To się wiąże z pieniędzmi, które Urząd Miasta chce wyciągnąć od Urzędu Wojewódzkiego na utrzymanie sztucznego jeziora pod Lublinem.
- Przygotowaliśmy zestawienie wydatków z ostatnich czterech lat na utrzymanie zalewu – mówi Marian Stani, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska UM Lublin. – Zebraliśmy pieniądze, jakie wydaliśmy razem z MOSIR-em – dodaje.
Pracownicy magistratu uważają, że skoro Bystrzyca wpływa do zalewu i potem opuszcza zbiornik płynąc w stronę Lublina, to za ten kawałek zbiornika, którym biegnie tor rzeki powinien odpowiadać właściciel rzeki. Zgodnie z prawem wszystkie rzeki w kraju są zarządzane przez skarb państwa.
– Skoro woda w zalewie to część Bystrzycy, to nie tylko Urząd Miasta powinien wydawać pieniądze na utrzymanie zbiornika – argumentuje Ewa Puton, zastępca dyrektora Wydziału Budżetu i Księgowości. - Rzeki na Lubelszczyźnie są pod opieką wojewody, stąd chcemy uzyskać refundację złotówek, jakie poszły na pielęgnację zalewu – dodaje.
Pracownicy Ratusza nie mogą jednak wystawić rachunku za utrzymywanie całego zalewu.
– Część wody pochodzi z rzeki, reszta to wypełnienie sztucznego zbiornika – argumentuje dyrektor Puton. – Stąd musimy rozgraniczyć wodę wpływającą od tej, która stoi w zalewie – dodaje.
I właśnie tak trudne zadanie spadło na pracowników Wydziału Geodezji magistratu.
– Przepływająca rzeka zostawia na dnie wyżłobiony ślad, najłatwiej byłoby wypompować wodę i sprawdzić według tego szerokość koryta Bystrzycy – mówi Joanna Gajak, zastępca dyrektora Wydziału Geodezji UM Lublin. – To jednak jest niemożliwe, więc będziemy musieli to ustalić w oparciu o dokumenty – dodaje.
Urzędników czeka więc przekopywanie planów sprzed czterdziestu lat, kiedy zalew jeszcze nie istniał. Dzięki temu będzie można wydzielić pod lustrem wody Bystrzycę przepływającą przez zbiornik.
– To nie wszystko, przed nami jest także zadanie ustalenia, do kogo należały grunty, na jakich powstał zalew. Nie możemy dzielić terenu, nie wiedząc, kto był jego właścicielem – tłumaczy dyrektor Gajak. – Szykuje nam się żmudna praca, która powinna zabrać jakieś sześć miesięcy – dodaje.
Jednak jeśli pracownikom ratusza powiedzie się i wojewoda zaakceptuje roszczenia, miejska kasa może wzbogacić się o kilkaset tysięcy zł.
Autor tekstu: Piotr Tyczyński
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?