Jakiś czas temu zauważyli, że ich koń zaczął podejrzanie się zachowywać. Wieczorem z pomieszczenia gdzie przebywało zwierzę słychać było odgłosy charczenia. Okazało się, że koń ma problemy z oddychaniem. Na pysku było widać pianę i krew. Podjęli decyzję o pomocy w najbliższej im przychodni weterynaryjnej w Radzyniu Podlaskim. Niestety klinika była zamknięta, a telefon nie odpowiadał, mimo kilkukrotnych prób dodzwonienia się. Klinika na banerze posiada informację, że jest ona całodobowa.
Wykonali jeszcze telefony do kilku pobliskich miejscowości m.in. do Parczewa, Międzyrzeca Podlaskiego, Łukowa, Lubartowa i Paszek. Efektem było brak połączenia lub odmowa pomocy przy chorym zwierzęciu. Dzięki interwencji policjanta na nocnym dyżurze z komendy w Radzyniu Podlaskim, udało się skontaktować z lekarzem weterynarii w Kocku.
Pani Małgorzata i pan Andrzej byli gotowi nawet pojechać kilkadziesiąt kilometrów, aby ratować zwierzę. Dzięki panu Janowi Stanisławowi Lizutowi z Kocka udało się uratować konia. Od godziny 2 do 6 nad ranem czuwał nad zwierzęciem. Postępowanie swoich "kolegów" po fachu skomentował w kilku niepochlebnych słowach. Stwierdził, że teraz do dużych zwierząt jest mało specjalistów.
Drugi przypadek pochodzi z Lublina. Pani Anna uczestniczyła w próbie ocalenia życia konia, któremu dokuczała kolka. Po dwóch telefonach do największych klinik w Lublinie opiekunowie byli zmuszeni zawieźć konia do Warszawy. Niestety nie udało się uratować zwierzęcia. Padło niemal przed progiem klinki na Służewcu. To drugi przypadek, w którym widać brak przygotowania do niesienia pomocy dużym zwierzętom.
Mimo wysypu lecznic weterynaryjnych, większość z nich specjalizuje się w małych zwierzętach, typu pies lub kot. Być może zapominają, że weterynarz powinien umieć pomagać także tym dużym zwierzętom. Czy to wynika z opieszałości, czy też z braku praktyk na studiach weterynaryjnych? Nie wiadomo, być może łatwiej jest prowadzić lecznicę oferującą usługi małym zwierzętom. Z drugiej zaś strony nakład finansowy na zbudowanie gabinetu do zabiegów na dużych zwierzętach może być na tyle kosztowny, że mało kto decyduje się na taką inwestycję.
Tak czy inaczej, jeżeli hodujecie konia miejcie świadomość, że każda minuta jest na wagę zdrowia waszego pupila. Lepiej mieć pod ręką sprawdzony kontakt telefoniczny niż potem opłakiwać śmierć najbliższego sercu zwierzęcia.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?