Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wolnoć Tomku, ale nie we wspólnym domku

Karolina Szubiela
Karolina Szubiela
Fetor unoszący się w klatce schodowej i karaluchy, które zalęgły się już w całym bloku – w takich warunkach muszą mieszkać lokatorzy z ul. Skibińskiej 20.

- Ten pan zatruwa nasze życie i powietrze, którym oddychamy – opowiada pani Marta, lokatorka bloku nr 20. – Znosi do domu tony odpadów. Jak kiedyś zajrzeliśmy przez okno do jego mieszkania, ukazało się nam wielkie złomowisko!

Choć przysłowie mówi, że „Wolnoć Tomku w swoim domku”, w tym przypadku, jak twierdzą lokatorzy, sytuacja wymknęła się już spod kontroli.

- Spod drzwi domu tego pana zaczęły wychodzić robaki – przekonuje pani Marta. – Much jest tam całe roje. O fetorze już nie wspomnę. Do tego, ten pan straszy, że trzyma w domu nieboszczyka!

Kłopotliwy sąsiad trafił do mieszkania przy Skibińskiej w wyniku eksmisji. Stracił już trzypokojowe mieszkanie przy Łęczyńskiej, znosił śmieci do domu.

Artur Cichoń, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych który odpowiada za blok przy ul. Skibińskiej 20 potwierdza: - To, co zobaczyliśmy w lokalu tego pana przy Łęczyńskiej, wołało o pomstę do nieba. Po tym, jak go eksmitowaliśmy, sąsiedzi odetchnęli z ulgą. Szkoda, że sytuacja się powtarza.

Udręczeni lokatorzy apelowali już o pomoc w administracji bloku, problem zgłaszali też w Straży Miejskiej i policji.

- Straż Miejska odsyła nas do administracji – ubolewają mieszkańcy. - Twierdzą, że są bezsilni, bo nie mogą wejść do mieszkania bez administratora.

Lokatorzy feralnego bloku poprosili więc uciążliwego sąsiada, by sam posprzątał bałagan.

- Bez efektu – rozkłada ręce pani Marta.- Brud jak był, tak jest. Ten pan dalej znosi odpady, ma już w domu niezłe wysypisko.

Niedawno administracja zarządziła dezynsekcję w bloku. - Ale została przeprowadzona tylko w klatce schodowej i obok mieszkania tego pana, a nie w środku – opowiada lokatorka z ul. Skibińskiej. - Cała robota na nic!

O sprawę zapytaliśmy Straż Miejską. Robert Gogola z biura prasowego strażników poinformował nas, że od ponad miesiąca nie mieli żadnych zgłoszeń z tej ulicy. – Poza tym, przepisy nie pozwalają nam wejść do prywatnego mieszkania - tłumaczy Gogola. - W tej sytuacji pierwszy ruch należy do spółdzielni, która jest zarządcą budynku. Nasi funkcjonariusze mogą asystować pracownikom administracji podczas kontroli. Jeżeli istnieje jakiekolwiek zagrożenie zdrowia, do akcji powinien wkroczyć sanepid.

Henryk Łacek, dyrektor Zarządu Nieruchomości Komunalnych, obiecał natychmiastową pomoc lokatorom.

- Administracja zleciła oczyszczenie budynku z owadów. Skupiła się jednak tylko na klatce, schodach i piwnicach. My zarządzimy kontrolę i dezynsekcję w domu tego pana – zapowiada Łacek i zapewnia, że dopiero od dziennikarza MM dowiedział się o dramacie, jaki rozgrywa się w budynku ZNK. - Nie mieliśmy wcześniej żadnych wiadomości na ten temat.

Administracja bloku wysłała pismo do kłopotliwego lokatora z żądaniem, aby opuścił mieszkanie w celu dezynsekcji. - Miał na to czas do środy 13 sierpnia – tłumaczy Artur Cichoń, rzecznik ZNK. – Niestety, zignorował nasze pismo. W tej sytuacji postanowiliśmy, że przy wsparciu policji i Straży Miejskiej wejdziemy do mieszkania bez jego zgody. W tym tygodniu chcemy przeprowadzić tam dezynsekcję, by sąsiedzi mogli odetchnąć.

Imię lokatorki bloku, pani Marty, zostało zmienione.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto