I choć parking jest miejski i bezpłatny, samozwańczy parkingowi przejęli go we władanie.
- Ma pan bardzo ładny samochód. Chyba nie chciałby Pan, żeby go ktoś zarysował – usłyszał od kręcącego się po parkingu mężczyzny pan Jakub, który w piątek parkował swoje auto przy Wodopojnej. Zaniepokojony dał mężczyźnie 5 zł. W odpowiedzi usłyszał, że teraz auto będzie pod dobrą opieką i nic mu się nie stanie.
Przy Wodopojnej jest miejsce dla kilkudziesięciu aut.
Kierowcy nie powinni tu płacić, bo parking jest bezpłatny. I to wykorzystują samozwańczy parkingowi. Codziennie rano wjeżdżających na teren przy Wodopojnej kierowców wita pan uzbrojony w psa. Towarzyszą mu koledzy. Ustawili sobie nawet krzesełko i pachołek, którym blokują wjazd, gdy nie ma wolnych miejsc. Za różne kwoty oferują "opiekę" nad pozostawionym autem. – Raz na jakiś czas daję im 5, 10 zł – mówi pani Ania, która pracuje w centrum i codziennie parkuje przy ul. Wodopojnej. – Za to trzymają zawsze dla mnie miejsce. Widziałam też, że podchodzą do innych i proponują swoje "usługi".
Kierowcy, choć wiedzą, że parking jest bezpłatny, często w obawie o samochód wolą zapłacić haracz.
Inaczej może być różnie. "Strażnicy" parkingu nie gwarantują wtedy, co stanie się z autem. Tak było w przypadku pani Agnieszki, która nie chciała dać jałmużny. Po powrocie zastała samochód już bez anteny.
Kim są samozwańczy parkingowi? Na pewno nie pracują dla miasta.
- Na parkingach płatnych może się kręcić człowiek z indentyfikatorem sprzedający bilety parkingowe. Taka osoba prowadzi działalność gospodarczą na własny rachunek - tłumaczy Mirosław Kalinowski z biura prasowego magistratu. - W grę nie wchodzi jednak żadne pilnowanie auta, czy odbieranie wykorzystanego biletu.
W ratuszu przyznają jednak, że są ludzie, którzy bawią się w parkingowych i wyłudzają w ten sposób pieniądze od kierowców.
- Prawdopodobnie tacy ludzie są przy ul. Wodopojnej – dodaje Kalinowski. I przypomina, że co najmniej do 25 lutego, kiedy ma zostać rozstrzygnięty przetarg na dzierżawę tego terenu, jest to nadal miejski parking bezpłatny. Ale Wodopojna to nie jedyny rejon, w którym można spotkać wyłudzaczy. Są i przy Radziwiłłowskiej, przy hotelu Europa, przy Szewskiej czy Przystankowej. – To zwykłe draństwo i to w biały dzień – denerwują się właściciele aut. I obwiniają policję, że nic z tym nie robi. Z kolei mundurowi winią kierowców, bo ci płacą żebrzącym zamiast wezwać patrol. – Mieliśmy zgłoszenia dotyczące Wodopojnej – przyznaje Arkadiusz Arciszewski z lubelskiej policji. – Kierowcy informowali nas, że stoją tam panowie i nakłaniają do płacenia, ale były to zawsze telefony anonimowe. Za każdym razem, kiedy przyjeżdżaliśmy na miejsce, nikogo już nie było.
Policja przyznaje, że sprawa jest trudna.
Dopóki któryś z kierowców oficjalnie nie zgłosi np. uszkodzenia samochodu przez takich parkingowych czy wyłudzenia pieniędzy, niewiele da się zrobić. - Gdyby ktoś przyszedł na komendę, np. ze świadkiem, moglibyśmy wszcząć postępowanie przeciwko wyłudzaczom – tłumaczy Arciszewski. – Ale niestety, kierowcy wolą zapłacić dwa, czy pięć złotych i mieć spokój.
Straż Miejska także bezradnie rozkłada ręce, bo nie ma sposobu na wyłudzaczy.
– Znamy sytuację z Wodopojnej i codziennie wysyłamy tam patrole – mówi Ryszarda Bańka z biura prasowego Straży Miejskiej. – Ale ci panowie na nasz widok uciekają i chowają się. Bańka zapewnia jednak, że strażnicy monitorują sytuację. Póki co, przewagę nad policją i prawem mają wciąż fałszywi parkingowi.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?