Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Carnaval Sztukmistrzów 2017. Cyrkowa Liga Mistrzów w Lublinie [ZDJĘCIA, WIDEO]

PAF
Carnaval Sztukmistrzów to już nie lokalna, romantyczna impreza, a festiwal o ogromnym zasięgu. I, niech nie zabrzmi to złośliwie, dobrze, że już się skończył.

Chcieliśmy, to mamy. Po latach ogólnopolskiej promocji, przyzwyczajania mieszkańców i przyjezdnych do pomysłu, że w cyrku nie muszą występować konie w pióropuszach i zmaltretowane foki, po latach zapraszania światowej sławy gwiazd doczekaliśmy się atrakcji turystycznej, na widok której inne miasta zgrzytają zębami z zazdrości.

Dzięki Carnavalowi Stare Miasto przypominało chińską autostradę w godzinach szczytu, kolejki do lodziarni i kawiarni wyglądały jak te za wieprzowiną w PRL, zdobycie dobrego miejsca na pokazie wymagało sprawności fizycznej najlepszych akrobatów, jakiś desperat dla lepszej widoczności wspiął się na latarnię. W parku Ludowym, za sprawą Konwencji Żonglerskiej, na metr kwadratowy przypadało dwóch i pół żonglera, a miasto przez ostatni tydzień wyglądało jak dotknięte kryzysem ekonomicznym - co chwila chodnikiem spacerował ktoś bez butów. Jeszcze dzień, dwa tej imprezy i Lublinowi puściłyby wszystkie szwy, na Starym Mieście niemal słychać było jakiś trzask. Więc, bez względu na to, jak udaną Carnaval był imprezą, jego koniec nadszedł w dobrym momencie. Takie imprezy są jak grajkowie uliczni: słyszysz melodię raz czy dwa i jest miło, po dwusetnym razie tego samego utworu masz ochotę zastrzelić muzyka. W tym roku można było nasycić się cyrkiem do pełna, z deserem w postaci wspomnianej Konwencji Żonglerskiej, na której nawet dyskoteka wyglądała osobliwie, bo wszyscy tancerze jednocześnie żonglowali czym popadło.

Artystycznie jednak wykonawcy prezentowali się nierówno, jak drużyna Ligi Mistrzów grająca na jednym stadionie z ligą polską. Realem Madryt był Theater Irrwisch. Ich pokaz ze szczudłami to nie tylko umiejętności fizyczne, ale aktorstwo komediowe na miarę Felliniego. Grali w tej lidze i El Cruce, i Mutazzi, i znany tu dobrze Murmuyo (zastrzegam, że wszystkich artystów nie udało mi się zobaczyć). Tych mniej udanych show nie ma sensu wymieniać, choć trzeba powiedzieć, że „Galileo” na placu Zamkowym nakarmiło oczy, ale serce mniej, może to wina skrócenia spektaklu, może spodziewałem się zbyt wiele, a może nocą, po całodziennych saltach, pięknych kostiumach i popisach trudno dać się czymkolwiek zaskoczyć.

Zobacz też: Carnaval Sztukmistrzów 2017. Widowisko Deus Ex Machina "Galileo"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto