Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Na Lubelszczyźnie jest jakoś fajniej”. Wybitny trębacz i jego „jazzowe owce” wystąpią w Klubie Muzycznym CSK

Michał Dybaczewski
Michał Dybaczewski
Jakub Niedziela
Współpracował z największymi, m.in. Michałem Urbaniakiem, Wojciechem Karolakiem, Tomaszem Szukalskim, czy Zbigniewem Namysłowskim. Od jakiegoś czasu sam kroczy ku mistrzowskiej chwale, czego namacalne dowody wyłoży nam już dziś. Jerzy Małek, bo o nim mowa, wraz ze swoim kwartetem zagra wieczorem, 5 sierpnia, w Klubie Muzycznym CSK.

W czwartek w Klubie Muzycznym CSK zaprezentujesz materiał z najnowszej płyty Gravity. Czego możemy się spodziewać i po płycie i po koncercie?

Jak zawsze będzie dużo sosu harmonicznego w interakcjach pomiędzy fortepianem, keyboardami, a basem i moogami, fajerwerków melodycznych w moim wykonaniu i saksofonistów i przede wszystkim dużo politrytminczej zabawy w poszerzonej sekcji rytmicznej. Moja nowa muzyka zawarta na płycie „Gravity” jest grubsza także w zakresie brzmień elektronicznych, które od pewnego czasu coraz natrętniej krążą mi po głowie.

Proces twórczy ma u ciebie charakter metodyczny, tzn. decydujesz się na nagranie płyty i po prostu pod tę płytę tworzysz czy spływa na ciebie jakaś szczególna „łaska artystyczna”, inspiracja i efektem tego jest nowa muzyka?

Tylko i wyłącznie inspiracja. W zasadzie nie robię projektów bo muzyka „na zamówienie” w moim przypadku nie ma racji bytu. Tworzę w interakcji z rzeczywistością wyimaginowaną lub realną, tylko tu i teraz. Poza tym światem robię masę innych rzeczy równie inspirujących, ostatnio choćby śmigam sobie na motocyklach.

„Gravity” to w pewnym sensie przedłużenie poprzedniego albumu „Black Sheep”. Personalnie doszły nowe „owce”, a skład ma charakter rotacyjny. Kto zatem należy teraz do twojego „stada”?
Dokładnie, „Gravity” jest stylistycznym przedłużeniem koncepcji fuzji stylów które zaprezentowałem na płycie „Black Steep” poszerzonym o nowe smaczki harmoniczne nowe tematy, motywy i przede wszystkim o szerszy kontekst sonorystyczny związany z elektroniką. W składzie „podstawowym” obecnie występuję nawet w septecie, tak jak to się niebawem wydarzy w Lublinie. Zagram z Wojciechem Lichtańskim na saxie, Piotrem Wyleżołem na pianie, Krzysztofem Pacanem na basie oraz moogach, Sebastianem Frankiewiczem na perkusji oraz Jose Manuelem Alban Juarezem na dodatkowych instrumentach perkusyjnych analogowych i elektro.

Jak wspomniałem, Twoja formacja jest dość plastyczna, panuje w niej wymienność pozycji, dlaczego stosujesz taki manewr?
Od zawsze otaczam się ludźmi, a jest ich w Polsce zaledwie garstka, którzy łapią mój flow muzyczny. Obecnie jest nim balans pomiędzy kompozycją w czasie rzeczywistym a totalną improwizacją. Taki balans na linie pomiędzy tym co znane i nieznane. Nie kręci mnie tylko totalna awangarda ani tylko ortodoks muzyczny. Kręci mnie wszystko na raz, w odpowiednich proporcjach w danej chwili, więc muzycy których biorę muszą grać na najwyższym poziomie, muszą być w stanie zrobić co chcą z instrumentem gdziekolwiek się muzycznie znajdziemy, tonacja, tempo, metrum, styl, tym bardziej że każdy koncert jest inny.
Widzieliśmy się ostatni raz na początku marca 2020 roku, na kilka dni przed wybuchem pandemii. Jak spędziłeś ten trudny dla artystów czas?

Tak naprawdę to nie wiem jak to minęło. Muzycznie cały czas coś się działo – z jednej strony w kwestii gry na trąbce i tworzenia nowej muzyki, a z drugiej strony, przez brak koncertów poświęciłem większą uwagę swoim studentom.
Pochodzisz z Elbląga, ale dość mocno związany jesteś z Lubelszczyzną. Przez jakiś czas mieszkałeś w Chełmie i nawet w którejś relacji z koncertu napisałem o Tobie „Chełmianin”. Dobrze się tu u nas czujesz, nieprawdaż?
Jak zapewne się domyślasz z niejednego już pieca się jadło: kiedyś w Katowicach, potem parę lat w Krakowie, następnie Warszawa i wszystko pomiędzy koncertami. Co do Lubelszczyzny to przyznaję że jest tu jakoś fajniej, dlatego pomimo że obecnie zamieszkuję w okolicach Warszawy często i z przyjemnością bywam w Lublinie, także ze względu na prowadzone przeze mnie wykłady z „trąpetystyki” na kierunku jazz i muzyka estradowa UMCS.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Na Lubelszczyźnie jest jakoś fajniej”. Wybitny trębacz i jego „jazzowe owce” wystąpią w Klubie Muzycznym CSK - Kurier Lubelski

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto