Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Święta Wielkanocne kiedyś i dziś

Janek Taraszkiewicz
Janek Taraszkiewicz
Pośpiech, zakupy, a potem długie siedzenie przy stole. Tak często kojarzą nam się święta. Dawniej Wielkanoc nie miała z tym nic wspólnego i zupełnie inaczej obchodzono świąteczny czas.

Czym współczesna Wielkanoc różni się od tradycyjnych świąt?
- Na przestrzeni ostatnich lat dużo się zmieniło: począwszy od przygotowań do świąt, po same obchody Triduum Paschalnego.

Zacznijmy więc od głównego rekwizytu świąt, czyli tradycyjnych palemek. Jak wyglądały?
- Skromnie. Na Lubelszczyźnie palemki robiło się z bazi, bukszpanu oraz barwinka. Ozdabiało się je polnymi trawami, kwiatkami z bibuły i suszkami. Sztucznie barwione zboża i listki to współczesny wymysł.

Czy koszyczki ze święconką też się zmieniły?
- Od dawnej święconki, dzisiejsza różni się przede wszystkim ilością. Kiedyś do poświęcenia zanosiło się wszystko, co miało być spożywane w trakcie świąt. Używało się do tego dużych, wiklinowych koszy lub drewnianych siewnic. Dlatego święconki do kościoła zanosili ci, którzy byli w stanie je udźwignąć. Dzisiaj nosimy po trochu pokarmów, które będziemy jeść w czasie świąt.

A jak wyglądały pisanki?
- Po pierwsze były niepowtarzalne, bo zawsze robiło się je w domu. Wzory na nich miały swoje znaczenie, odzwierciedlały świat pracy albo przyrodę. Pisanki zdobiło się kwiatami, słoneczkami, wiatraczkami. Najczęściej podzielone były na cztery części. To wynikało z legendy o świętej Magdalenie. Według opowieści, gdy spotkała Jezusa, z zabarwionych na czerwono jajek, które miała w koszyczku wykluły się ptaki. Wyfrunęły w cztery strony świata, żeby rozgłaszać nowinę o zmartwychwstaniu Chrystusa.

Czy pisanki od zawsze były tylko ozdobą stołu i koszyczka ze święconką?
- Oczywiście, że nie. Kiedyś obdarowywano się nimi. Matki chrzestne dawały je swoim dzieciom. Dziewczyny zawijały je w batystowe chusteczki z monogramami i robiły z nich upominki dla swoich chłopców. Czasami takim prezentem odwdzięczały się za oblanie wodą w Śmigus Dyngusa. W pierwszą niedzielę po Wielkanocy, czyli w tzw. Niedzielę Przewodnią, urządzało się także Pisankowe Wieczornice. Wówczas chłopcy wybierali najpiękniejszą pisankę. Jej autorkę koronowali wiankiem jako królową. Chłopiec, który najtrafniej ocenił pisanki zostawał królem.

Teraz Wielkanoc często kojarzy nam się z siedzeniem przy stole. A kiedyś?
- To była także wspólna zabawa. W święta młodzież spotykała się na przykład przy huśtawkach. Śpiewała przy nich, grała, urządzała konkursy. A w nocy z Wielkiej Niedzieli na poniedziałek, chłopcy chodzili po domach i śpiewali oracje oraz inne pieśni związane ze świętami. W zamian dostawali jajka albo pisanki, a także poczęstunek.

Czego najbardziej brakuje współczesnej Wielkanocy?

- Wspólnego świętowania w większym gronie i odczuwania religijnego aspektu świąt. Jest za to pośpiech, przez co brakuje otwierania się na innych ludzi, poświęcania im czasu, niekiedy nawet zwykłego uśmiechu w święta.

Rozmawiała Izabela Izdebska

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto