Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybory 2010: Kto zostanie prezydentem Lublina?

Łukasz Minkiewicz
Łukasz Minkiewicz
Żuk, Sierakowska, Gryz i Wojciechowski. To już pewni kandydaci na prezydenta Lublina. Jakie karty wyłożą na stół PiS i PSL? Oficjalnie odważnych do walki z PO i lewicą na razie brak.

Ranking radnych w Lublinie 2010. Oceń pracę lubelskich radnych oraz prezydenta i jego zastępców.

Kampania wyborcza zaczęła się, nim premier ogłosił termin wyborów (odbędą się 21 listopada). Kandydaci organizują konferencje prasowe (Izabella Sierakowska, Jerzy Gryz) lub zapraszają dziennikarzy na śniadanie (Krzysztof Żuk). PO ustawiła na drogach i ulicach reklamy z hasłem "Dobra robota”, żeby przekonać wyborców, jak dużo zrobiła przez ostatnie cztery lata na Lubelszczyźnie. Mamy to, co zazwyczaj serwują nam partie przed wyborami: festiwal obietnic.

Wojciechowski chce połączyć PiS i PO

Lublin musi ruszyć – powtarzał w niedzielę Zbigniew Wojciechowski, stojąc na schodach Ratusza. Dobrze zna ten budynek, bo był zastępcą prezydenta i radnym. Na konferencję prasową przyszedł z kilkudziesięcioma osobami – przedsiębiorcami, działaczami społecznymi, rodziną i przyjaciółmi.

– Postawię na rozwój gospodarki, infrastruktury, turystyki, sportu i kultury. Zapewnię pomoc ludziom starszym. Chciałbym, żeby mieszkańcy wybrali kandydata niezależnego, który ma duże doświadczenie samorządowe. Wierzę, że uda mi się połączyć PiS i PO – mówił Wojciechowski. Zapewnił, że nie zwiąże się Januszem Palikotem, który tworzy nową partię. – Poza komunistami przyjmę poparcie każdego uczciwego i porządnego człowieka – powiedział.

Dopytywany przez dziennikarzy nie przedstawił zbyt szczegółów programu. – Mój program sprzed czterech lat jest ciągle aktualny – stwierdził. Tłumaczył, że trzeba zwiększyć obsadę w wydziale architektury i urbanistyki, współpracować z wyższymi uczelniami oraz budować więcej mieszkań komunalnych.

Cztery lata temu Wojciechowski solidnie zamieszał na politycznej scenie w Lublinie. Zdobył 18 proc. głosów i przyczynił się do klęski kandydata PiS Andrzeja Pruszkowskiego. W drugiej turze wyborów poparł kandydata PO Adama Wasilewskiego. Warunkiem była realizacja części jego programu, m.in. zagwarantowanie dokarmiania w szkołach najbiedniejszych dzieci, pomoc w rozwoju taniego budownictwa mieszkalnego, powołanie izby wytrzeźwień czy budowa infrastruktury sportowej.

– Prawie w ogóle nie zrealizował mojego programu. Za jego rządów miasto się zwinęło – powiedział Wojciechowski.

Kandydat zapowiada, że jeśli wygra, to zaproponuje fotele zastępców prezydenta kandydatom PO (Krzysztof Żuk) i PiS (najprawdopodobniej będzie nim Lech Sprawka).

Jednym z najbardziej znanych przedsięwzięć Wojciechowskiego jako zastępcy prezydenta było doprowadzenie do postawienia pomnika marszałka Józefa Piłsudskiego na placu Litewskim. Zrobił to wbrew wyraźnemu protestowi wojewódzkiej konserwator zabytków. Wojciechowski jest prezesem Lubelskiego Węgla KMŻ.

Figury geometryczne kandydata PO

Żuk obiecał na wstępie szybkie dokończenie rozmów z Echo Investment w sprawie budowy centrum handlowego na górkach Czechowskich, budowę estakady, która połączy ulice Sowińskiego i Filaretów oraz zdobycie miliarda złotych środków zewnętrznych, m.in. z Unii Europejskiej. Kandydat pokazał "sześciokąt Żuka” – model rozwoju Lublina i poprawy sytuacji jego mieszkańców.

– Mój program opiera się na rozwoju sześciu dziedzin życia. To praca, infrastruktura, rodzina, wypoczynek, finanse i duma – mówi Żuk. Praca to światowy biznes w strefie ekonomicznej, infrastruktura to wspomniana estakada, z rodziną związany jest Ogród Saski, wypoczynek zapewnią nowoczesne boiska w każdej dzielnicy, finanse zabezpieczy miliard złotych środków pomocowych, a dumę Uniwersytet Polsko–Ukraiński.

Kandydata na prezydenta Lublina (oraz innych startujących w wyborach ludzi PO) wesprze trzynastoosobowy sztab wyborczy.

Na lewicy poleje się krew

Lewicę czeka bratobójcza walka. SLD wystawia Jerzego Gryza, byłego szefa garnizonu Lublin. Socjaldemokracja Polska wciąż wierzy w szczęśliwą gwiazdę poseł Izabelli Sierakowskiej. Rozmowy o współpracy nie dały efektu, a na przeszkodzie stanęły przede wszystkim dawne urazy między politykami obu partii.

Gryz kusi mieszkańców Lublina budową tunelu pod al. Racławickimi (pomysł zarzucony przez obecnego prezydenta Adama Wasilewskiego z PO). Skąd pieniądze? Z funduszy zewnętrznych. Inne propozycje to: ulice jednokierunkowe w centrum miasta, przekazanie miejskich nieużytków na osiedlowe parkingi, regularne spotkania z ekspertami i liderami lokalnych społeczności.

Sierakowska ostro krytykuje rządy Platformy w Lublinie (plan budowy stadionu na terenie byłej cukrowni nazwała "idiotycznym”) i stawia na pomysły sprawdzone w Warszawie. Jeden to weekendowe remonty ulic – zaczynają się w piątek wieczorem i kończą w poniedziałek jeszcze przed świtem. – Są tańsze i mniej uciążliwe dla mieszkańców – zachwala Sierakowska. Drugi to budowa tanich, modułowych przedszkoli. W razie potrzeby możne je łatwo przenieść do innej dzielnicy i zamienić np. w dom kultury lub bibliotekę.

W PiS szukają odważnych

Dla Jarosława Kaczyńskiego sukces PiS w Lublinie jest kwestią priorytetową. To miasto jego śmiertelnego wroga Janusza Palikota i jedyna stolica województwa, w której zdobył w wyborach prezydenckich więcej głosów niż Bronisław Komorowski.

Tymczasem do zamknięcia tego numeru Magazynu, PiS wciąż nie przedstawiło swojego kandydata. Wysokie miejsce na liście potencjalnych kandydatów ma poseł Lech Sprawka i to on prawdopodobnie będzie kandydatem Pis. Wśród innych wymieniani byli Piotr Kowalczyk, przewodniczący Rady Miasta oraz poseł Krzysztof Michałkiewicz. Pojawiały się plotki, że start interesuje jednak senatora Grzegorza Czeleja.

Dlaczego PiS się waha? Nasz rozmówca nieźle znający wewnętrzne rozgrywki w tej partii tłumaczy: – Chodzi o rywalizację między Piotrem Kowalczykiem a posłem Krzysztofem Michałkiewiczem. Przewodniczący jest młody i ambitny. Michałkiewicz i jego frakcja nie chcą konkurencji. Liczą na to, że Kowalczyk, jako szef lubelskiego PiS, sam wystartuje lub zaproponuje kandydata, który przegra z Platformą. I wtedy to jego rozliczy Warszawa.

– Mam wrażenie, że brakuje odważnych do zmierzenia się z Platformą. Jak się nie dogadamy, to Kaczyński przyśle spadochroniarza – mówi jeden z działaczy PiS.

Ludowcy kalkulują

Twardy orzech do zgryzienia ma PSL. Kandydaci ludowców przepadali z kretesem w wyborach w Lublinie. Dlatego Krzysztof Hetman, szef partii na Lubelszczyźnie, niezbyt chętnie myśli o kandydowaniu. Słaby wynik w wyborach nie jest dobrym kapitałem dla ambitnego polityka. Drugim potencjalnym kandydatem może być poseł Jan Łopata.

PSL rozważa również inne warianty. Może wynegocjować u PO jednego z zastępców prezydenta. Może też postawić na człowieka spoza partii, np. Zbigniewa Wojciechowskiego. To popularny działacz prawicowy i były wiceprezydent, który cztery lata temu startując na prezydenta zdobył aż 18 proc. głosów i przyczynił się do przegranej kandydata PiS.**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto