Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczne płyty chodnikowe przed Sądem Okręgowym (materiał Dziennikarza Obywatelskiego)

Redakcja
Obecne, ponad dwudziestostopniowe mrozy, utrzymujące się od więcej niż dwóch tygodni, dają się wszystkim we znaki. Marzną ludzie i zwierzęta, psuje się sprzęt, mają miejsce liczne awarie.

Ekstremalnych warunków pogodowych nie wytrzymują także, zazwyczaj bardziej odporne na mróz, płyty chodnikowe czy nawierzchnie jezdni. Ze zwykłych pęknięć powstają coraz większe ubytki, grożąc w każdej chwili niebezpiecznym wypadkiem - uszkodzeniem pojazdu, kolizją lub upadkiem i kontuzją pieszego.

Pojazdy raczej radzą sobie z tego rodzaju ubytkami w jezdni. Gorzej jest natomiast z pieszymi, nierzadko ludźmi starszymi, inwalidami o ograniczonej sprawności ruchowej, często niedowidzącymi. Te osoby właśnie najbardziej narażone są na konsekwencje, które mogą wyniknąć z potknięcia się na chodniku, niefortunnego upadku, będącego jego następstwem. A odpowiedzialność spada na administratorów ciągów pieszych, położonych wzdłuż konkretnych posesji.

W samym centrum miasta, na skrzyżowaniu Krakowskiego Przedmieścia z ulicami Ewangelicką i Chopina, z obydwu stron narożnego budynku nr 47 powstają w chodniku coraz większe wyrwy. Płyty dawno już popękały, ale dotychczas takie uszkodzenia nie stwarzały niebezpieczeństwa dla bardzo dużego w tym miejscu ruchu pieszego. W budynku znajdują się obecnie pomieszczenia Sądu Okręgowego, a ilość osób zarówno go odwiedzających, jak i codziennie przemieszczających się w tym miejscu główną arterią miasta, jest dodatkowym czynnikiem, nakazującym administratorowi posesji zajęcie się przedmiotową kwestią.

Obecnie duża stosunkowo ilość płytek chodnikowych straciła bezpośredni kontakt z podłożem, a przez to wystają one ponad poziom otaczających je innych płytek. Uszkodzone, wyszczerbione, połamane i nierzadko wręcz fragmentami pokruszone, stanowią bezpośrednie niebezpieczeństwo dla przechodniów.

Chodnik w tym miejscu nie należy już do najmłodszych w mieście. Powstał on ponad 20 lat temu, wiosną 1991 roku, gdy do budynku po, m.in. byłej aptece przy ul. Krakowskie Przedmieście 47 wprowadził się Pierwszy Komercyjny Bank, zwany wtenczas potocznie Bankiem Bogatina. Właściciel banku niezwykle dbał o wystrój wnętrza placówki oraz o jej wygląd zewnętrzny. Zainstalował nawet oświetlenie w chodniku z obydwu stron narożnego budynku, które wprawdzie przetrwało do dnia dzisiejszego, ale od ponad dekady jest całkowicie nieczynne. Przepalone żarówki, pęknięte, porozbijane lub całkowicie usunięte szkła zabezpieczające, a po nich, po prostu, dziury w chodniku, ale w metalowych obręczach.

Po PBK swe podwoje otworzył w tym samym miejscu na niewiele ponad 10 lat Powszechny Bank Kredytowy, zaś od końca 2004 roku mieści się tam Sąd Okręgowy. Chodnik jednak nie był gruntownie remontowany przez ponad dwa dziesięciolecia. Nie było bowiem takiej konieczności, a nikogo raczej nie raziło zepsute oświetlenie Bogatina w płytach chodnikowych. Jednakże dziś jest to już wymóg konieczny.

Tylko czas na naprawy nie jest jeszcze odpowiedni. Mróz nie pozwoli bowiem na należyte wykonanie remontu. Ale zabezpieczenie ubytków i wyrw jest nieodzowne. Choćby ich właściwe, rzucające się w oczy oznakowanie wydaje się nakazem chwili. Jest to sposób prowizoryczny, ale na inne racjonalne rozwiązanie nie pozwala obecna pogoda. Synoptycy jednakże obiecują cofanie się mroźnego syberyjskiego wyżu, więc przy wzrastającej temperaturze również i służby odpowiedzialne za stan naszych chodników i nawierzchni jezdni powinny uaktywnić się.

Administracja budynku i właściwe służby miejskie mają więc do realizacji konkretne zadanie.

Z kart niezbyt odległej historii:

Pierwszy Komercyjny Bank w Lublinie, mieszczący się przed 20 laty w pomieszczeniach obecnego Sądu Okręgowego, był drugim prywatnym bankiem w Polsce, powstałym po 1989 roku. Jego właściciel, David Bogatin, biznesmen rosyjskiego pochodzenia z amerykańskim paszportem w ręku, przyjechał do Polski w 1988 roku i założył na Lubelszczyźnie firmę Sun-Pol, która zajmowała się m.in. eksportem mrożonych warzyw i owoców oraz szyciem ubrań. Po roku Bogatin stał się właścicielem założonego przez siebie banku, zatrudniającego ponad 200 osób i posiadającego wtenczas ponad 800 mld złotych depozytów. A ponieważ placówka ta oferowała znacznie różniące się od innych banków, najwyższe na rynku oprocentowanie lokat, dlatego na brak klientów PKB absolutnie nie narzekał.

Ale hossa nie trwała długo, bowiem już w styczniu 1992 roku ujawniono poważne nieścisłości w dokumentacji bankowej PKB, co zainicjowało paniczny szturm na kasy Pierwszego Komercyjnego Banku w Lublinie i jego filii w całym kraju zrozpaczonych klientów, pragnących odzyskać swe pieniądze. To doprowadziło w efekcie do upadku banku. Na nic powiem zdały się zapewnienia samego Davida Bogatina o jego pełnej wypłacalności.

Szybko okazało się, że właściciel lubelskiego PKB przed przyjazdem do Polski był poszukiwany w USA za oszustwa podatkowe. 31 stycznia 1992 roku został on w Warszawie zatrzymany przez funkcjonariuszy UOP, przewieziony do lubelskiego szpitala, a następnie odesłany do Stanów Zjednoczonych na mocy traktatu ekstradycyjnego, zawartego pomiędzy USA a Polską jeszcze w 1927 roku.

Za Oceanem Davida Bogatina oskarżono o fałszowanie dokumentów i oszustwa na 7 mln dolarów w handlu benzyną. Skazany został przez sąd stanowy w Albany i sąd federalny w Nowym Jorku łącznie na 8-13 lat w zależności od sprawowania. I właściwie na tym ślad po nim zaginął… Tak przynajmniej twierdzi Gazeta.pl Lublin.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto