"Na Politechnice w sobotę odbędzie się impreza (na zakończenie strajku) zorganizowana przez związki działające przy LZPS " - tak rozpoczynała się wiadomość, którą otrzymaliśmy w piątek. Osoba, która ją przysłała twierdziła, że pieniądze na przyjęcie pochodzą z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. Zarzucała, ponadto związkowcom, że niesprawiedliwe dzielą pozostałe środki.
"Jedni pracownicy dostali po 2250, inni po 1500, inni 600 zł, a co poniektórzy w ogóle!" - napisała. Związkowcy z likwidowanych Lubelskich Zakładach Przemysłu Skórzanego mówią, że chętnie raz na zawsze wyjaśnią tą sprawę. - Owszem w sobotę odbyło się spotkanie na Politechnice, ale organizowali je pracownicy za swoje własne pieniądze - tłumaczy Marcin Szewc, szef zakładowej Solidarności.
- Składka wynosiła 60 zł. Ja zbierałam pieniądze. Przyjść mógł każdy, kto chciał - potwierdza Elżbieta Drobek, jedna ze zwalnianych (jak zapewnia, niezrzeszona w żadnym ze związków).
Zdaniem związkowców także oskarżenia dotyczące podziału pieniędzy z funduszu są bezpodstawne. - Żeby otrzymać zapomogę trzeba było złożyć wniosek. Część osób tego nie zrobiła i teraz ma pretensje - tłumaczy Szewc.
Dodaje przy tym, że komunikat w tej sprawie wisiał w pomieszczeniu, gdzie spotykali się protestujący. - Kto brał udział w proteście musiał go zauważyć - przekonuje. A jakie kryteria decydowały o podziale pieniędzy? - Po pierwsze, liczył się czynny udział w proteście. Są ludzie, którzy przychodzili codziennie. Były panie, które przez jedenaście dni okupowały biurowiec. To przecież między innymi dzięki nim możemy dzielić pieniądze z funduszu. Muszą dostać więcej, niż ci, którzy siedzieli w tym czasie w domu - tłumaczy Szewc.
Drugim kryterium była sytuacja finansowa i rodzinna pracownika. W funduszu zgromadzono około 240 tys. zł. Do ubiegania się o zapomogę uprawnieni byli wszyscy zwalniani (144 osoby). Średnia wartość wsparcia to około 1600 zł. - Osoby które nie angażowały się w protest dostały 600 zł na otarcie łez - informuje Szewc. Pieniądze dzieliła komisja socjalna. Jej członkowie to: Marcin Szewc, Jolanta Wojciechowska, szefowa zakładowego OPZZ oraz przedstawiciel likwidatora zakładu.
Marian Król, przewodniczący Regionu Środkowowschodniego NSZZ Solidarność w Lublinie już kilka dni temu słyszał o oskarżeniach kierowanych pod adresem związkowców. - Wszystkich trudno zadowolić - komentuje. - Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że coś mu nie odpowiada. Tylko niech się wtedy zastanowi, czy był z protestującymi, czy przychodził pod zakład, czy ich wspierał - dodaje.
Obok pieniędzy z likwidowanego funduszu, zwalniani wywalczyli odszkodowania (około 7 tys. zł dla każdej zwalnianej osoby). Ponadto pracodawca zobowiązał się wypłacić odprawy w wysokości sześciu miesięcznych pensji.
***
Lubelskie Zakłady Przemysłu Skórzanego (LZPS z grupy Protektor) produkowały buty wojskowe. Pod koniec ubiegłego roku Protektor ogłosił ich likwidację. Pracę straciło 144 pracowników. Wypowiedzenia otrzymali pocztą kurierską tuż przed Sylwestrem, a w poniedziałek 2 stycznia rozpoczęli protest pod zakładem. Pod koniec stycznia podpisano porozumienie.
Najświeższe wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?