Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ursus – gigant przemysłu

Paweł Gregorowicz
Paweł Gregorowicz
W latach 1972-1983 odlewnia żeliwa Ursus była jednym z gigantów na europejskim rynku. Przeznaczona dla przemysłu motoryzacyjnego, pochłonęła 75 milionów dolarów i nigdy nie została ukończona.

Od września 1999 r. wygaszono piece – serce zakładu przestało bić.

– To był kolos, jeśli chodzi o strefę ekonomiczną Lublina – mówi Krzysztof Kalinowski, kierowca. Na początku mężczyzna prowadził piwiarnię w pobliżu odlewni. Stałymi bywalcami lokalu byli pracownicy, wtedy bardzo dobrze prosperujących, zakładów URSUS.

Na budowę obiektu władze PRL pożyczyły pieniądze od zachodnioeuropejskich banków.

Budowa pochłonęła aż 75 mln dolarów, jednak inwestycji nie udało się ukończyć. W efekcie stanęło zaledwie 40 procent całości.

– Teraz są tam tylko gruzy, których ilość zmniejsza się z dnia na dzień – mówi Kalinowski. – Początkowo moi klienci dużo mówili o firmie. Chwalili sobie zarząd, który na swoich stanowiskach sprawował się wzorowo – dodaje.

Interes pana Krzysztofa upadł wraz z tętniącym życiem zakładem.

Sprawnie działający URSUS na początku lat 90-tych zaczął mieć problemy, głównie o charakterze finansowym. Odlewnia przynosiła straty, średnio rzędu 3,5 mln złotych miesięcznie. W roku 1991 dwukrotnie stawała produkcja, a w kolejnych latach kilkakrotnie odłączano prąd z powodu niezapłaconych rachunków.

– Aż nie chce się wierzyć, że tak dobrze prosperujący zakład w jednej chwili upadł – mówi Mirosław Łoboda, były pracownik. – URSUS oferował bardzo dobre pakiety socjalne dla pracowników, relacje z zarządem układały się pomyślnie – wylicza.

Pan Mirosław bardzo mile wspomina pracę w odlewni. Chwali atmosferę, która tam panowała, wysoką kulturę pracowników i szefostwa. Do dziś zastanawia się, co mogło doprowadzić do bankructwa zakładu.

– Może gdybyśmy mieli własną montownię. To mogłoby podtrzymać produkcję – uważa. – Tym czasem wyglądało to tak, że my robiliśmy odlewy i wysyłaliśmy je do Warszawy. Tam montowano silniki i odsyłano je do Lublina.

We wrześniu 1999 r. po licznych strajkach załogi, największa i najnowocześniejsza odlewnia żeliwa w Polsce oraz jedna w największym w Europie przestaje istnieć. Od tego czasu zakłady, przez które przewinęło się około 10 tys. pracowników są rozkradane. – Kradli wszyscy i wszystko. Począwszy od nowo wyprodukowanych części, kończąc na tym, co dało się sprzedać na złom – dodaje Łoboda.

Ciekawostką może być fakt, że ze stali zużytej na budowę zakładu można byłoby postawić 11 wierz Eiffla. – Imponujące, ale to już przeszłość – kwituje Kalinowski.

Lublin nie był jedynym oddziałem spółki ZPC URSUS S.A, który zbankrutował. W trakcie gruntownej restrukturyzacji, która miała miejsce w latach 1998-2003, upadły też placówki z Warszawy, Żyrardowa, Gorzowa Wielkopolskiego, Chełmna, Niska, Silęcina, Włocławka i Poznania. Na ich bazie powstały dziesiątki innych podmiotów gospodarczych, produkcyjnych i usługowych.

W wyniku kolejnych przekształceń spółki w 2001 r. powstała Fabryka Ciągników Ursus Sp.z o.o. Obecnie jest właścicielem marki Ursus, patentów, homologacji, wszelkiej dokumentacji technicznej, technologicznej i konstrukcyjnej, związanej z ciągnikami Ursus produkowanymi w przeszłości i obecnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto