Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ul. Grygowej: Nie będzie zakładu utylizacji opon

redakcja
redakcja
Archiwum
Protestujący mieszkańcy ul. Grygowej w Lublinie odetchną z ulgą. Koło ich domów nie będzie zakładu utylizacji opon. Korzystną dla inwestora decyzję Ratusza uchyliło Samorządowe Kolegium Odwoławcze, a uzasadnienie jest miażdżące dla miejskich urzędników

O sprawie zrobiło się głośno w lutym, gdy zaprotestowali mieszkańcy bloków socjalnych przy ul. Grygowej. Ich domy i halę, gdzie miałaby powstać instalacja dzieli tylko 20 m. Zakład chciała uruchomić siedlecka firma Setar, a Ratusz wydał jej korzystną decyzję środowiskową. – Nie było powodów, by odmówić – wyjaśniał Zdzisław Strycharz, ówczesny dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska.

Ale Samorządowe Kolegium Odwoławcze właśnie unieważniło tę decyzję, a uzasadnienie stawia Ratusz w fatalnym świetle. Zdaniem SKO "trudno zaakceptować fakt”, że miasto nie uznało instalacji za spalarnię odpadów, bo liczy się nie to, jak zakład nazwał wnioskodawca, ale co faktycznie tam będzie. A to urzędnicy powinni ustalić.

Złożonemu przez Setar raportowi środowiskowemu SKO zarzuca "wiele nieścisłości i przekłamań”. Przykłady? Z dokumentów wynika, że część gazu powstającego z opon będzie magazynowana, ale nie było mowy o wielkości i położeniu zbiornika. Sęk w tym, że zbiornik nie mógłby stać bliżej, niż 60 m od bloków, a tu jest tylko 20 m i to, zdaniem SKO "jednoznacznie dyskwalifikuje” inwestycję w tym miejscu. W razie pożaru trzeba by ewakuować 900 osób. Kolegium uważa też, że miasto nie mogło uznać inwestycji za zgodą z przeznaczeniem terenu, bo plan nie pozwala tu na obiekty zagrażające domom mieszkalnym.

Protestujący skarżyli się też, że miasto nie informowało ich o postępowaniu toczącym się na wniosek inwestora. Ratusz odpowiadał, że działał zgodnie z procedurą, nie mógł informować każdego, a na miejscu wisiało ogłoszenie. – Gdzie było? W sklepie! – oburzała się Marta Nowosadzka, mieszkanka ul. Rataja. – A to nie może być w sklepie? – odpowiedział jej dyr. Strycharz.

Kolegium jednoznacznie orzekło, że miasto powinno informować wszystkich, na których działki może oddziaływać instalacja. A faktyczny zasięg takiego oddziaływania miasto powinno ustalić samo, a nie polegać na wskazaniach inwestora. SKO uznało, że miasto naruszyło prawo nie zapewniając stronom możliwości udziału w postępowaniu. I wytknęło Ratuszowi, że nie zna orzeczeń sądowych w tych sprawach sprawie.

Sprawa trafiła do SKO po odwołaniu złożonym przez działającą w pobliżu firmę Polmark. – Uwzględniona została większość naszych argumentów. SKO nie zostawiło suchej nitki na mieście – cieszy się Stanisław Poważyński, wspólnik Polmarku.

Teraz Ratusz musi od nowa rozpatrzyć wniosek inwestora. – Jeszcze raz, bardzo skrupulatnie, przeanalizujemy dokumenty – zapowiada Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta. Dlaczego wcześniej Ratusz twierdził, że nie miał prawa odmówić zgody? – Ocena była prowadzona na podstawie danych przedstawionych przez inwestora – odpowiada Krzyżanowska. I tym samym zdaniem odpowiada na pytanie, na ile skrupulatna była to ocena.

DOMINIK SMAGA


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto