Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ul. Narutowicza: Bez zielonej strzałki na skrzyżowaniu z Okopową

Redakcja
Na skrzyżowaniu ul. Narutowicza z ulicami Okopową oraz Mościckiego od kilku dni nie zapala się zielona strzałka dla pojazdów jadących od pl. Wolności i skręcających w prawo w ul. Okopową.
Ten materiał bierze udział w konkursie dla Dziennikarzy Obywatelskich MM Lublin!

Kierowcy, przyzwyczajeni do wykonywania w tym miejscu takiego manewru, nie bardzo wiedzą jak powinni reagować. Większość podporządkowuje się przepisom ruchu drogowego, które jasno mówią, iż jeśli nie zapali się zielona strzałka, warunkująca ruch w prawo, to nie wolno rozpocząć manewru skręcania.

Kierowcy stoją na czerwonym świetle z włączonymi prawymi kierunkowskazami, niepotrzebnie tamując płynność przejazdu w tym tak newralgicznym dla miasta punkcie. A to, z kolei, powoduje zdenerwowanie innych uczestników ruchu drogowego, którzy swą dezaprobatę wyrażają niejednokrotnie użyciem klaksonu. Szczególnie „gorąco” jest w tym miejscu w porze porannych i popołudniowych korków.

Inne zielone strzałki na tym skrzyżowaniu funkcjonują prawidłowo. Płynnie odbywa się ruch z ul. Okopowej i Mościckiego w ul. Narutowicza, jak również z Narutowicza w Mościckiego.

- Pamiętam, że dawniej, bo chyba jeszcze na początku lat 90. ubiegłego stulecia, z prawa na sygnalizatorach przyczepiane były zielone strzałki na białych metalowych tabliczkach – wspomina pan Ryszard, który jeździ po Lublinie taksówką od prawie 40 lat. - Żarówki się w nich nie przepalały i każdy szofer wiedział, że po przepuszczeniu pieszych może skręcać w prawo. Gdyby nadal tak było, to nie mielibyśmy sytuacji, która dziś utrudnia ruch w wypadku awarii fragmentu sygnalizacji.

- Najwyższy już chyba czas, abyśmy dostosowali nasze przepisy do międzynarodowych – uważa Wiesław Jabłoński, zawodowy kierowca z 25-letnim stażem. – Zielone strzałki to w gruncie rzeczy nasz polski wymysł i to bardzo kuriozalny. Kierowcy traktują je, niestety, na równi z zielonym światłem. A to prowadzi bezpośrednio do wielu wypadków. Najgorzej mają cudzoziemcy, którzy widząc takie drogowe „dziwolągi”, po prostu głupieją pod sygnalizatorami. Nasi szoferzy pokazują im rękami coś, czego oni nie rozumieją, trąbią na nich. Czy tak powinno być we wspólnej jednoczącej się Europie?

Z badań wynika, że jedynie 0,03 proc. kierowców zatrzymuje się na zielonej strzałce, aby po upewnieniu się czy nikt nie przechodzi przez przejście i czy nic nie nadjeżdża z lewej strony, kontynuować skręt w prawo. W innych krajach strzałka nie obowiązuje w związku z tym, że zbyt często powoduje dramatyczne konsekwencje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto