Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybuch gazu przy Kleeberga w Lublinie: Wysadził siebie i sklep (ZDJĘCIA, WIDEO)

JSZ, ASK
47-letni Andrzej R. zabarykadował się we wtorek rano w sklepie przy ulicy Kleeberga. Odkręcił pięć butli z gazem i podpalił je. Zrobił to chwilę po tym, jak policjanci próbowali go przesłuchać w związku z odnalezieniem ciała jego żony. 45-letnia Małgorzata R. została najprawdopodobniej uduszona.

O tym, że w mieszkaniu należącym do małżonków R. przy ul. Kunickiego mogło dojść do tragedii, powiadomił policję w poniedziałek późnym wieczorem dorosły syn pary. Wcześniej członkowie rodziny bezskutecznie próbowali się skontaktować z 45-latką. - Ponieważ drzwi do mieszkania były zamknięte, wezwano strażaków. Weszli na pierwsze piętro po drabinie - mówi mł. asp. Anna Smarzak z biura prasowego KWP w Lublinie.

Zobacz wiecej zdjęć i filmów na www.kurierlubelski.pl

W środku mundurowi znaleźli zwłoki 45-letniej Małgorzaty R. Wstępne oględziny wykazały, że najprawdopodobniej kobieta została uduszona. - Ponieważ w mieszkaniu nie było jej męża, postanowiliśmy go przesłuchać. Rozpoczęły się poszukiwania - relacjonuje Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiego komendanta wojewódzkiego.

Rano nieumundurowani policjanci z wydziału kryminalnego przyjechali do sklepu spożywczego przy ul. Kle-eberga, którego właścicielem jest Andrzej R. Na miejscu wyczuli silny zapach gazu. Rozpoczęli ewakuację klientów, pracowników sklepu i innych osób przebywających w pasażu, na końcu którego mieści się sklep.
- W tym czasie 47-latek zabarykadował się. Wezwano policyjnych negocjatorów. Do wybuchu doszło zanim ci zdążyli porozmawiać z desperatem - mówi mł. asp. Andrzej Fijołek z lubelskiej KWP.

W wyniku wybuchu sklep uległ całkowitemu zniszczeniu. Rannych zostało dwóch policjantów i strażak. Najpoważniejsze obrażenia odniósł jednak Andrzej R. - Ma 80 proc. poparzonego ciała. Jest w bardzo ciężkim stanie i nie wiadomo, czy uda się go uratować - przyznaje Krzysztof Bojarski, z-ca dyrektora Wschodniego Centrum Oparzeń w Łęcznej.

Sprawę znalezienia ciała 45-latki przy ul. Kunickiego i wybuchu przy ul. Kleeberga prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie. - Łączymy te sprawy - potwierdza Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka instytucji. Na razie nic więcej nie mogę powiedzieć. Dziś przeprowadzona zostanie sekcja zwłok kobiety.

Śledczy sądzą, że Małgorzata R. została uduszona. Głównym podejrzanym jest jej mąż.

Byli mili. Więc skąd taka zbrodnia?

Głównym podejrzanym o zabójstwo Małgorzaty R. jest jej mąż. Nieoficjalnie wiadomo, że w tej rodzinie od dwana dochodziło do awantur i bójek.

R. mieszkali w piętrowym budynku naprzeciwko komisariatu przy ul. Kunickiego. Wynajmowali lokal na parterze.

- Pani Małgorzata była bardzo sympatyczną i miłą kobietą - mówi pani Marzena, która prowadzi tam sklep. - Czasami się widywałyśmy, gdy zamiatała chodnik. Czasami wpadała coś u mnie kupić. Zawsze płaciła gotówką. Chyba mieli z mężem rozdzielność majątkową i trzymali odrębną kasę. Gdy Andrzej R. odziedziczył kamienicę po swojej ciotce, zawsze sam przychodził po czynsz. Nie pozwolił płacić go nikomu innemu.

Śledczy nieoficjalnie mówią, że Andrzej R. od wielu lat znęcał się nad swoją żoną. Podobno pił, a potem ją bił i wyzywał. Wersji tej nie potwierdzają jednak sąsiedzi.

- R. nie utrzymywali bliższych kontaktów ani z nikim z Kunickiego, ani z ul. Śliskiej - mówi pani Maria, sąsiadka małżonków. - Sprawiali jednak wrażenie miłych ludzi. Zawsze kłaniali się i mówili "dzień dobry". Nigdy nie słyszałam tam żadnych awantur.

Sąsiedzi najczęściej spotykali Małgorzatę R., gdy wyprowadzała nad pobliską rzekę swojego psa.

- Bardzo kochała zwierzęta. Dokarmiała wszystkie psiska, które błąkały się po okolicy. Codziennie wystawiała przed dom świeżą wodę dla nich - wspomina pan Józef, mieszkaniec ulicy Śliskiej.

Jak mówią sąsiedzi, Małgorzata R. często jeździła do Krasnegostawu, gdzie prowadziła minibar. Często odwiedzała też Bełżyce, w których mieszkali jej siostra i pełnoletni syn.

- W poniedziałek przyjechała siostra Małgorzaty R. Szukała jej. Słyszeliśmy jakieś stuki w mieszkaniu na górze, ale nikt nie otworzył jej drzwi - relacjonuje pani Marzena. - Potem pukał tam jeszcze listonosz, ale i jemu nie otworzyli.

Policję o przedłużającym si ę milczeniu matki powiadomił w poniedziałek wieczorem jej syn.

- To okropna tragedia. Co teraz czuje syn tej pary. To wspaniały młody człowiek. Jesteśmy z nim całym sercem - podkreśla pani Marzena.


Nasze serwisy:
Kronika policyjna Lubelszczyzny
Repertuar lubelskich kin
Lubelski informator miejski
Z przymrużeniem oka

Najświeższe wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto