– Pomysł, żeby we wrześniu odbyły się wyścigi konne w Lublinie jest nierealny – ocenia Wojciech Mickunas, ekspert współpracujący z Totalizatorem Sportowym.
I dodaje: – To, co zobaczyłem w Lublinie, rozczarowało mnie. Spodziewałem się, że prace będą w bardziej zaawansowanym stanie – dodaje.
Ekspert od organizacji wyścigów konnych przyjechał do Lublina na zaproszenie Anny Głębockiej, której zarząd klubu jeździeckiego nie został uznany przez ratusz. Po dokładnym sprawdzeniu jakości wykonanych prac okazało się, że zamiast fundamentów pod budowę toru na terenie LKJ jest góra ziemi pomieszanej z gruzem.
– Żeby coś z tego było, potrzeba jednej osoby, która będzie zarządzała wszystkimi pracami. Do tej pory ziemia była zwożona gdzie popadnie – wyjaśnia Wojciech Mickunas.
Jeśli uda się przygotować miejsce pod tor wyścigów konnych, do pracy musiałby wtedy przystąpić geodeta, żeby wytyczyć miejsce do gonitw.
– Trzeba znaleźć również miejsce, gdzie będzie zbierała się woda. To teren podmokły – dodaje Mickunas.
Prace przy budowie toru potrwają minimum kilka miesięcy. – I to tylko wtedy, jeśli będzie dużo sprzętu, który będzie ciągle pracował – mówi Mickunas.
Według eksperta Totalizatora Sportowego przygotowanie toru może kosztować nawet milion zł.
Autor tekstu: Piotr Tyczyński
Czytaj więcej o wyścigach konnych w Lublinie:
Wyścigi konne w Lublinie stoją pod znakiem zapytania. Walka o władzę w LKJ **
Wyścigi konne w Lublinie: Ważą się losy toru wyścigowego**
Wyścigi konne w Lublinie: Ruszyła budowa toru nad Bystrzycą
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?