Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Charytatywne śmieci

Jakub Markiewicz
Jakub Markiewicz
Pomoc innym to dla niektórych lublinian okazja, by pozbyć się śmieci. Coraz więcej organizacji charytatywnych przyznaje, że wśród darów są rzeczy, które nadają się tylko do utylizacji.

- Jesteśmy bardzo wdzięczni naszym dobroczyńcom, jednak zdarza się, że wśród otrzymanych darów są rzeczy, z których nie możemy skorzystać – mówi Wojciech Bylicki, prezes Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie.

Według pracowników Bractwa, ok. 20 procent darów jest w takim stanie, że nadają się jedynie do wyrzucenia

– A to niestety wiąże się z kosztami utylizacji takich rzeczy – dodaje prezes Bylicki.

Sytuacja jest o tyle trudna, że coraz częściej ludzie przynoszą zepsuty sprzęt AGD czy RTV. – Pamiętam przypadki, kiedy otrzymywaliśmy niedziałające pralki czy kuchenki. Naprawa tego była droga, więc i to musieliśmy utylizować na własny rachunek – ubolewa Bylicki.

Do kosztów pozbycia się takiego sprzętu należy doliczyć pieniądze na transport. Jak mówi Bylicki, za utylizację jednej lodówki płacą z dowozem do zajmującej się tym firmy ok. 50 zł. – Za tę kwotę moglibyśmy przygotować 20 porcji zupy dla naszych pensjonariuszy – wyjaśnia Wojciech Bylicki.

Okazuje się, że nie tylko Bractwo im. św. Brata Alberta boryka się z takimi problemami Podobne sytuacje notują też pracownicy Caritasu oraz lokalnego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża. – Dostajemy rzeczy brzydko pachnące czy zwyczajnie podarte – opowiada ks. Wojciech Kosicki, zastępca dyrektora lubelskiego Caritasu.

Adam Janasz ze schroniska Brata Alberta pamięta jeszcze gorsze przypadki. – Otrzymywaliśmy zapleśniałe ubrania, czy dziurawe buty. Mieszkańcy chcą się chyba tego pozbyć przy okazji sprzątania – ocenia Janasz.

Stefan Pedrycz, dyrektor lubelskiego oddziału PCK dodaje: – Kilka lat temu, kiedy zainstalowaliśmy na ulicach pojemniki na odzież, zaledwie kilkanaście procent rzeczy, które tam trafiały nadawało się do czegokolwiek. Teraz jest coraz mniej takich zdarzeń. Mamy jednak problem z otrzymywanym jedzeniem – tłumaczy.

Niektóre hipermarkety próbują przekazywać żywność, która ma tylko tygodniowy termin przydatności A procedury PCK pozwalają na przyjmowanie tylko takich produktów, które można przechowywać minimum pół roku. – Nieraz mieszkańcy przynoszą nam w darze napoczęte artykuły spożywcze. Wtedy nie pozostaje nam nic innego jak tylko je wyrzucić – wyjaśnia Stefan Pedrycz.

Pracownicy organizacji charytatywnych, z którymi rozmawialiśmy uważają, że tego typu przypadki wynikają najczęściej z ludzkiej bezmyślności. – Wszyscy musimy jednak pamiętać, że ten biedny człowiek, któremu chcemy pomóc ma jakąś godność – zaznacza ks. Wiesław Kosicki. – Pozostaje nam jedynie apelować o wyrozumiałość dla darczyńców. Zawsze wcześniej można zastanowić się czy daną rzecz ktoś inny będzie mógł założyć na siebie.

Wszyscy nasi rozmówcy przyznają, że na szczęście w większości przypadków ofiarowane rzeczy nadają się do przekazania ich potrzebującym

– Czasami dostajemy nawet wyprasowane i pachnące prześcieradła – cieszy się Adam Janasz ze schroniska Brata Alberta. Pensjonariusze tej placówki najbardziej potrzebują teraz butów zimowych i ciepłych ubrań – kurtek, czapek i szalików.

PIT

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto