Marsz po zdrowie!

- Nordic walking jest sportem dla całej rodziny – wyjaśnia Marek Sykała, instruktor z lubelskiej szkoły Ymaa. - To prosta forma ruchu polegająca na dynamicznym marszu. Spacerujemy ze specjalnie skonstruowanymi kijkami, których używamy do odbicia się od podłoża. Pomaga nam to maszerować w szybszym tempie.

- Dzięki używaniu kijków i stosowaniu odpowiedniej techniki chodu, angażujemy do 90 procent mięśni oraz wzmacniamy pracę rąk i nóg – dodaje fizjoterapeuta Cezary Łuckiewicz, trener Nordic walking. - Nie obciążamy stawów kolanowych i biodrowych. Poprawiamy wydolność krążeniowo-oddechową.

Choć Nordic Walking wymyślili Finowie prawie 90 lat temu, największą popularność sport ten zdobył pod koniec lat 90-tych.

Początkowo marsz ćwiczyli narciarze w lecie, a z czasem zainteresowali się nim ci, którym zależy na poprawieniu wydolności fizycznej i polepszeniu kondycji ciała.

- Wysiłek podczas treningu jest intensywniejszy niż w czasie zwykłego marszu – mówi trener Łuckiewicz. - Sprzyja to spalaniu kalorii i traceniu na wadze. Dzięki marszowi wzmocnimy też mięsień serca i zwiększymy metabolizm. Ćwiczenia wpływają korzystnie na obniżenie ciśnienia i polepszają samopoczucie.

To sport, który może być uprawiany w każdym wieku.

Maszerowanie nie jest wskazane jedynie dla osób cierpiących na niewydolność krążenia i stany zapalne stawów. Sprawdza się za to świetnie w przypadku ludzi wracających do formy po urazach ortopedycznych i chorobach kardiologicznych oraz neurologicznych.

- Ten sport pomaga osobom cierpiącym na porażenie mózgowe i wracającym do zdrowia po udarach – tłumaczy trener Łuckiewicz.

Instruktorzy wyróżniają trzy kategorie Nordic Walking. - Seniorzy i osoby początkujące ćwiczą rekreacyjnie w umiarkowanym tempie – wyjaśnia trener Sykała. - Ci, którzy zapoznają się już z techniką, ćwiczą dynamiczniej i angażują w marsz więcej mięśni. Nordic walking można też uprawiać wyczynowo, włączając w marsz elementy biegania.

Maszerowanie nie wymaga ani odpowiedniego terenu, ani określonej pory roku – każda pogoda jest dobra.

- Spacerujemy po Dąbrowie i parkach w Lublinie, a także wybieramy się poza miasto i dalej na Wyżynę Lubelską i Roztocze – tłumaczy trener Sykała. - Spotykamy się raz w tygodniu w niedzielę. Trening trwa około półtorej godziny. Nowicjusze uczą się podstaw podczas treningu „na sucho” na boisku przy Szkole Podstawowej nr 3 przy ulicy Balladyny. Uczymy się jak poprawnie wykonywać ćwiczenia. aby usprawnić podczas marszu całe ciało. Trening kosztuje pięć złotych i dwa razy tyle jeśli uczestnik nie ma własnych kijków.

- Nasza grupa spotyka się w sobotnie poranki – wyjaśnia trener Łuckiewicz. - Maszerujemy w parku wokół Akademickiego Ośrodka Sportowego. Trening trwa godzinę i kosztuje dziesięć złotych. Zaczynamy od rozgrzewki, potem uczymy się techniki chodzenia, a następnie ćwiczymy.

Jakie wyposażenie potrzebne jest do uprawiania marszu?

- Warto zainwestować w odpowiedni strój, dopasowany do pory roku – mówi trener Łuckiewicz. - Potrzebne są też wygodne, płaskie buty i specjalistyczne kijki, które służą do odpychania, a nie do podpierania. Mają wyprofilowane rękojeści i paski, którymi przytwierdzamy kijek do nadgarstka.

Kijki można kupić praktycznie w każdym dobrym sklepie sportowym. Ceny wahają się od 80 do kilkuset złotych za parę nieskładanych kijków. Więcej zapłacimy za kijki teleskopowe, które można dopasować do wzrostu ćwiczącego. Tu ceny zaczynają się od stu złotych za parę.

Wydatek na naukę i odpowiedni sprzęt szybko wynagrodzi lepsza kondycja, dobre samopoczucie i piękna figura. To dobry pomysł na zdrowy wysiłek na świeżym powietrzu.

Marta Ćwik