Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spotterzy są wśród nas. Prawdziwi pasjonaci lotnictwa w akcji

Redakcja
Do niedawna jeszcze nie było ich w Lublinie, a przynajmniej nie byli widoczni. Ci, którzy pasjonowali się tym hobby, wyjeżdżali do innych zakątków kraju.
Ten materiał bierze udział w konkursie dla Dziennikarzy Obywatelskich MM Lublin!

Spotter to obserwator. Ten, który namierza, miłośnik, zajmujący się spottingiem, a więc hobby polegającym na fotografowaniu obiektów związanych z komunikacją.

Można więc obserwować i fotografować luksusowe samochody, bolidy Formuły 1, stare auta (carspotting), autobusy danej korporacji (busspotting), pociągi wraz z zapisywaniem ich numerów, czasów przyjazdów i odjazdów (trainspotting), kolejki metra, gdy wjeżdżają na stacje i opuszczają je (tubespotting) pojazdy służb ratowniczych (spotting 112). Ale nie tylko.

U nas, w Lublinie i okolicach, w niezwykle szybkim tempie zaczyna rozwijać się planespotting, czyli obserwowanie samolotów i Portu Lotniczego Lublin. Ale ten rodzaj spottingu jest w dużej mierze powiązany z extremespotting, czyli z obserwowaniem i fotografowaniem samolotów na wysokości przelotowej.

Hobbyści wypatrują samolotów, głównie pasażerskich, gromadząc się przeważnie w dopuszczalnym pobliżu pasów startowych lotnisk cywilnych, ale niekiedy i wojskowych, choć w tym przypadku jest to już znacznie trudniejsze. Większość z nich fotografuje wyczekiwane i dostrzeżone statki powietrzne. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby czynili to również w innej lokalizacji i innej scenerii, gdy tylko, dysponując sprzętem fotograficznym, dostrzegą na niebie jakikolwiek latający obiekt. Najbardziej zagorzali, skrzętnie odnotowują każde pojawienie się samolotu, jego typ i inne dane.

Spotterzy są zazwyczaj uzbrojeni w lornetki, aparaty fotograficzne - poczynając od telefonu komórkowego do profesjonalnego sprzętu, w zestaw obiektywów z różną ogniskową lub w stałoogniskowe, w "rybie oka", teleskopy, a nawet skanery częstotliwości lotniczych do prowadzenia nasłuchu. Może to być jednak zwykła najprostsza cyfrówka. Wiek, płeć, wykształcenie, status społeczny spottera – absolutnie nie mają tu żadnego znaczenia. Liczy się głównie zaangażowanie, pasja, determinacja i wolny czas.

Tego typu osoby są zazwyczaj mile traktowane przez władze portów lotniczych, a niektóre z nich sam fakt posiadania własnej grupy spotterów uważają za swego rodzaju nobilitację dla danego lotniska. Jest to bowiem jakby „pierwsza linia ochrony” dla konkretnego kompleksu lotniczego. Zazwyczaj grupy takich pasjonatów związane są z najbliższymi lotniskami, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby spotterzy jeździli do innych ośrodków. Nazwy poszczególnych grup tworzone są zwykle od nazwy lotniska w nomenklaturze Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (CIAO).

Tak było niedawno choćby w związku z pierwszym lądowaniem Dreamlinera na lotnisku Chopina w Warszawie. Ale swoje przysłowiowe 5 minut mieli też nasi rodzimi spotterzy w momencie grudniowego otwarcia Portu Lotniczego Lublin w Świdniku, czy choćby 14 i 15 lutego br. w związku z wizytą na tym samym lotnisku rosyjskiej konstrukcji ukraińskiego „Rusłana” – jednego z największych samolotów transportowych świata. Niektórzy twierdzą, że trzeciego pod względem wielkości.

Swoich spotterów mają od dawna, choćby: Warszawa, Kraków, Katowice, Wrocław czy Gdańsk, mają też mniejsze lotniska, jak Mielec, Łódź, Olsztyn, Bydgoszcz. Wszędzie tam, przy administracji lotnisk działają oficjalnie zarejestrowane grupy pasjonatów fotografii lotniczej, zwane stowarzyszeniami spotterów. W nieco tajemniczo brzmiących nazwach, wzbogaconych rzeczownikiem "spotters", zakodowany jest zazwyczaj kontynent, kraj i miasto, w którym znajduje się dany port lotniczy. EPKK, EPKT, EPWA, czy EPSC, EPRZ - oznaczają przykładowo stowarzyszenia spotterów z Krakowa, Katowic, Warszawy, Szczecina i Rzeszowa. Tylko więc pozostaje czekać, aż powiadomieni zostaniemy o związaniu się rodzimego lubelskiego klubu miłośników spottingu.

- Przez kilka lat, od kiedy interesuję się fotografowaniem samolotów i w ogóle tematyka lotniczą - informuje Dymitr, jeden z oczekujących na odlot Rusłana obserwatorów - jeździłem na inne lotniska. To były całe długie wyprawy, nierzadko nieprzespane noce. No, ale cóż nie robi się dla pasji… A teraz mamy lotnisko na wyciągnięcie ręki i coraz więcej samolotów na nim. Jest więc co fotografować. Tak układam sobie dyżury w pracy, aby zawsze móc przyjechać tu wtedy, gdy dzieje się coś ciekawego. Tylko trzeba być przynajmniej trzy kwadranse wcześniej, aby zająć dobre miejsce. No i koszty zmniejszyły się w porównaniu z niedawnymi miesiącami… - dodaje z uśmiechem.

Wśród osób żegnających Rusłana w piątkowe popołudnie widać było zarówno tych, którzy dysponowali bardzo profesjonalnym sprzętem, jak i osoby ze zwykłymi cyfrówkami, a nawet z aparatami telefonicznymi. Byli też pasjonaci, którzy po prostu obserwowali wszystko gołym okiem. Wiele osób przyszło po prostu popatrzeć, bo coś słyszeli, bo szedł sąsiad, bo podobno było warto… Większość przyjechała samochodami, a ze względu na trudny teren, ci najbardziej doświadczeni poruszali się autami terenowymi. Ale niektórzy przyjechali także na rowerach, a nawet na nartach. Były całe rodziny, były małe dzieci, były także pieski…

- Rusłana już „zaliczyliśmy”, na uziemionego Dreamlinera pewnie nie doczekamy się. To może uda się nam kiedyś zobaczyć w Świdniku ukraińską Mriję – sześciosilnikowy największy samolot transportowy świata, który wyprodukowano tylko w jednym egzemplarzu, a który był już w Polsce co najmniej dwukrotnie. Ale ani na poznańską Ławicę, ani do Pyrzowic nie mogłem pojechać. Może więc Mrija mnie odwiedzi tutaj w Świdniku – marzy Dymitr i zaraz dodaje: - Jadę przygotowywać się na jutro na Chupa Chups'a.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Spotterzy są wśród nas. Prawdziwi pasjonaci lotnictwa w akcji - Lublin Nasze Miasto

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto