Poszczególne parafie same decydują nie tylko o harmonogramie wizyt, ale i o tym, na co przeznaczą zebrane podczas nich pieniądze.
– Każda parafia ma swoje priorytety i ksiądz proboszcz przeznacza ofiary na określone cele, na przykład na budowę kościoła – usłyszeliśmy w lubelskiej kurii. Nasz rozmówca nie chciał się jednak przedstawić, bo, jak tłumaczył, na ten temat należy rozmawiać wyłącznie z parafiami.
Niestety, również w niektórych parafiach księża nie chcą opowiadać o wizytach duszpasterskich.
– Nie będę na ten temat rozmawiał – usłyszeliśmy od ks. Adama Szponara, proboszcza parafii pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Puławach.
Wśród proboszczów są jednak również tacy, którzy traktują wizyty duszpasterskie jako miłą okazję do spotkania z parafianami i nie ukrywają tego, jak przebiegają.
– Sam chodzę po kolędzie i spotykam się z wielką uprzejmością ludzi – mówi ks. Ryszard Jurak, który od prawie 30 lat jest proboszczem liczącej ponad 18 tysięcy wiernych parafii pod wezwaniem Świętej Rodziny w Lublinie.
– Dla nas to wielka okazja do tego, żeby poznać osobiście parafian. Kiedy zakładaliśmy tę parafię, dowiadywaliśmy się dzięki temu, gdzie pracują i w czym mogą pomóc przy jej tworzeniu – wspomina.
Chociaż trudno dowiedzieć się, jak hojni są lublinianie podczas takich wizyt, to nie jest żadną tajemnicą, na co przeznaczane są ofiary zbierane w mieszkaniach.
– Zasada jest taka, że te osoby, które kiedyś przekazywały ofiary, robią to również teraz, a my nie oceniamy parafian pod tym kątem. Ofiary są dobrowolne – mówi ks. Ryszard Jurak.
– Ich owocem jest cały zespół sakralny, który tu powstał. Teraz ofiary przeznaczamy na remonty i bieżące wydatki. Same rachunki za prąd to wydatek rzędu 11 tysięcy złotych co dwa miesiące – tłumaczy.
Część parafian uważa, że ofiara powinna być symboliczna. – Przecież Kościół dochód i tak ma, chociażby z tacy, na którą niektórzy nie żałują. Ja co roku przeznaczam na wizytę duszpasterską ok. 20 zł. Według mnie, to w zupełności wystarczy, wyższe sumy to przesada – twierdzi Marek Nowak z Lublina.
Wiadomo na pewno, że księża nie narzekają na frekwencję parafian podczas takich wizyt.
– Jest taka, jak co roku, a może nawet nieco się zwiększa – mówi ks. Kazimierz Gacan, proboszcz parafii pod wezwaniem św. Agnieszki w Lublinie. – Odsetek jest podobny każdego roku, wynosi od 70 do 80 procent – potwierdza ks. Ryszard Jurak.
To nie znaczy, że na przestrzeni lat nie widać żadnych zmian w tym, jak przebiegają wizyty duszpasterskie.
– U nas wizyty odbywają się od 15.30 mniej więcej do godziny 20. Obecnie często jest to problemem dla osób, które pracują do późna, na przykład w marketach – tłumaczy ks. Ryszard Jurak.
– Czasami zastajemy w domach tylko dzieci. Poza tym, wiele naszych rodzin wyjeżdża w tym czasie na święta i w związku z tym przyjmują księży trochę "w kratkę”. Wiele naszych rodzin wyprowadziło się też do domów poza miastem, a tutejsze mieszkania wynajmują jako stancje. Część mieszkań w nowych blokach stoi pusta – dodaje.
Największą różnice widać jednak w tym, o czym rozmawia się podczas wizyt.
– Nie ma już dyskusji na tematy polityczne ani prowokowania do takich rozmów, tak jak miało to miejsce w latach 80. i 90.
– podkreśla ks. Ryszard Jurak. – Teraz ludzie są podczas takich wizyt bardziej szczerzy. Często umawiamy się potem na dłuższe rozmowy w kancelarii parafii – tłumaczy.
Nie zawsze jednak tak jest. – Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek ksiądz podczas wizyty duszpasterskiej został na dłużej. Za każdym razem był ten sam schemat: zamienił z nami dwa słowa, wziął kopertę i poszedł. Wypadałoby, żeby chociaż zachował pozory zainteresowania swoimi parafianami – uważa Agnieszka Kaczmarek z Lublina.
Ile przeznaczasz na wizytę duszpasterską?
Beata Wnuk, studentka
Zawsze staram się mieć odłożone pieniądze na ten cel. Co roku jest to mniej więcej ta sama suma, ok. 10–20 zł. To, według mnie, wystarczająca kwota. Zdarzało się jednak, że byłam w kiepskiej sytuacji finansowej i nic nie dałam.
Pelagia Grześ, emerytka
Zawsze mam wcześniej przygotowaną sumę pieniędzy na wizytę księdza. Co roku daję tyle samo – ok. 20 zł. Uważam, że to w sam raz. Większe kwoty pieniędzy na taki cel to lekka przesada.
Adam Podkowa, teolog
Wszystkie wydatki zależą od mojej aktualnej sytuacji materialnej. Kiedy mam dobry rok i mój budżet za bardzo nie ucierpiał, mogę dać nawet kilkaset zł – i tak się kilka razy zdarzyło. Jeżeli nie jest zbyt dobrze, daję 10–20 zł.
Mateusz Sokołowski, uczeń
Rodzice co roku przeznaczają na taką wizytę określoną sumę pieniędzy. Jeszcze się chyba nie zdarzyło, żeby nic nie dali. Wysokość datku jest jednak uzależniona od naszej sytuacji finansowej w danym roku. Z reguły jest to 50–100 zł.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?