Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeden sadzi, drugi ścina

Karolina Szubiela
Karolina Szubiela
Mieszkaniec ulicy Samsonowicza co roku chce upiększyć swoje osiedle, sadząc przed blokiem nowe drzewka. Jednak jego zmorą są cykliczne okresy koszenia trawników.

- Męczę się tak już od trzech lat- skarży się lokator z Samsonowicza. – Ja sadzę drzewka, podlewam je, pielęgnuję, a tu mi zaraz wjeżdża ekipa z kosiarami i wszystko niszczy. Szlag już mnie na to trafia. Miłośnik drzewek sam zdobywa nowe sadzonki. Przenosi je z miejsc, w których rosną drzewa- samosiejki. - Po drugiej stronie ulicy rosną wierzby, orzech włoski i jarzębina. To ziemia niczyja, a cześć drzewek wyginęła podczas budowy Lidla.– opowiada. – Sadzonki albo młode drzewka biorę właśnie stamtąd. Tu mogłyby się zaszczepić i spokojnie rosnąć. Gdyby nie te kosiarki, oczywiście.

Mieszkaniec bloku przy Samsonowicza z bólem serca patrzy jak co roku jego młode, rozwijające się dopiero drzewka giną pod kołami kosiarek. - Robotnicy przyjeżdżają i koszą cały teren, wcale nie zważając na te młode roślinki – opowiada. – Każde drzewko po ich zabiegach ma obdartą korę. A wiadomo, że jak drzewko jest uszkodzone to usycha, powoli umiera.
I tak oto, po każdej inwazji kosiarek, z drzewek zostają marne kikuty.

Zasuszone, obumarłe gałązki stanowią istny obraz nędzy i rozpaczy. - Tu mogłoby być pięknie i zielono od drzew – marzy lokator z Samsonowicza. – Ale żadne z moich drzewek nawet nie ma szansy przetrwać.
Miłośnik drzewek uparcie sadzi nowe rośliny. Choć przyznaje, że jego cierpliwość jest na wyczerpaniu. - Nie jestem złośliwy, po prostu szkoda mi tych młodych drzewek – mówi. – Mam już powoli dość tych zmagań. Chciałbym tylko, aby ci, którzy koszą przy swojej pracy starali się omijać drzewka. Niszczyć jest łatwo, trudniej coś stworzyć. Z tą sprawą zgłosiliśmy się do Wydziału Ochrony Środowiska. W wydziale dowiedzieliśmy się, że teren przed blokiem należy do spółdzielni, która jest też odpowiedzialna za koszenie trawników. - Po pierwsze, ten pan nie ma prawa sadzić niczego na terenie, który należy do spółdzielni – powiedziała nam Mariola Kołcz, inspektor z WOŚ.- Jeżeli ktoś sadzi rośliny samowolnie, stają się one własnością spółdzielni. A co za tym idzie, spółdzielnia ma prawo je usunąć bez informowania naszego Wydziału i lokatorów, pod warunkiem, że drzewka nie przekroczyły wieku 5 lat. Spółdzielnia patrzy bardziej przychylnym okiem na lokatorów z własna inicjatywą. - Sadzenie drzewek czy krzewów na własną rękę jest dopuszczalne, jeśli nie przeszkadza to innym mieszkańcom osiedla – tłumaczy Jacek Maj, kierownik działu administracji w spółdzielni im. Nałkowskich. – Ten pan powinien jednak się do nas zgłosić, damy mu siatkę, aby odgrodził drzewka. Wtedy unikną koszenia. Jacek Maj tłumaczy, że wszystkie młode drzewka powinny być ogrodzone siatką i palikami. Wtedy z daleka widać, że są tam sadzonki. Tak oznaczone rośliny będą na pewno omijane przez kosiarzy.

- Nasi ludzie używają kosiarek spalinowych i uważają, aby nie niszczyć roślin – dodaje Maj. – Jeżeli coś zniszczyli to tylko dlatego, że nie zauważyli, że coś tam rośnie.

Jacek Maj zdradza, że spółdzielnia chce upiększyć osiedle sadząc tam nowe rośliny. Już na jesieni pojawi się 1000 nowych krzewów i 150 drzew. - Zatrudnimy też specjalistę od utrzymania zieleni – dodaje. – Już prowadzimy nabór.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto