- Poziom spłycania zalewu Zemborzyckiego jest stosunkowo szybki – uważa dr hab. Radosław Dobrowolski z Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej. To właśnie on, z grupą pracowników naukowych UMCS i Uniwersytetu Przyrodniczego, prowadził badania wielkości osadów na dnie zbiornika, na zlecenie ratusza. – Badania przeprowadzono w styczniu tego roku, dopiero wtedy lód był na tyle mocny, że zdecydowaliśmy się na niego wejść – mówi Andrzej Poncet z Wydziału Ochrony Środowiska UM Lublin.
Naukowcy wwiercając się w lód w kilku miejscach zalewu pobrali z dna próbki osadu.
– Okazało się, że w zachodniej części zalewu od strony Zemborzyc, osad wynosi ponad 80 cm (średnia wysokość to 60 cm) – wyjaśnia dr Jan Radzik i dodaje, że rocznie grubość osadu z dna zbiornika wzrasta o 2 cm. Takim wynikiem są zaskoczeni naukowcy. – Nie spodziewaliśmy się otrzymać takich wyników – komentuje dr Dobrowolski.
Spłycanie zalewu to przede wszystkim wynik bardzo bujnego życia biologicznego w zbiorniku.
– Z Bystrzycy trafia dużo substancji rozpuszczonych, min. węglan wapnia. Im więcej tych substancji jest, tym zbiornik jest bardziej żyzny. To sprawia, że życie jest bardzo rozwinięte i w wodzie powstaje dużo planktonu, który później obumarły opada na dno – wyjaśnia dr Radzik.
Naukowcy obawiają się, że jeśli dalej w podobnym tempie będzie powiększał się osad na dnie, to za kolejne trzydzieści lat zalew nie będzie się nadawał do wypoczynku.
– Poziom wody będzie tak niski, że nie wypłyną żadne łodzie, a kąpiel nie będzie należała do przyjemnych – mówi dr Dobrowolski. – W najbardziej płytkich miejscach trzeba będzie brodzić w ponad metrowym mule, aby zanurzyć się i móc zwyczajnie popływać – dodaje.
- Najczarniejszy scenariusz zakłada, że przy brzegu będziemy widzieli małe hałdy szarego osadu – twierdzi Andrzej Poncet.
Co gorsze już teraz nie w każdej części zalewu można korzystać z uroków pływania łodzią – do wyspy, gdzie poziom wody wynosi co najwyżej metr dwadzieścia mogą podpływać malutkie łodzie jak omega – wyjaśnia Wojciech Sadowski prezes lubelskiego Yacht Klubu. – Większe jednostki albo zaczepiają o wystające korzenie, albo wpływają na mieliznę – dodaje.
Miasto ma sposób na ograniczenie spłycania zalewu.
– Najlepszym wyjście jest utworzenie zbiornika przedwstępnego obok miejsca gdzie wpływa Bystrzyca – mówi Andrzej Poncet. – Posadzone tam rośliny filtrowałyby wodę, dzięki temu zawiesiny i substancje rozpuszczalne nie wpływałyby do zalewu w takiej ilości jak teraz – dodaje.
Problem w tym, że miasta w tym momencie nie stać na takie rozwiązanie. – Kilka lat temu pojawił się taki pomysł. Jednak w miejskiej kasie nie było środków na wybudowanie zbiornika – wyjaśnia Marian Stani, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska UM Lublin.
Lublinianie liczą, że urzędnicy nie zlekceważą przestróg naukowców.
– Zalew jest tak blisko miasta, że wielką szkodą byłoby stracić możliwość wypoczynku, kilka kilometrów od domu – kwituje Łukasz Ślepko, który czasem odpoczywa nad zalewem.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?