Okazuje się, że wystarczyło zaledwie kilka dni, aby 15-letni parking zniknął z powierzchni ziemi. W 1998 r. przy ul. Przyjaźni założyli go pani Wanda i jej mąż. Początki nie były łatwe.
- Strasznie się namęczyliśmy, aby na miejscu tego małego wysypiska śmieci, wielkich dziur i dołów, które zastaliśmy, zbudować coś od podstaw - wspomina pani Wanda. Aby wyrównać teren, nowi właściciele parkingu zamówili aż 300 ton żwiru.
- Wiele serca i pieniędzy zainwestowaliśmy w urządzenie całego terenu. Oświetliliśmy go, wylaliśmy asfalt, w niektórych miejscach położyliśmy kostkę brukową, zrobiliśmy ogrodzenie. W końcu w 1999 r. można już było z niego korzystać. Niestety, po śmierci męża, to na mnie samej spoczął ciężar dbania o to wszystko - przyznaje pani Wanda.
Rodzinny biznes kręcił się przez ponad dekadę. Kres nastąpił w maju. Ratusz ogłosił przetarg, w którym wybrano nowego dzierżawcę parkingu.
- Nie miałam szans. Nowi właściciele przebili moją ofertę prawie o sto procent. Wtedy właśnie zatrudniłam rzeczoznawcę, który wycenił wkład, jaki poniosłam inwestując w budowę parkingu - relacjonuje pani Wanda.
Kobieta nie chciała zdradzać, na jaką kwotę oszacowano wartość wybudowanego przez nią i jej męża parkingu. Od razu przystąpiła do negocjacji z nowymi dzierżawcami, aby zapłacili jej za przejęcie urządzonego parkingu. Niestety, bezskutecznie.
- W przypadku nieruchomości przy ul. Przyjaźni nie doszło do porozumienia i dotychczasowy dzierżawca usunął elementy odłączalne od gruntu, które stanowiły jego własność - precyzuje Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prezydenta.
W ciągu kilku majowych dni z parkingu wyprowadzono 110 aut i przystąpiono do generalnej rozbiórki.
Mieszkańcy wściekali się, bo nagle okazało się, że nie mają gdzie zostawić swoich aut. Pani Wanda o pomoc poprosiła rodzinę. Zdemontowano ogrodzenie, kostkę brukową i budynek pełniący rolę dyżurki. W trakcie prac zdarto nawet asfalt z ziemi.
- Byłam zdeterminowana. Skoro nie udało mi się dogadać z nowymi właścicielami, chciałam, żeby przejęli taki teren, jaki ja zastałam kilkanaście lat temu. Niech stawiają parking od nowa - kwituje pani Wanda. Zerwany asfalt trafił do rodziny pani Wandy, której podobno się przyda. Na placu pozostawiono jedynie resztki żwiru zwiezionego przed laty.
Ilona Leć
__
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?