Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubelski DJ, który woli inne brzmienia: Rozmowa z Jankiem Taraszkiewiczem

Ewelina Krawczyk
archiwum prywatne
Lublin bawi się przy jego klubowych aranżacjach muzyki bałkańskiej, brazylijskiej, a nawet klezmerskiej, kiedy występuje jako DJ Ya-Neck. Współtworzy Inne Brzmienia Art'n'Music Festival. „Polifonią” nazwał swoją radiową audycję – taki jest też Janek Taraszkiewicz jako dziennikarz, muzyk, DJ, promotor kultury… „wielogłosowy”.

Dużo podróżujesz muzycznie. To ucieczka od braków polskiej muzyki, czy fascynacja tym, co „obce”?
Lubię podróżować i staram się to robić jak najczęściej, nie tylko pod kątem muzycznym. W czasach bez Internetu wątek płytowy rzeczywiście był znaczący – wtedy po prostu nie było innej możliwości zdobycia czegoś wyjątkowego. Dziś muzykę mogę poznać w sieci, na koncertach lub u przyjaciół za granicą, a do konkretnych piosenek wrócić w domu. Co do polskiej muzyki – uważam że jest jej coraz więcej, a jakość i brzmienie, które mnie interesują stają się coraz lepsze. Jeżdżąc do innych krajów zawsze wożę ze sobą autorską składankę z polskimi wykonawcami, którą tytułuję „Dobra polska muzyka”. Rozdaję je DJ-om i promotorom.

A kiedy rzeczywiście wyjeżdżasz – Izrael, Brazylia, Egipt czy inne kraje – jakieś szczególne sentymenty? Co z tych podróży wywozisz na dłużej?
Do tej pory największe wrażenie zrobiły na mnie kraje byłej Jugosławii, w szczególności Bośnia i Hercegowina, gdzie czuję się jak w domu. To m.in. wynik wieloletniej fascynacji tamtejszą historią, kulturą, muzyką. Do Sarajewa, bośniackiej stolicy, wracam kiedy tylko mogę – to miasto, które zdążyłem już nieźle poznać, zawiązać przyjaźnie, wystąpić jako DJ. Z kolei Brazylia była moim największym muzycznym marzeniem, efektem tych wyjazdów stała się trasa koncertowa, zagrałem tam kilkanaście imprez. Po powrocie do kraju zaowocowało to powstaniem zespołu Sambasim oraz DJ-skimi występami z brazylijską muzyką. Korzystam z tych doświadczeń do dziś.

Producent, promotor, menedżer, tłumacz, wydawca, dziennikarz, DJ, muzyk… jeden człowiek jest w stanie wejść w każde z tych stanowisk na sto procent, czy z którymś identyfikujesz się bardziej, a inne było jedynie przygodą?
Uważam, że człowiek powinien zmieniać pracę raz na jakiś czas, choćby po to żeby nie popaść w rutynę i stagnację. W moim przypadku okazuje się, że im częściej tym lepiej. Z tych zmian powstają nowe wyzwania do nauki, a następnie konkretne doświadczenia. W każdym z tych zawodów, które wymieniłaś, przepracowałem od kilku do kilkunastu lat, najczęściej równolegle. Z pewnością najpiękniejszą przygodą było występowanie w charakterze muzyka, w zespole. To jednak wymaga poświęcenia na wspomniane sto procent, ja zdecydowałem się szukać dalej. Mam nadzieję, że będę mógł spróbować jeszcze innych, ciekawych wyzwań.

Współpracowałeś z filarem Festiwalu Inne Brzmienia, teraz sam poniekąd nim jesteś. Największe muzyczne dzieło festiwalowe w Lublinie – wygrywa z występami, na których sam rządzisz dźwiękami jako DJ Ya-Neck?
Inne Brzmienia to dzieło Ś.P. Mirka Olszówki. Będąc zaproszonym przez niego do współpracy, starałem się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej, przy okazji ucząc się specyfiki takiego przedsięwzięcia. Po jego śmierci, wraz z pozostałymi współpracownikami Mirka, postanowiliśmy spróbować dokończyć jego dzieło i w miarę możliwości rozwijać je. Nad takim wydarzeniem pracuje kilkadziesiąt osób –tylko wspólnie możemy stawiać jakiś filar. Jeśli zaś chodzi o moje granie DJ-skie: to inna historia, niemniej na pierwszej edycji festiwalu miałem okazję wystąpić ze swoim programem. Wspominam ten wieczór z sentymentem.

Jaki jest Lublin Jana Taraszkiewicza? Jaka jest przyszłość muzyczna przed tym miastem?
Staram się patrzeć na nasze miasto optymistycznie, choć nie zawsze są ku temu powody. Podoba mi się inicjatywa Partnerstwa Wschodniego oraz spojrzenie lubelskiego środowiska kultury na tę część Europy. Wiążę duże nadzieje z tematem współpracy z Ukrainą, Białorusią, jak i z Serbią oraz Rumunią (nasi samorządowcy podpisali ostatnio umowy partnerskie z miastami Novi Sad i Timisoara), a także z innymi krajami bałkańskimi. Uważam, że wiele nas łączy – słowiańska dusza, temperament, język. Lublin, leżący na południowym wschodzie Polski mógłby stać się kulturowym oknem na te regiony. Bycie „wschodem” nie jest już obciachem, Europa Zachodnia spogląda tu z coraz większym zaciekawieniem. Najwyższy czas odkryć piękno i bogactwo kulturowe krajów wschodu i południa, blokowane granicą Schengen i polityką. Myślę, że Lublin może odegrać w tym procesie pozytywną rolę.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto