywa tak, że wszystko kończy się wieloletnimi przyjaźniami.
• Słucham pani utworów już od dawna. Do dziś nie mogę się pozbyć fascynacji do piosenki „Anna Csillag”. To połączenie tekstu Leśmiana i Schulza w jedno. Niezwykła historia kobiety, która marzyła o „specyfiku, leku cudownym” na porost włosów.
Muzykę napisał do tego Zygmunt Konieczny. Pamiętam jak przyszedł do mnie pewnego dnia i powiedział: „Nie ścinaj włosów”. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Potem dostałam tekst. „Anna Csillag” to wyjątkowy utwór. Ma w sobie coś mrocznego, dramatycznego, ale i lirycznego zarazem.
• Przez 18 lat związana była pani z „Piwnicą pod Branami”
Bardzo dobrze wspominam ten czas. W jakiś sposób to we mnie żyje. Te emocje, przyjaźnie artystyczne są stale obecne w moim życiu. Bardzo cenię sobie spojrzenie w przeszłość, choć nie zapominam, że perspektywa przyszłości jest bardzo ważna. Trzeba robić krok na przód, ale zawsze warto się oglądać za siebie. Coś takiego jest właśnie w tworzeniu piosenek. Robię pół kroku, nie mając pojęcia, jak zostanie odebrany nowy utwór. Trzeba ryzykować, ale nie wolno zapominać o tym co było.
• Weszła Pani w środowisko „Piwnicy pod Baranami” niejako je rozświetlając. Agnieszka Osiecka nazwała panią „Białym Aniołem” z Piwnicy pod Baranami.
No cóż sceneria Piwnicy była dość mroczna. Miałam dość już tej czerni. Wszystko było wtedy takie smutne. Były trudne czasy Solidarności. A ja jestem optymistką. Wybrałam, więc jasne kolory. Ubierałam się na biało. I tak właściwie zostało do dziś. Bardzo dobrze czuję się w tym kolorze.
• Pani atrybutem są także kapelusze. Również białe.
Urosła z tego spora kolekcja. Jest taki słynny kapelusz, który dostałam od Agnieszki Osieckiej. Biały z niebieskim kwiatem. Z kolei śpiewanie „Anny Csillag”, to występ w czarnym kapeluszu z czerwonym kwiatem. To nakrycie głowy dostałam od mojej „ciocio-babci”. W Krakowie kapelusze robi pani Zofia. Kiedy przechadzam się ulicą, i spotykam panią Zofię zawsze słyszę: „Wymyśliłam kapelusz dla Pani”. Natychmiast po niego pędzę. Kapelusze są niezwykle eleganckie i romantyczne. Kocham je.
• Anioły także?
Hmm… Kolekcja aniołów to zupełny przypadek. Agnieszka nazwała mnie „Białym Aniołem” i to było bardzo miłe. Od tego momentu anioły po prostu zaczęły do mnie spływać. Dostawałam je po koncertach. Większość wizerunków anielskich z mojej kolekcji to prezenty. Anioły kojarzą mi się z Agnieszką, której przecież nie ma już z nami 14 lat…A mnie się zdaje, jakbyśmy wczoraj spacerowały. Od niej dostałam anioła zrobionego na szydełku. Kupiła mi go po koncercie w Ameryce. Do dziś jeżdżę z nim na każdy występ.
Rozmawiała Aleksandra Antonowicz
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?