Pożegnanie z przyciskami. Czujnik wykryje rowerzystę

Prawo jest jednoznaczne. Jeśli ścieżka rowerowa przecina jezdnię i na przecięciu tym jest sygnalizacja, to nie może być ona zbudowana tak, by rowerzysta musiał stawać, by przyciskiem włączyć sobie zielone światło. Takich sygnalizacji nie wolno już budować, a prawie pięć lat temu (z końcem 2008 r.) minął wyznaczony przez ministra czas na przebudowę tych świateł, które już istnieją, a nie są zgodne z tymi przepisami.

Lublin tego obowiązku nie dopełnił i dopiero teraz zaczyna zabierać się za nadrabianie tych zaległości. Możliwości ma dwie. Pierwsza jest taka, że zielone światło dla rowerów będzie zapalać się równocześnie z tym dla samochodów. Drugie rozwiązanie – zamontowanie specjalnych czujników wykrywających zbliżający się jednoślad i dających impuls do urządzeń sterujących sygnalizacją, by dały rowerowi zielone światło.

Pierwszym skrzyżowaniem, które zostanie dostosowane do przepisów będzie zbieg al. Spółdzielczości Pracy z ul. Dożynkową. Tu prace już trwają. Po ich zakończeniu zielone światło dla rowerów zapali się równo z tym dla samochodów jadących al. Spółdzielczości Pracy.

Następne będzie rondo u zbiegu ul. Filaretów i ul. Jana Pawła II. – Tutaj rowerzyści przecinający pasy jezdni przeznaczone do skrętu w prawo będą wykrywani przez czujniki mikrofalowe. Piesi będą musieli wcisnąć przycisk – informuje Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. Na pozostałych przejściach i przejazdach na tym rondzie nie będzie żadnych przycisków. Ani dla jednośladów, ani dla pieszych.

Podobnie już niebawem ma być na rondzie koło Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, do którego doprowadzane są teraz ścieżki rowerowe. Tam też nie będzie przycisków.

– I taka będzie zasada na przebudowywanych i nowo budowanych sygnalizacjach w Lublinie – zapowiada Kieliszek. Wyjątkiem będą oczywiście światła niepowiązane z jakimkolwiek skrzyżowaniem, których jedynym zadaniem jest zwiększenie bezpieczeństwa na przejściu. Tu nadal piesi będą korzystać z przycisków.

Dominik Smaga