Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krótka historia śmierci - refleksja na obecne święta

Sylwester Mazurek
Sylwester Mazurek
Gdyby nie pojawienie się chrześcijaństwa, inaczej wyglądałby dzień Wszystkich Świętych, inaczej też upamiętnialibyśmy osoby, które z tej ziemi odeszły.

Lecz choć zwyczaje się zmieniają, a od naszych przodków dzielić nas mogą tysiące lat, to wydaje się, iż jest coś, co ciągle jest nam wspólne - wiara w życie pozagrobowe i żywotność relacji ze zmarłymi. W tej zasadniczej kwestii tak naprawdę niewiele nas różni.

Pewnego razu Anglik i Chińczyk wybrali się na cmentarz, by odwiedzić groby swych bliskich. Anglik przyniósł bukiet kwiatów, Chińczyk jedzenie. - Kiedy twoi zmarli przychodzą zjadać to wszystko? - zapytał towarzysza zdumiony Europejczyk. - Wtedy, gdy twoi przychodzą wąchać kwiaty - odparł tamten. Ta ciekawa anegdota pochodzi z książki Iana Wilsona "Życie po śmierci".

- Śmierć była zawsze zagadką nie do wytłumaczenia dla człowieka. Takie wątpliwości miał także człowiek pierwotny - tłumaczy dr Elżbieta Kłosińska z Instytutu Archeologii UMCS. Obrzędy z tym związane miały szczególne znaczenie od początków naszego gatunku. Wiara w życie pozagrobowe czy jakiś nieśmiertelny pierwiastek w człowieku jest długa i powszechna. Żywili ją Sumerowie, Egipcjanie, Grecy, Rzymianie, Celtowie, Wikingowie, Afrykanie, Tybetańczycy, Indianie. Żywią ją obecnie chrześcijanie, muzułmanie i żydzi, hinduiści i buddyści.


Za pierwszy pochówek uważa się znalezisko w irackim Shanidar sprzed dziesiątek tysięcy lat.

Leżał tam ok. 30-letni mężczyzna, Neandertalczyk. Jego grób pobratymcy przyozdobili wzruszającymi kwiatami. To zadziwiające, jak stary i naturalny jest ten zwyczaj, jednoczesny przejaw smutku i pamięci. Zdarzało się, że w tej odległej przeszłości pochowanych zmarłych układano jak do snu, z dłońmi pod głową, lub też skulonych w pozycji embrionalnej. Wyjaśnia się to ówczesnym postrzeganiem śmierci: jako snu właśnie, bądź też oczekiwania na ponowne narodziny z „łona” ziemi.

Sam stosunek do nieboszczyków miał zaś charakter ambiwalentny.

Strach wywoływały przede wszystkim te osoby, które życie opuściło w gwałtowny sposób, rażone piorunem, topielcy. Starano się zapobiec ewentualnemu powrotowi zmarłego i ułatwieniu mu „odejścia”. Stąd umieszczanie „wskazówek” jak trafić do zaświatów. Wygodny mech, pożywienie, broń, rzeczy osobiste czy kosztowności miały nie tylko uhonorować nieboszczyka, pomóc mu w podróży, ale i trwale zatrzymać w grobie.

Najbardziej drastyczne były już typowe praktyki antywampiryczne: przebijanie ciała kołkami, wiązanie czy nawet łamanie członków.

- Nie wracaj do nas, byś nam nie zaszkodził! – parafrazuje to podejście Kłosińska. Z kolei Wikingowie, gdy nieboszczyk-upiór dawał im się we znaki, otwierali jego grób i ponownie zabijali. Takie metody przetrwały do dziś w np. Rumunii (nomen omen ojczyźnie Drakuli).

Same miejsca pochówku, spełniały bardzo istotne funkcje religijno-społeczne.

I wcale nie musi to być w kółko powtarzane, smutne „memento mori!". „Egipcjanie byli ludźmi radosnymi, kochającymi życie, a rytuał pogrzebowy miał przede wszystkim zapewnić trwanie w nieskończoność tych wszystkich przyjemności i radości, których zaznawali na ziemi" - twierdzi Wilson. Brało się to z przekonania, iż jest jakieś przełożenie pomiędzy światem ziemskim i światem dusz. Piramidy, malowidła, posągi, ofiary i modły oddziaływały na drugą stronę - miały metafizyczną naturę.

Pochówek miał też pomóc w podtrzymaniu i ułatwieniu kontaktów ze zmarłymi, zwłaszcza przywódcami społeczności.

Antropolog Adrian Boshier wyjaśniał: „najsilniejszy kontakt można mieć z nimi w tym miejscu, w którym zostały pogrzebane ich ciała". Nieżyjący pośredniczyli pomiędzy naszym i niewidzialnym światem duchów. Możliwe korzyści były oczywiście bezcenne.

„Nagle wszystko staje się jasne. Nie tylko zmarli domagają się ofiar od żywych. Żywi też oczekują, że zmarli dokonają czegoś w zamian za otrzymywane dary" - kontynuuje Wilson. Pamiętamy jak Odyseusz Homera złożył krwawą ofiarę umarłemu wróżbicie Terezjaszowi, by dowiedzieć się, jak wrócić do Itaki. Okazałe grobowce i obrzędy służyły więc czerpaniu z siły i mądrości wybitnych jednostek. Wilson twierdzi, że tak właśnie narodziło się pogańskie bałwochwalstwo.

Zdarzało się, że po prostu rozkopywano miejsca pochówku.

Nie po to, by skraść coś cennego, lecz by wydobyć... kości. - Były one siedliskiem mocy. Kto miał czaszkę przodka, ten miał władzę – mówi Kłosińska. Dla spirytystycznych celów wykorzystywano zaklęcia, intuicję, sny, czy narkotyki. I spełniano wszelkie zachcianki, jakie zmarli mogli tą drogą przekazywać żywym.


Interesujący przykład podał dr Walter Y. Evans-Wentz.

Naprzykrzającego się ducha pewnego plantatora w Indiach uspokojono… whisky, bardzo lubioną przez zmarłego, a którą wylano na jego grób. Żywność w ogóle spełnia rolę uduchowionego łącznika. Do dziś potomkowie Azteków w Meksyku przychodząc na cmentarz, przynoszą chleb, owoce, alkohol i niejako swobodnie ucztują wraz ze swymi zmarłymi.

Wydaje się, iż religia chrześcijańska wcale tak daleko od tych pierwotnych obyczajów nie odeszła.

Co prawda miejsce lęku przed złymi zjawami zajęła nostalgia i modlitwa. Potężne duchy i magiczne kości zastąpiło wstawiennictwo świętych i cudowne relikwie. W XIII wieku, gdy pojawiły się cmentarze przykościelne, Kościół wydał zakaz obfitego wyposażania nagrobków. Wolno było składać do nich wyłącznie skromne i chrześcijańskie symbole, jak krzyżyki. Ale szybko zaczęli się z tego wyłamywać ludzie o wysokim statusie. Obecnie zaś chyba nikogo nie dziwi, jeśli w trumnie znajdzie się jakaś osobista własność zmarłego, tak jakby miało to dla niego jeszcze jakieś znaczenie. Kosztowności zaś i inne ofiary zastąpił zapalony znicz.


Kwiaty pozostały.

Pozostał też kontakt z pochowanymi bliskimi, może już mniej wylewny, a bardziej cichy i osobisty. Pozostały groby jako pomniki pamięci, otoczone szacunkiem. Pozostała też, pomimo nowych zapewnień o wiecznym życiu, tajemnica samej śmierci. Tajemnica trwająca już tysiące lat…

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto