Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszek Mikrut: Filolog z malowniczej uliczki

Jakub Markiewicz
Jakub Markiewicz
Filolog, pasjonat literatury rosyjskiej i ukraińskiej, pilot wycieczek zagranicznych. Ponieważ po pracy potrzebował spokoju, zamieszkał przy cichej i malowniczej uliczce Kwiatów Polnych. – Świeże powietrze, cisza, to jest to, czego mi potrzeba po ciężkim dniu – mówi Leszek Mikrut.

Wybrał Sławin za namową rodziców. – Przekonywali mnie, że nigdzie nie będzie mi się mieszkać lepiej. Mówili, że przed wojną było tu sanatorium, świeże powietrze, a nawet lepsza woda niż w centrum – opowiada Mikrut. Postanowił więc kupić z żoną mieszkanie w małym, dwupiętrowym bloku przy Kwiatów Polnych. – W domu nie chciałem zamieszkać, bo wolę jak wszelkie prace remontowe wykonuje spółdzielnia - mówi.

Gdy się tu wprowadził, zachwycił się spokojem tej ulicy.

- Kiedyś z okna słyszałem ćwierkot ptaków, sarenki podchodziły pod blok, był sad i mały park. Niestety kilka lat temu wszystko wykarczowano, działki zostały sprzedane i wyrosły wille. Ale i tak jest tu pięknie i spokojnie – zaznacza.

Z wykształcenia jest filologiem. Zna biegle język rosyjski i ukraiński. Skończył rusycystykę na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej, tam też się doktoryzował. - Pracuję jako starszy wykładowca na wydziale humanistycznym – mówi. - Mam zajęcia ze studentami filologii ukraińskiej, rosyjskiej, slawistyki. Sprawia mi to ogromną przyjemność.

To nie wszystkie jego zainteresowania i zajęcia.

Pan Leszek jest również pilotem wycieczek zagranicznych. Jeździ po całym świecie pokazując różne zakątki dzieciom i dorosłym. – Sam prowadzę również zajęcia dla przyszłych pilotów wycieczek – tłumaczy.

Od wielu lat pasjonuje się także XIX-wieczną literaturą rosyjską i ukraińską. – Na współczesną już nie starcza mi czasu – śmieje się. Miłość i szacunek do literatury i kultury rosyjskiej zaszczepiła mu córka carskiego generała, Natalia Pochorowa, która poznał w Lublinie. Zamieszkała przy ul. Północnej, bo musiała wyemigrować z Rosji.

Choć mieszka na Sławinku, to jest związany również z Wieniawą, gdzie się urodził i wychował. –Mieszkałem przy ul. Popiełuszki, dawniej Róży Luksemburg, tam chodziłem do szkół. Nie rozstałem się z tą dzielnicą do końca, bo przy ulicy Przy Stawie mam swoje biuro tłumaczeń – informuje.

Jak sam mówi, na brak pracy nie narzeka.

– Raczej mogę ponarzekać na brak wolnego czasu, bo praktycznie go nie mam, no może od 22 do 2 w nocy – mówi z uśmiechem. Jeżeli jednak uda mu się znaleźć wolną chwilę, np. w weekendy, to spaceruje po Lublinie ze swoją 13-letnią córką Anetą. Wyjeżdża również na działkę nad jezioro. Tam w spokoju, z dala od miasta i spraw zawodowych odpoczywa na łonie natury. Lubi też razem ze swoim synem Arkadiuszem, studentem lingwistyki, wspólnie tłumaczyć różne teksty.

Dorota Krupińska





od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto