Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzeństwo na zawsze razem

Redakcja
Justyna, Grzegorz i Waldek Wasiowie. Troje z szóstki rodzeństwa, których historię opisujemy.
Justyna, Grzegorz i Waldek Wasiowie. Troje z szóstki rodzeństwa, których historię opisujemy. Ewa Czerwińska
Historia rodzeństwa Wasiów z Gródka pod Hrubieszowem, o której pisaliśmy w piątkowym wydaniu, poruszyła naszych Czytelników. Już mamy pierwsze sygnały, że jesteście Państwo gotowi pospieszyć dzieciom z pomocą. Akcję prowadzimy wraz z Radiem Lublin.

Po śmierci Małgorzaty Waś sześcioro jej dzieci postanowiło zostać razem. Pomaga im gmina i rodzina. Sprzyja kurator. Teraz dzieci czekają na ustanowienie opiekuna prawnego - rozprawa odbędzie się 26 lutego. Może nim zostać Justyna, która za kilka dni będzie pełnoletnia. Uczy się w liceum w Hrubieszowie. - Kiedy powiedziały mi o tej możliwości pani dyrektor i pani pedagog, strasznie się ucieszyłam. Krzyknęłam nawet: Niech dzieci zostaną ze mną! Bo my chcemy być razem. Nie ma mowy o domu dziecka. Damy radę - zapewnia.

Ciężka choroba matki uczyła całą szóstkę wrażliwości i odpowiedzialności. - Każdy miał coś zrobić przy mamie - mówi Justyna. Jest poważna. Z namysłem wypowiada sądy.

Małgorzata Waś chorowała sześć lat. Przeszła dwie operacje mózgu. Dzieci towarzyszyły jej w odchodzeniu. Dziś chcą pozostać w rodzinnym domu, ale ten wymaga kapitalnego remontu. Pojechałam do Gródka, który leży na końcu Polski, zakopany górą śniegu. Długo szukałam domu Wasiów. Znalazłam go na końcu wsi. Wyglądał jakby porzucili go ludzie, tylko dla formalności zakrywając okna folią. Na podwórku powiewał na sznurku koc - znak życia. Podeszłam do drzwi. Widać, że spracowane - nie domykały się. Weszłam. Sień. Kolejne drzwi. Zapukałam. Z drżeniem, bo moje zawodowe doświadczenie i pewność siebie zawsze kruszą się wobec ludzkiej tragedii. I weszłam. Półmrok, ludzie. Ciepło. Dziewczyna podrywa się z kozetki pod oknem. - Tylko się ogarnę - mówi. Zapach gotowanej kapusty. Na stole talerz z kanapkami. Podchodzi chłopiec. - Kawa? Herbata? - pyta uprzejmie.

Najważniejsze, że mamy siebie

Jesteście dla mnie całym światem - napisała Justyna swoje wołanie o miłość
Z zimnej sieni wchodzi się do kuchni. Ciepłej, bo Waldek wciąż podkłada do piecyka. Tu leżała śmiertelnie chora Małgorzata Waś, na kozetce pod oknem. Do końca chciała mieć wszystko na oku. Nawet jak po pierwszej operacji lekarze nie dawali jej roku życia - przeżyła cztery. Po drugiej mówili: Może wytrzyma kilka miesięcy. Przeżyła prawie dwa lata. Walczyła. Latem zobojętniała i powoli zaczęła odchodzić. Umarła przed trzema tygodniami. Osierociła sześcioro dzieci, nie licząc 21-letniej Ewy, która wyjechała do Katowic i tam próbuje urządzić sobie życie. - Kiedy panie z opieki pytały mamę, jakie ma największe pragnienie, mówiła: "Chciałabym, żeby moje dzieci miały ładny dom". Z tym pragnieniem odeszła.

Dom Wasiów na końcu wsi Gródek, która polami dotyka Ukrainy, wygląda jakby sklecony naprędce. Okna szczelnie zakrywa folia. - Gdyby nie to, wewnątrz nie dałoby się utrzymać ciepła - wyjaśnia Justyna, licealistka. Zwinna, szczupła, ciemne włosy złapane w ogonek, okulary. Jest teraz gospodynią. - A to nasz bohater - uśmiecha się do Waldka, szesnastolatka z zamiłowaniem do rolnictwa. Waldek spuszcza skromnie głowę, ale zaraz zerka na piecyk. Obowiązkowy. Nie dopuści, żeby ogień przygasł. Pierwszy wstaje, żeby napalić, nakarmić psa i kota. - Upaćka się w tym węglu, byleby tylko było nam ciepło - komplementuje Justyna. - Mówię pani, do kurnika pójdzie, nie szczypie się z tymi kurami - za fraka i po jajko! Jak mieliśmy świniaka, to też się nim zajmował.

Waldek ma kłopoty z kręgosłupem. Małgorzata woziła go po lekarzach, nosił ortopedyczny gorset. Dziś plecy aż się proszą dalszego leczenia.

Najstarsza z rodzeństwa to Magda. Zajmuje jeden z dwóch niedużych pokoi razem z dziesięciomiesięczną córeczką. Obydwie są teraz w szpitalu. Nie ułożyło się jej. Jest jeszcze 15-letnia Natalia, 12 -letni Grzegorz i 10-letnia Karolina. Natalia to panna porządnicka. Nie zabierze się do nauki, jeśli nie posprząta pokoju. Grzegorz jest olimpijczykiem z matematyki i zdobywcą nagród na zawodach w ping-ponga. - Żywe srebro - śmieje się Justyna. - Lubi żartować. Jak tylko wraca ze szkoły, od razu nasz dom żyje.

I Natalia. Niemal całe dzieciństwo zabrała jej choroba matki. Dziś korzysta z pozycji najmłodszej z całej szóstki.

Na ścianie pocztówki z Hiszpanii od koleżanki Justyny, portret Jana Pawła II i rodzinny. Na kartonie zdanie: "Chcę być dla Was tym, czym Wy jesteście dla mnie - całym światem". Wokół twarze wszystkich członków rodziny.

Justyna patrzy na ten rodzinny krąg. - Jeszcze pięć minut przed pierwszą operacją mama zadzwoniła do mnie ze szpitala: "Justyna, przestań! Nie płacz! Przecież ja mam was!" Wydawało się, że my wszyscy bardziej to przeżywamy niż ona. Chciała mnie pocieszyć. Była bardzo dzielna - wspomina. - Po operacji szybko wróciła do domu. Po drugiej było znacznie gorzej.

Małgorzata leżała w kuchni. Jej mózg zjadał rak, wokół niej toczyło się życie. Waldek palił w piecyku, Justyna robiła wszystkim śniadanie. Młodsi droczyli się ze sobą, szturchając się i dogadując. Pakowali plecaki do szkoły, dopijali herbatę. Starsze dziewczęta myły matkę, karmiły, zmieniały bieliznę i pościel. - Przyszedł moment, że pomyślałam: Dłużej tego nie udźwignę. Nie dam rady. Nie chciałam już wracać do domu. Dlaczego? Dlaczego nam właśnie to się przydarza?! Zbuntowałam się - mówi Justyna pod ścianą z portretami. - Pamiętam, że miałam kiedyś strasznie trudny moment. Przyszłam ze szkoły. Coś się stało, byłam strasznie zdołowana. Chciałam się przytulić do mamy. Wszystko opowiedzieć. Tak bardzo jej potrzebowałam... Myślałam, że ktoś się mną zainteresuje. A ona nie zareagowała... Potem zrozumiałam, że nie mogę się skupiać na sobie. Że to mama i rodzeństwo potrzebują mojej pomocy. Odkryłam sens. Kończyłam lekcje o piętnastej i chciałam być już w domu za minutę - Leciałam jak na skrzydłach.

Justyna miała cztery lata, kiedy umarł ojciec. Wystarczająco dużo, żeby zapamiętać tragedię. Małgorzata została sama z piątką dzieci, w ciąży z Karoliną. - Gosia miała ciężkie życie. Wszystko zostało na jej głowie. Wychowaj tyle dzieci! Była dzielna i uparta - wspomina sąsiadkę Katarzyna Wilkos, daleka kuzynka. - Materialnie pomagała jej opieka. Ale Gosia nie była z tych, co proszą. Sama chciała wszystkiemu podołać.

Na kuchni pyrkoce bigos. Gotuje Celina Żurawicz, kuzynka dzieci. Została opiekunką PCK, żeby pomóc osieroconej szóstce. - Nie chciałam nawet za to pieniędzy. Serce by mi pękło, gdybym im nie pomogła - zwierza się znad garnków. Do południa gotowanie zaczyna Hania, druga opiekunka, którą wydelegowała do Wasiów gmina.

- Kiedy umierała Gosia, stanęliśmy za dziećmi murem, żeby nie poszły do domu dziecka. One chcą być razem, w domu, w którym się urodziły. Widać, że się kochają - zaświadcza Katarzyna Wilkos. - Same zresztą też potrzebują miłości. Jak to dzieci. Jestem zaskoczona, że tak dzielnie sobie radzą.

Pomagają im w tym kuzynki, gminni urzędnicy. Otaczają ludzka życzliwość i troska. - Nikt z krewnych nie może być rodziną zastępczą dla nich. Za duża odpowiedzialność. No i nie ma warunków. Sama bym je wzięła - deklaruje Celina Żurawicz. - Ale co? Na starość dom przerabiać? Nie spełniamy wymogów.

Justyna otwiera szafkę w regale. Na drzwiach od wewnątrz mozaika wypisanych ręcznie sentencji. Sama je wymyśla i umieszcza na kartkach z bloku. Boki kartoników opala, żeby ładnie wyglądały. Czytamy razem jeden z nich: " Przyjacielem jest ten, który przyjdzie, gdy wszyscy odejdą". - Przez całe przedszkole i podstawówkę byłam postrzegana inaczej niż wszyscy. Czułam to i było mi przykro. W liceum nikt mi nie daje odczuć, że jestem na przykład gorzej ubrana. Ale chciałabym, żeby wreszcie dotknęła nas ta odrobina szczęścia. Żebyśmy mieli wyremontowany dom, i żebyśmy zawsze mieli ze sobą kontakt. Ale najważniejsze, że mamy siebie.

26 lutego sąd ustanowi opiekuna prawnego. Jedną z kandydatek jest Justyna.

Pomóżmy

Liczymy na Wasze serca. Konto: 16 1240 2829 1111 0010 3032 4559. Potrzebna jest ekipa budowlana, materiały m.in. do ocieplenia domu, hydrauliczne, elektryczne, podłogi, otwory drzwiowe i okienne oraz ubrania, buty, meble, sprzęt agd.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto