Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieniawa: Niecodzienny neon zadziwia przyjezdnych (materiał Dziennikarza Obywatelskiego)

Redakcja
Zawarty w nadtytule słynny cytat z Szekspirowskiego "Makbeta" wydaje się bardzo pasować do wieczorowej scenerii przy jednym z niedawno powstałych lubelskich hoteli.

W 2002 roku budynek usytuowany przy Al. Racławickich 23A, w którym przez wiele lat zlokalizowane były magazyny wojskowe, zmienił właściciela. Początkowo biznesmen planował wyburzenie kompletnie zrujnowanego obiektu i postawienie na tym miejscu nowoczesnego biurowca. Z takimi planami nie zgodził się jednak ówczesny wojewódzki konserwator zabytków, pomimo, że obiekt nie jest zabytkiem. Ale jego rozbiórka burzyłaby, zdaniem urzędnika, historyczną linię zabudowy Al. Racławickich.

Właściciel musiał więc zmienić plany. Zdecydował się on na adaptację budynku do nowej funkcji, tak różnej od pierwotnej, tej z 1922 roku, gdy gmach powstawał. A właśnie wtenczas, prawie już 90 lat temu pełnił on rolę młyna. W ten sposób dawna funkcja budynku wkomponowana została w obecne zainteresowanie się właściciela branżą turystyczną, a dokładnie hotelarstwem.

W starych murach powiększono otwory okienne, wzmocniono fundamenty, drewniane stropy zamieniono betonowymi, zainstalowano windę. Jesienią 2005 roku oddany został do użytku nowy lubelski hotel "Młyn". Już wcześniej właściciel deklarował, iż jego obiekt będzie konkurencyjny cenowo w stosunku do innych hoteli w mieście. I tak też się stało. Nocleg we "Młynie", jak na lubelskie warunki, nie jest drogi.

Sam obiekt jest hotelem trzygwiazdkowym (3,5 gwiazdki), a ekskluzywnie wyposażone klimatyzowane pokoje (łącznie 18) rozmieszczono na piętrze I oraz II. Wyposażone są one w łazienki, telewizję satelitarną, przewodowy internet. Na parterze znajduje się restauracja, salon fryzjersko-kosmetyczny oraz sala bankietowa i konferencyjna.

Lokalizacja hotelu jest bardzo dogodna dla turystów. Stąd piechotą do właściwego centrum miasta można dojść w 15 minut. Wiele linii autobusowych i trolejbusowych umożliwia szybkie przemieszczanie się po mieście gości, którzy mogą wypocząć w spokojnej atmosferze dzielnicy Wieniawa. Jest tutaj również dogodne zaplecze konferencyjne, strzeżony parking.

Mimo tych niewątpliwych zalet "Młyn" jednak nie ma zbyt wielu gości. Wieczorami z rzadka tylko można dostrzec zapalone pojedyncze światło w którymś z pokoi. Szczególnie widoczne jest to jesienią i zimą, gdy dłużej bryła budynku spowita jest przez mrok. A że gmach stanowi swego rodzaju architektoniczną dominantę tego fragmentu Alej Racławickich, to nocny granat, ciemność rzuca się mimowolnie w oczy.

Ale zaciekawienie budzi swoisty neon umieszczony na dachu obiektu i będący jego wizytówką. Od dłuższego czasu jest on uszkodzony. Trzy litery w rzeczowniku "hotel" nie palą się, co powoduje, że wzrok mimowolnie pada na ten właśnie fragment obiektu. Czy jest to zamierzony chwyt reklamowy, czy też tylko awaria sprzętu oświetleniowego? I jeden, i drugi wariant stwarza prawdopodobieństwo. Ale prawdziwe rozwiązanie pozostaje tajemnicą właściciela hotelu lub administracji.

Tak czy owak, gdyby zagraniczny turysta chciał skorzystać ze słownika lub translatora, nie znalazłby w nich właściwej odpowiedzi na nurtujące go pytanie. Miałby on zatem spore trudności ze znalezieniem się we właściwej lubelskiej rzeczywistości.


**Uwaga! Zostań Dziennikarzem Obywatelskim, wygraj konkurs „Tym żyje miasto” i zgarnij nagrody!**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto