Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

El Canto del Loco - szaleństwo, radość i pozytywna energia

zapatillas
zapatillas
Madryt, stoję na Gran Vía. Cała ulica pełna ludzi – turyści co krok pstrykają zdjęcia, miejscowi żywiołowo gestykulują - jak to Hiszpanie. Powoli wciągam do nozdrzy aromat stuletniej ulicy, spaliny, zapachy z wszystkich madryckich kafejek i restauracji, zapach słońca, gorącego asfaltu.

Zamykam oczy. W słuchawkach słucham, jak David śpiewa piosenkę „Madrid” - nie jest zgłoszona zbyt mocno – chcę, żeby mieszała się z odgłosami tego miasta. Właśnie spełnia się moje marznie. Jestem w miejscu, gdzie powstał mój ulubiony zespół – El Canto del Loco. Pewnie nie raz deptali ten sam bruk, na którym teraz stoję – przecież to główna ulica prowadząca do najważniejszych punktów Madrytu. Może w tym miejscu Dani i Iván rozmawiali o założeniu zespołu? Może David stojąc tu gdzie ja, na samym środku Gran Víi, wymyślił pierwsze słowa piosenki, której teraz słucham? Ale czym Właściwie jest El Canto del Loco? Kim są ci faceci, o których piszę? Żeby się dowiedzieć, trzeba usłyszeć.

Trudne początki El Canto del Loco?

El Canto del Loco to po polsku nic innego jak „Śpiew Wariata”. Całkowicie wpisują się w tą nazwę. Na jednym ze zdjęć David – wysoki facet o pokręconych jak on sam włosach, wpatruje się na gryf gitary, na innym Dani, zajmujący się wokalem, robi niewinną minę z rozbrajającym uśmiechem. Chema wystawia język improwizując na basie. Nie potrafią bez siebie żyć. Razem grają na scenie, a w wolnym czasie urządzają mecze siatkówki, pływają, wychodzą na typowe hiszpańskie tapas, piszą teksty.

W Hiszpanii są jedną z najsłynniejszych grup pop rockowych. Ich muzyka jest pełna energii, optymizmu i radości. Tego by nie było, gdyby nie dwóch przyjaciół ze szkoły teatralnej w Madrycie – Daniel (Dani) García Martín i Iván Ganchegui. Do powstającego zespołu dołączył David Otero (gitarzysta) – młodszy kuzyn Daniego, oraz Chema Ruíz – basista z Santanderu. Perkusistą zespołu był długi czas Jandro Vazquez, jednak w 2008 roku zastąpił go Carlos Gamón. Rozwijali się szybko – powstawały nowe teksty i już w 2000 roku roku wydali pierwszą płytę. Za 2 lata powstała kolejna - „A contracorriente”. W tym roku z zespołu odszedł Iván. W 2003 roku byli już szczęśliwymi posiadaczami następnego krążka - „Estados de ánimo”. Do dzisiaj nagrali 9 płyt i 4 nagrania koncertowe. Ich płyty nie zostały bez echa. Niemal co roku zdobywali nagrody lub nominacje jako najlepsza grupa hiszpańska, za najlepszą piosenkę, teledysk czy trasę koncertową. Jaka jest ich historia? Co było przed tym, jak wpadli na pomysł założenia grupy? Czy całe życie kręci się wokół grania i śpiewania? Poznajmy ich bliżej.

Daniel García Martín

Właśnie oglądam jedno z nagrań z koncertu. Na początku rozlega się dźwięk gitary. Nagle słychać krzyk: „UNO, DOS, TRESSS!!!”. Od razu muzyka się ożywia. Nagle słychać mocne uderzenie perkusji, szarpnięcie strun gitary i pierwsze słowa piosenki. Śpiewa ją dobrze zbudowany brunet o zostawionych w nieładzie, nażelowanych włosach. Ma lekki zarost, a na ręku rzucają się w oczy tatuaże – zwłaszcza wielki napis: „Loco”. Czyżby główny cel życia? Zaczyna się show. Wszyscy śpiewają z zespołem – nawet ja, siedząc przed komputerem, chociaż boję się o uszy sąsiadów.

Jego głos jest miękki, chociaż doprawiony chrypką. Skacze po scenie, udaje, że gra na gitarze, czerpie radość z tego co robi. Występy na scenie to jego żywioł, zawsze to kochał, można powiedzieć – od urodzenia. Pewnie już 19 lutego 1977 roku w Madrycie, będąc jeszcze na porodówce, robił furrorę wśród pielęgniarek. Jako dziecko naśladował swoich ulubionych artystów, fantazjował o sławie i przygodach u boku „Drużyny A”. W wieku 14 lat jago marznie się spełniło i zaczął prowadzić program dla dzieci i młodzieży - „Ponte las Pilas” na jednym z hiszpańskich kanałów telewizyjnych. Wtedy poznała go szersza publiczność. Nie mogło być inaczej – poszedł do renomowanej szkoły sztuki dramatycznej, gdzie próbował swoich sił w aktorstwie. Potem przyszedł czas na wielkie kino. Grał w filmach takich reżyserów jak Pedro Almódavar, Fernando León de Aranoa czy Bigas Luna. Polska publiczność mogła oglądać go w filmie „Przerwane objęcia” a także w serialu telewizyjnym, „Cuanta átras”, czyli polskie „Odliczanie”, które można oglądać w HBO Crime. Gra tam impulsywnego inspektora policji sądowej – Pabla Corso, który wraz z swoją ekipą potrafi rozwiązać najbardziej zagmatwane sprawy.

Po pewnym czasie założył zespołu. Jest wokalistą, pisze teksty i komponuje muzykę. W tym roku zaczął swój samodzielny projekt, jednak szczegóły nie są bliżej znane.

David Otero
Koncert powoli dobiega końca, ale zanim grupa zejdzie ze sceny, rozlega się głos Davida: „Chcę widzie, że wszyscy tańczycie ska!! Cały świat tańczy ska!!”. W tym momencie zaczyna grać monotonny rytm gitary, który aż prosi, żeby tańczyć. David jak nikt potrafi porwać tłum do zabawy. Jego głos, kręcone włosy, bródka i niezwykłe oczy wywołują krzyki i westchnienia młodych fanek. Jak już wcześniej napisałam jest młodszym kuzynem Daniego. Jego gitarowa pasja zaczęła się od siostry, która grała na tym instrumencie, jednak po pewnym czasie zrezygnowała. O gitarze wszyscy zapomnieli, aż do dnia, w którym znalazł ją czternastoletni David – starą, zakurzoną w głębi szafy. W tamtym czasie w dzielnicy, w której mieszkał panował prawdziwy boom gitarowy. Kiedy jego sąsiad dostał gitarę elektryczną, David postanowił, że też będzie grał. Kupił „Prosty kurs gitarowy”, kilka brakujących strun i tak się zaczęło. Grał coraz więcej, stawał się coraz lepszy. Kiedy dowiedział się, że Dani poszukuje gitarzysty, bez wahania zaproponował siebie. Miał wtedy 20 lat. Szybko odkrył swój talent do komponowania i pisania tekstów. Zdobył uznanie publiczności – ogłoszono go jednym z najlepszych gitarzystów pop rockowych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jego największym problemem była nieśmiałość, ale dzięki zespołowi przezwyciężył ją. Tak samo jak Dani w tym roku rozpoczął swój samodzielny projekt, który zostanie wydany 7 września tego roku.

Chema Ruíz

Koncert jeszcze nie dobiegł końca – zanim chłopaki zejdą ze sceny – Josè Maria Ruíz Casares zwany Chemą zacznie dudnić na swoim basie ostatnią piosenkę. Ten ciemnowłosy, ścięty „na jeża” Hiszpan ma obszerne zainteresowania. Uwielbia czytać Kafkę, komiksy czy mangę, nurkować, grać w koszykówkę, a nawet umie wykonać masaż – studiował fizjoterapię. Dzięki temu kierunkowi trafił do Madrytu, gdzie uczył się na tym samym uniwersytecie co David. Zaczął grać w wieku 15 lat w dwóch grupach, ale gdy po przyjeździe do Madrytu i poznaniu chłopaków z powstającego El Canto Del Loco, zaraził się dobrą atmosferą tam panującą

i został na stałe. Jak twierdzi: „Jesteśmy trzema osobami, które bardzo się różnią, ale rozwiązaniem jest to, że wzajemnie się dopełniamy”. Łączy ich spontaniczność, radość i to, że robią to co lubią i są w tym autentyczni. Jak stwierdził Dani - „są dwa rodzaje muzyki – taka, którą lubisz i taka, której nie lubisz”.



Uwaga! Zostań Dziennikarzem Obywatelskim!

Interesujesz się sprawami swojej dzielnicy? Pisz i rób zdjęcia do MM! Zostań Użytkownikiem naszego portalu. Zamieszczaj artykuły i fotografie w kategoriach artykuły i blogi. Najlepsze materiały Dziennikarzy Obywatelskich trafią do papierowego wydania Mojego Miasta Lublin! Zapraszamy do współpracy.

Masz pytanie? Zadzwoń lub napisz do redatora dyżurnego MM, do którego kontakt znajdziesz codziennie w dolnym prawym rogu strony głównej www.mmlublin.pl.


od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto