Mieszkańcy Paganiniego nie chcą lokatora na klatce schodowej

Tak uważa prezes Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej przy ul. Górskiej.

Mieszkańcy od dwóch miesięcy nie mogą sobie poradzić z niechcianym współlokatorem.

– Mieszka tam od dłuższego czasu. Najgorzej, że w pobliżu zsypu załatwia swoje potrzeby fizjologiczne. W bloku jest smród, a dzieci boją się przechodzić obok niego – mówi jeden z mieszkańców Czechowa, który postanowił zawiadomić o sprawie redakcję MM Lublin.

– Próbowaliśmy interweniować u Straży Miejskiej i policji – dodaje. Jak twierdzi mężczyzna, mundurowi odmówili pomocy.

Zapytaliśmy policjantów, czy nie ma sposobu, by umieścić chorego w jednym ze schronisk.

– Interweniowaliśmy w listopadzie i w grudniu. Poinformowaliśmy mężczyznę, że może zgłosić się do punktu dla bezdomnych. To leży w zakresie naszych obowiązków – twierdzi Arkadiusz Arciszewski z biura prasowego lubelskiej policji.

Podobną odpowiedź usłyszeliśmy od miejskich strażników.

– Kilkakrotnie przyjeżdżaliśmy na interwencję do tego bloku. Wskazaliśmy mężczyźnie, gdzie może szukać pomocy. Problem w tym, że zwykle był pod wpływem alkoholu. A w takim stanie sypialnie dla bezdomnych nie przyjmują – mówi Ryszarda Bańka, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie.

– Człowiek ten może też szukać pomocy w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej – zaznacza Ryszarda Bańka.

W efekcie, bezdomny nadal mieszka na klatce schodowej. Dlatego spółdzielnia w porozumieniu z mieszkańcami postanowiła zainstalować w bloku domofon.

– Prace rozpoczną się i zakończą w przerwie między świętami Bożego Narodzenia a sylwestrem – mówi Leszek Olejnik. – To powinno rozwiązać problem – uważa.

– Martwi nas jednak los bezdomnego. Mężczyzna może mieć problemy ze znalezieniem miejsca w ośrodku. Ma rodzinę, która wymieniła zamki w drzwiach. Podobno nadużywał alkoholu. A sypialnie dla bezdomnych nie przyjmują ludzi nietrzeźwych – podkreśla.

Co sądzicie o tej sprawie? Dajcie nam znać w komentarzach do tekstu!

Autor tekstu: Anna Jasińska