Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bob Geldof i Biohazard w niedzielę na Arenie Lublin

PAF
Bob Geldof dołączył do The Boomtown Rats, którzy swoją nazwę wzięli od gangu opisanego w biografii Woody Guthriego
Bob Geldof dołączył do The Boomtown Rats, którzy swoją nazwę wzięli od gangu opisanego w biografii Woody Guthriego archiwum
Bob Geldof z Boomtown Rats i Biohazard, którzy zagrają w niedzielę na Arenie Lublin, to dwa różne światy. A jednak mają jeden punkt styczny.

Wyobraźcie sobie, że zostaliście zaproszeni na imprezę do zaprzyjaźnionego małżeństwa. Macie jednak poważne wątpliwości, czy się na nią wybrać, bo pan domu postanowił zaprosić kumpli z klubu motocyklowego, a pani domu - koleżanki z fanklubu serialu "Klan". Albo inaczej, on poprosił, by wpadli koledzy z kółka myśliwskiego, a ona: członków klubu dyskusyjnego "Prawa zwierząt w Polsce". Wybierzecie się? Bo może być ciekawie, ale równie dobrze domówka może skończyć się chryją po pół godziny. Mniej więcej tak wygląda zaproszenie na jeden koncert Boba Geldofa z The Boomtown Rats i Biohazard. Ostry hard core z jednej strony i pop-rock z drugiej.

Wytatuowani nowojorscy twardziele na jednej scenie z facetem, który otrzymał od królowej Elżbiety II Order Imperium Brytyjskiego. Mimo to między tymi kapelami można znaleźć pewne podobieństwo. Jednych i drugich stworzyła bieda.

Oglądany na ekranach telewizorów nowojorski Brooklyn w latach 80. musiał na każdym robić wrażenie. Niekoniecznie pozytywne. Wskaźnik przestępczości dla Nowego Jorku, spowodowany działalnością gangów, wszechobecnymi narkotykami i nieudolnością policji, był wówczas największy w historii miasta. W takich właśnie warunkach w 1987 r. dwóch młodych brooklyńskich Żydów Danny Schuler i Evan Seinfeld postanowiło założyć kapelę (co ciekawe, początkowo ich teksty były skrajnie antysemickie, dla przyciągnięcia uwagi). "Teraz Brooklyn jest taki modny, kto by pomyślał. Został wygładzony i wyczyszczony, ale kiedy byliśmy nastolatkami niebezpieczeństwo czyhało na każdym kroku, teraz wychowywanie tam dzieci jest znacznie bezpieczniejsze" - mówił Evan Seinfeld, ekswokalista i basista (a także aktor i reżyser filmów porno) Biohazard w wywiadzie dla magazynu Teeth of Divine.

Lata 70. w poddublińskim miasteczku Dún Laoghaire nie były wiele lepsze. Owszem, nie było tam gangów, ale na pewno nie brakowało narkotyków, a mieszkanie w robotniczym portowym miasteczku w pogrążonej w kryzysie Irlandii nie było łatwe. Nawet jeśli było się wykształconym w prywatnej szkole katolickiej Bobem Geldofem z klasy średniej. Mimo to Geldof właśnie wtedy i tam dołączył do kapeli The Boomtown Rats, początkowo jako menedżer, w końcu - jako wokalista.

"Ekonomiczna kondycja Irlandii i Anglii była fatalna, młodzi ludzie nie mieli pracy. Kiedy zebraliśmy się ponownie 18 miesięcy temu, globalny kryzys sprawił, że sytuacja wyglądała podobnie. I nadal wygląda...", skomentował to Geldof w wywiadzie dla Onetu kilka dni temu.

Tak więc, być może ekipa Biohazard i Szczury z Boomtown dogadają się w Lublinie bez problemu. Oprócz podobnej sytuacji ekonomicznej, łączą ich przecież wspólne cele. Można się założyć, że członkowie Biohazard podpisaliby się pod słynnymi słowami Geldofa, będącymi odpowiedzią na pytanie: "Po co grasz w kapeli popowej?": "By mieć pieniądze, sławę i zaciągać dziewczyny do łóżka".

Bob Geldof, Biohazard
niedziela, Arena Lublin, godz. 20.00, bilety 20 - 65 zł

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto