Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Motor Lublin zatrzymał łódzki Widzew

MarcinMMM
MarcinMMM
Piłkarze lubelskiego Motoru złe chwile mają już za sobą. Po sobotnim zwycięstwie z MKS Kluczbork, dzisiaj podopieczni Mirosława Kosowskiego bezbramkowo zremisowali z ligowym potentatem – Widzewem Łódź.

Już pierwsze minuty środowego spotkania obaliły mit o tym, że Widzew jest poza zasięgiem drużyn z pierwszej ligi. Lublinianie zawody rozpoczęli od rozważnej gry w środku pola, dzięki czemu podopieczni Pawła Janasa nie potrafili rozwinąć skrzydeł. Mądra gra mogła, a nawet powinna przynieść bramkowy efekt w 11. minucie. Wtedy z rzutu rożnego dośrodkował Damian Niemczyk, a Michał Maciejewski strzałem głową trafił w słupek bramki strzeżonej przez Macieja Mielcarza. Goście odpowiedzieli kilka chwil później uderzeniem z około 20 metrów pozyskanego z Legii Warszawa Krzysztofa Ostrowskiego. Jego mocny strzał, na szczęście, zdołał sparować Robert Mioduszewski. Do końca pierwszej połowy żadna ze stron nie stworzyła sobie już klarownych okazji i po czterdziestu pięciu minutach było 0:0.

Po bezbramkowej pierwszej odsłonie wydawało się, że goście za wszelką cenę będą dążyli do zdobycia zwycięskiej bramki.

Tymczasem ekipa z Łodzi dalej prezentowała się bezbarwnie i nie potrafiła przebić się przez szczelną defensywę gospodarzy. Duża w tym zasługa obrońcy Motoru – Przemysława Żmudy, który praktycznie „odciął” od podań superstrzelca Widzewa - Marcina Robaka. – Robak to twardy zawodnik, więc cieszę się, że zdołałem go powstrzymać – powiedział po meczu popularny „Władek”.

Po około 70 minutach równej gry, do głosu zaczęli dochodzić Motorowcy, którzy uwierzyli, że w tym meczu można powalczyć nawet o trzy punkty.

– Założenia taktyczne były trochę inne. Mieliśmy być cofnięci i rozbijać ataki Widzewa, a okazało się, że to nasz rywal musiał bronić tego remisu – ocenił Przemysław Żmuda. W 71. minucie drużyna trenera Kosowskiego miała najlepszą okazję na zdobycie gola. Po złym wybiciu piłki głową Dudu piłkę w polu karnym przejął Wojciech Białek. Napastnik Motoru bez namysłu oddał strzał, ale górą był golkiper łodzian. Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu swoich sił ponownie próbował Białek, ale uderzenie zza pola karnego zablokował Ugo Ukah.

Paweł Janas (trener Widzewa): Od dwóch, a nawet trzech meczy mamy problem ze strzelaniem bramek. Może wynikać to z tego, że nasi napastnicy są po kontuzjach i to rzutuje na grę ofensywną naszej drużyny. Jeśli chodzi o dzisiejszy mecz, to uważam, że punkt na wyjeździe nie jest złym wynikiem.

Mirosław Kosowski (trener Motoru): Bardzo się cieszę z postawy moich zawodników i wywalczonego punktu. Szczególnie jestem zadowolony z postawy doświadczonych piłkarzy: Marcina Syroki i Marcina Popławskiego, którzy starali się brać na siebie ciężar gry. Gra z takim zespołem jak Widzew, przy pełnych trybunach, dodała nam skrzydeł. Mimo że zagraliśmy jednym napastnikiem, to mieliśmy swoje sytuacje. Tym meczem pokazaliśmy, że Lublinowi należy się pierwsza liga.

Krzysztof Ostrowski (piłkarz Widzewa): Muszę przyznać, że nie wyobrażaliśmy sobie straty punktów w Lublinie. Założenia były takie aby dużo grać piłką i konstruować szybkie akcje. Byliśmy jednak w słabszej dyspozycji, więc dlatego tylko zremisowaliśmy.

Marcin Syroka (piłkarz Motoru): Remis sprawiedliwy dla obu stron. Można powiedzieć, że obie drużyny miały swoje małe szanse na zdobycie gola, ale ich nie wykorzystały. Niemniej my cieszymy się z tego punktu. Jest to dla nas trzeci mecz z rzędu, w którym zdobywamy przynajmniej punkt. Jest się z czego cieszyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto