Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wpadają studenci, profesorowie, księża...

Sylwester Mazurek
Sylwester Mazurek
Zadziwiające przypadki intelektualnej nieuczciwości wyłoniły się podczas konferencji "Etyka w nauce", która odbyła się dziś rano na Politechnice Lubelskiej.

To, że część uczniów i studentów nierzadko oszukuje podpisując różnorakie prace swym nazwiskiem, chyba wie każdy. Ale że dotyczy to także samych wykładowców?

Plagiat to już sporych rozmiarów rynek.

Wpisując w internetowej wyszukiwarce frazę "praca na zamówienie" wyskakuje 308 tys. stron! - Zjawisko jest poważne. Jeśli ktoś szuka tej usługi, to na pewno ją znajdzie w internecie - mówił dr Sebastian Kawczyński, prezes plagiat.pl. "Firmy" je oferujące normalnie konkurują ze sobą. Ceny zaczynają się od 300 zł (za pracę licencjacką) i 500 zł (za magisterską).

Tak jest nie tylko w Polsce.

Na przykład w Wielkiej Brytanii czy Niemczech odsetek plagiatów wśród studenckich prac dyplomowych wynosi nawet 25%. W temperowaniu oszustów pomocne są systemy antyplagiatowe. - Gdy studenci o nich wiedzą, mniej ściągają "na chama" - komentował dr Marek Wroński z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który zajmuje się tropieniem intelektualnych złodziei. Tymczasem zaledwie 71 z 450 polskich uczelni korzysta z takiego oprogramowania!

- Ludzie o tym mówią, ale to jest jak mówienie z trybuny o przyjaźni polsko-radzieckiej - mówił dalej Wroński. - Nierzetelność naukowa istnieje w każdym środowisku, we wszystkich specjalnościach, na wszystkich kierunkach - dodał. Tak są robione doktoraty, habilitacje i profesury na uczelniach w całej Polsce. Pod tym względem dorównujemy... Rumunii. Wroński nie bał się szafować nazwiskami i sypał nimi, jak z rękawa. Prof. Maciej Potępa - pierwszy profesor, któremu odebrano tytuł. Dr hab. Jan Kłobukowski - zrobił habilitację na podstawie ośmiu prac magisterskich. Drogę na skróty wybierają nawet osoby duchowne, jak ks dr hab. Aleksander Sobczak.

Od 2001 r. plagiat jest przestępstwem ściganym z urzędu, ale nierzadko odpowiednich działań brak.

Zdarza się, że pracownicy naukowi, którzy demaskują czyjeś oszustwa, sami stają się ofiarami całego środowiska. Duże zasługi w ujawnianiu tym podobnych przypadków mają z kolei media. - Wstyd - to jest największa kara - uważa Wroński.

O tym, że na plagiacie etyka polskiej nauki się nie kończy, przekonywał ks. prof. Andrzej Szostek z KUL. Jego zdaniem należy promować przykłady uczciwych naukowców i przede wszystkim zwrócić uwagę na mechanizmy patologii. A jednym z nich jest skandaliczne niedofinansowanie nauki w naszym kraju.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto