Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubelska już krakuska, co "Śpiącą królewną" wdarła się w łaski Andersena

Ewelina Krawczyk
Gabriela Jaskuła jako Czerwony Kapturek
Gabriela Jaskuła jako Czerwony Kapturek archiwum prywatne, fot. semimatt.pl
Pochodzi z Krakowa, studiowała na Wydziale Lalkarskim wrocławskiej PWST. Wcześniej miała przygodę z pedagogiką i, choć ma dyplom aktora, to odnajduje się również w nauczaniu. Prowadzi warsztaty teatralne z najmłodszymi w DDK „Węglin”, ale przede wszystkim – dla Lublinian – jest aktorką Andersena. Śpiąca królewna, Czerwony Kapturek lub po prostu Jaskuła, Gabriela Jaskuła.

Czekasz na swoją wielką rolę filmową? Jak ją sobie wyobrażasz?

Nie miałam jeszcze okazji zagrać w filmie i na pewno jeśli się taka nadarzy – chętnie spróbuję. Jednak nie czekam na określoną, wymarzoną rolę. "Wielka rola" niekoniecznie zawsze wiąże się z dobrą pracą, a to bardziej sobie cenię. Czasem o wiele trudniej i ciekawiej jest przygotować postać drugoplanową. Myślę, że rola powinna stanowić wyzwanie. Ważne jest dla mnie, kiedy podczas pracy mogę uczyć się nowych rzeczy, a także dowiadywać się czegoś o sobie.

Prowadziłaś castingi do ról w serialach dość kontrowersyjnie odbieranych przez widzów (np. „Dlaczego ja”). Jak wspominasz tę przygodę? Uzupełniła w jakiś sposób Twoje doświadczenie?

Podczas studiów we Wrocławiu miałam okazję prowadzić castingi do ról w serialach "paradokumentalnych". Jednak zajmowałam się tym niedługo, ze względu na studia. Było to bardzo interesujące doświadczenie, gdyż naszym zadaniem było odgrywanie scenek i prowokowanie "aktorów amatorów" do partnerowania. Zdecydowanie mogę nazwać ten krótki okres ciekawą przygodą.

"Mistrz i Małgorzata", Samobójca" - wcześniej grałaś dla dorosłych. To w Lublinie zaczął się rozdział z teatrem dla dzieci? Przed jakim odbiorcą lepiej się odnajdujesz?

Tytuły, o których Pani wspomniała, to teksty, na podstawie których pracowaliśmy w Szkole Teatralnej. Przygotowywaliśmy egzaminy zarówno dla starszej widowni, jak i młodszej. Teraz, w Lublinie zdecydowanie częściej występuję przed dziećmi. Pomimo, że styl gry zostaje niezmienny, to jednak zupełnie inaczej gra się dla widza, który żywo reaguje, nie hamuje głośnego śmiechu, krzyku, płaczu, a także innych wyrazów emocji... Czasem bywa to wręcz męczące... Niejednokrotnie muszę się sporo nagimnastykować aby nawiązać z dziećmi dobry kontakt i przekonać ich do mojej postaci. Jednak kiedy już się to uda, satysfakcja jest niezastąpiona. Dzieci bywają niecierpliwe, dlatego nie można sobie ani na chwilę odpuścić, bo wtedy po prostu stracą zainteresowanie. Bardzo się cieszę, kiedy dorośli widzowie bawią się na spektaklach dla dzieci. Myślę, że świadczy to o ich dystansie i o byciu otwartym na proponowaną twórczość. Także lubię występować przed starszą widownią, szukać innej wrażliwości, niedosłowności. Spektakle dla dorosłych stanowią trochę odmienne wyzwanie, inne są oczekiwania odbiorców.

A jak pracuje Ci się z "młodymi aktorami" w DDK „Węglin”? Czy poza tym, że Ty uczysz je sztuki aktorskiej, sama wynosisz coś z dziecięcego świata?

W DDK „Węglin” prowadzę tzw. "Zabawy teatralne" z grupą najmłodszych dzieci, tj. 4-6 r.ż. Trudno powiedzieć, że są to lekcje aktorstwa. Raczej zabawy, które mają za zadanie rozwinąć w tym kierunku, poprzez np. ćwiczenia dykcyjne czy pracę z wykorzystaniem wyobraźni. Te dzieciaki to żywioł, który czasem ciężko poskromić, ale przede wszystkim dobrze się razem bawimy. Ja z pewnością dużo się nauczyłam podczas tej pracy, jest to dla mnie istotne doświadczenie. Sama mam też w sobie dużo naiwności dziecięcej... Zresztą wystarczy spojrzeć na resztę zespołu "Andersena" żeby przekonać się, że każdy wykonujący ten zawód ma w sobie sporo z dziecka.

Jak krakuska widzi Lublin? Teatralny przystanek czy przyszłość?

Bardzo dobrze odnajduję się w Lublinie. Zalety tego miejsca można by mnożyć, jednak największym atutem są ludzie i myślę, że to oni tak naprawdę tworzą dobrą atmosferę tego miasta. Chociaż czuję sentyment do Krakowa, uwielbiam też Wrocław, to lepiej czuję się w troszkę mniejszych miastach. Teatr, w którym pracuję, to niezwykłe miejsce. Staram się wykorzystywać to, że tu jestem, rozwijam się i przeprowadzki – póki co – nie planuję, dobrze mi tu. A co się wydarzy w przyszłości? Zobaczymy. Jak wiadomo: my mamy swoje plany a życie swoje...

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lubelska już krakuska, co "Śpiącą królewną" wdarła się w łaski Andersena - Lublin Nasze Miasto

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto