Do 20. minuty sobotniego meczu wydawało się, że mistrzynie są w stanie powtórzyć wyczyn sprzed tygodnia, gdy odskoczyły rywalkom na 11 trafień. Po bramce Edyty Danielczuk wyszły na prowadzenie różnicą ośmiu bramek (14:6), ale w grze zabrakło konsekwencji, a zmienniczki nie udźwignęły ciężaru walki.
Do przerwy gdynianki zmniejszyły straty do dwóch trafień (19:17), a po czterech bramkach na początku drugiej części wyszły na prowadzenie 21:19. - Łączpol niczym nas nie zaskoczył, tylko popełniłyśmy za dużo błędów w ataku i obronie - twierdzi Alesia Mihdaliova.
Czytaj także: Motor Lublin pokonał Pelikana Łowicz 2:0
Zwycięstwo lublinianki zapewniły sobie między 40. a 47. min, gdy ze stanu 23:23 wyszły na prowadzenie 28:24. W 53. min zrobiło się nerwowo, gdy sędziowie ukarali dwuminutową karą Annę Baranowską, która rzekomo nieprzepisowo zmieniła się z Justyną Jurkowską. Po dyskusji przy stoliku sędziowskim arbitrzy ostatecznie wycofali się z tej decyzji, a Baranowska obroniła rzut karny egzekwowany przez Sabinę Kobzar.
W ostatnich dziewięciu minutach piłkarki obu drużyn obijały bramkarki i w tym czasie zdobyły po zaledwie jednej bramce. Lublinianki nie wystrzegły się także licznych błędów technicznych. - Mam nadzieję, że niedzielny mecz będzie lepszy w naszym wykonaniu. Popełnimy mniej błędów i zagramy na wyższej skuteczności - powiedziała Mihdaliova.
Rzeczywiście w niedzielę mistrzynie zagrały dokładniej, ale i trener Jankowski nie decydował się na zmiany, trzymając cały czas na parkiecie podstawową szóstkę. Pierwszą zawodniczką z pola, która weszła do gry z ławki była Małgorzata Kucińska. W 34. min zmieniła w ataku Izabelę Puchacz. W 42. min na krótki okres na boisku pojawiła się Katarzyna Wojdat, która zmieniła na skrzydle Danielczuk. Pozostałe piłkarki niedzielny mecz obserwowały wyłącznie z ławki.
- Myślę, że były to dwa różne mecze, ale dzięki wygranej pokonałyśmy kolejny szczebel w drodze do naszego celu, czyli mistrzostwa Polski - przyznaje Monika Marzec. W niedzielę pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 16:12 dla SPR. W tej części pięć bramek (przy stuprocentowej skuteczności) rzuciła Małgorzata Majerek, która w sobotę była mało widoczna i spotkanie zakończyła z zerowym dorobkiem. W niedzielę przy ostatniej bramce, na sekundy przed końcową syreną, rzuciła piłkę za plecami. Efektownie wyglądała również wrzutka Majerek do Kucińskiej, zakończona golem.
Brawa należą się całej drużynie, ale szczególnie Annie Baranowskiej i Marzec, która bezlitośnie wykorzystywała podania od koleżanek, rzucając bramki z szóstego metra.
SPR AZS Pol Lublin - Łączpol Gdynia 29:26 (19:17)Widzów: 1000
Sędziowali: Igor Dębski i Artur Rodacki z Kielc
SPR: Jurkowska, Baranowska - Wojtas 7, Repelewska 6, Puchacz 4, Marzec 4, Danielczuk 3, Mihdaliova 3, Wilczek 1, Kucińska 1, Majerek, Skrzyniarz. Kary: 6 min. Trener: Edward Jankowski.
Łączpol: Sadowska, Mikszto - Szwed 6, Białek 4, Sulżycka 3, Kobzar 3, Duran 3, Koniuszaniec 3, Głowińska 1, Mateescu 1, Lazar 1, Kulwińska 1. Kary: 8 min. Trener: Jerzy Ciepliński.
SPR AZS Pol Lublin - Łączpol Gdynia 33:23 (16:12)Widzów: 800
Sędziowali: Igor Dębski i Artur Rodacki z Kielc
SPR: Jurkowska, Baranowska, Mieńko - Repelewska 8, Marzec 7, Majerek 7, Kucińska 4, Danielczuk 3, Wojtas 2, Puchacz 2, Wojdat. Kary: 8 min. Trener: Edward Jankowski.
Łączpol: Sadowska, Mikszto - Duran 7, Kobzar 6, Koniuszaniec 4, Sulżycka 3, Szwed 1, Białek 1, Mateescu 1, Głowińska, Lazar, Kulwińska, Jędrzejczyk, Lipska. Kary: 2 min. Trener: Jerzy Ciepliński.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
