Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Unijne zarobki kuszą nasze pielęgniarki

Goral Konrad
Goral Konrad
Pielęgniarki z Lubelszczyzny zarabiają od 1,3 tys. do 2,5 tys. zł brutto. W krajach Unii Europejskiej nawet trzy albo cztery razy tyle. Nic więc dziwnego, że masowo emigrują.

W styczniu do samej tylko Norwegii wyjechało kilkanaście naszych sióstr. Chętne wciąż się zgłaszają.

– Codziennie odbieramy telefony od pielęgniarek. Zgłaszają się zarówno te z wieloletnim stażem pracy, jak i świeżo upieczone absolwentki Akademii Medycznej. Nie ma reguły – mówi konsultantka lubelskiej agencji pośrednictwa pracy Adecco Poland.

W połowie stycznia agencja rozpoczęła rekrutację do pracy w Norwegii.

Kandydatki wysyła na kursy językowe, pomaga zakończyć umowę z obecnym pracodawcą czy zorganizować przeprowadzkę. – Biały personel zarabia w Norwegii około 155 koron norweskich, czyli mniej więcej 17,55 euro brutto (ok. 86 zł ) za godzinę pracy – na dobry początek. Do tego trzeba doliczyć wynagrodzenie za dyżury popołudniowe i w weekendy – dodaje.

– Słyszałam sporo dobrego o pracy w Niemczech - mówi pani Małgorzata, pielęgniarka na Oddziale Reumatologii SPSK nr 4 w Lublinie. – Wykształcona i doświadczona pielęgniarka, znająca język niemiecki może liczyć na 1,1 tys. euro miesięcznie. Instrumentariuszka zarabia nawet trzy razy tyle, a praca czeka od zaraz.

O takich zarobkach pielęgniarki w Polsce mogą tylko pomarzyć.

Dostają średnio 1,2 tys. zł „na rękę”. Trochę lepiej opłacane są specjalistki, siostry pracujące na blokach operacyjnych oraz te z wyższym wykształceniem.

– Jesteśmy taktowane, jak personel drugiej kategorii, pomocnice lekarzy. Tymczasem zakres naszych obowiązków jest bardzo szeroki - podajemy pacjentom leki, myjemy ich, badamy, wypełniamy stosy dokumentów – wyjaśnia Mariola Orłowska, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek w szpitalu wojewódzkim przy al. Kraśnickiej. – Koleżanki z mniejszych placówek często ledwo wiążą koniec z końcem. Nie dziwię się, że tak wiele emigruje. Sama znam kilka pielęgniarek, które wyjechały z Lublina – dodaje.

Od 2004 r. z Lubelszczyzny emigrowało ponad tysiąc sióstr, połowa z Lublina i okolic.

– To naprawdę bardzo dużo. Tym bardziej, że w wielu naszych szpitalach brakuje rąk do pracy. Najwięcej pielęgniarek potrzeba zwykle na blokach operacyjnych czy oddziałach anestezjologii – informuje Andrzej Tytuła, sekretarz Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Lublinie. – Szpitale są zadłużone, chodzą słuchy o redukcjach etatów, więc ludzie uciekają.

Wiele młodych osób studiuje pielęgniarstwo tylko po to, by potem wyjechać do pracy za granicę.

Chętni nie pchają się jednak drzwiami i oknami. W 2008 r. na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie było 2 osoby na miejsce, w ubiegłych latach – 3, 4 osoby.

– Ten zawód wymaga poświęceń, to ciężki kawałek chleba, a pieniądze właściwie żadne. Ci, którzy go jednak wybrali, nie angażują się w swoją pracę. Nasze szpitale traktują jak przystanek na drodze do kariery za granicą – uważa Mariola Orłowska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto