Kobieta mieszka w kamienicy przy ul. Lubartowskiej. Termometr w jej mieszkaniu wskazuje około czterech stopni Celsjusza. – To nie jest normalne życie. Cały czas mam na sobie kurtkę, swetry i zimowe buty. Gdy wychodzę do kuchni zakładam też rękawiczki, bo tam jest jeszcze zimniej – skarży się Pani Maria.
Pani Maria opiekuje się swoim niepełnosprawnym mężem.
- Mąż jest po wylewie. Ubieram go w najcieplejsze rzeczy i przykrywam kocami. Czuję jednak, że i tak jest mu zimno. Najgorsze są jednak noce. Czasem boję się, że zwyczajnie możemy oboje zamarznąć – mówi kobieta.
Piec węglowy to za mało, gdy na klatce hula wiatr.
Pani Zduńczyk ma w mieszkaniu piec, w którym pali węglem. – Piec jest tak gorący, że właściwie nie można go dotknąć. Dogrzewamy się też piecykiem elektrycznym. Całe ciepło jednak ciągle ucieka, bo na klatce schodowej hula wiatr – tłumaczy kobieta. Pani Maria wiele razy apelowała do administracji, by naprawiła drzwi wejściowe do budynku. – Gdyby na klatce było cieplej, w mieszkaniu też mielibyśmy wyższą temperaturę – uważa.
Administracja odpowiada, że w tej sprawie niewiele da się zrobić.
- Cały budynek przy ul. Lubartowskiej 54 nadaje się do kapitalnego remontu. Nie możemy go jednak rozpocząć, dopóki miasto nie znajdzie dla lokatorów lokali zastępczych – tłumaczy Sławomir Misiarz z administracji „Śródmieście”, która zarządza budynkiem. – Doraźna naprawa drzwi czy okien nic nie da. Przez nie ucieka może promil ciepła. To nie pomoże lokatorom naszej kamienicy – mówi Misiarz. – Nie mamy innych narzędzi, żeby pomóc tej Pani – dodaje.
Do sprawy wrócimy.
Nowy pistolet MPS z Fabryki Broni "Łucznik"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?