Ubikacje pod naszą lupą

Inspektorzy sekcji komunalnej lubelskiego sanepidu odwiedzili szalety miejskie, a także toalety ogólnodostępne dla klientów. Skontrolowali też ubikacje w kinach, restauracjach, pubach, urzędach, na dworcach i stacjach paliw.

Na co zwracali uwagę?

– Na stan glazury, terakoty. Czy ściany nie są brudne, jak w środku wyglądają kabiny, czy są dezynfekowane. Ważne jest też czy umywalki mają wodę i czy jest mydło i ręczniki – wylicza Małgorzata Serafin, kierownicza sekcji higieny komunalnej lubelskiego sanepidu.

W Lublinie, w lipcu inspektorzy zajrzeli do 35 toalet publicznych.

– Stan techniczny jest co raz lepszy. Sanitarny też nie jest najgorszy – twierdzi Serafin i dodaje, że kontrolerzy wystawili tylko jeden mandat. – Zastrzeżenia mieliśmy do stanu w toalecie w jednym z lubelskich centrów handlowych. Było brudno, umywalka miała pęknięcia – zaznacza.

Sprawdziliśmy sami jak naprawdę wyglądają miejskie ubikacje.

To, co zobaczyliśmy w szalecie na placu Litewskim przerosło nasze wyobrażenia. W ubikacji, znajdującej się w centrum przyszłej metropolii, było brudno i śmierdząco. Zamiast sedesów – obskurne dziury w podłodze. Zachlapana glazura, brudne drzwi od kabin. Za skorzystanie z tego „luksusu” trzeba zapłacić 1 zł. Kawałek papieru toaletowego – gratis.

Dużo lepsza sytuacja jest w ubikacji na dworcu PKS przy alei Tysiąclecia.

Tu, za skorzystanie z WC trzeba zapłacić 1,50 zł. W tej toalecie była czysta glazura, ręczniki, mydło, pachniało środkiem dezynfekującym. Podobnie w toalecie w Galerii Centrum, tam również nie mieliśmy nic do zarzucenia. – Sprzątam codziennie. Nie wyobrażam sobie, by było inaczej – twierdzi Magdalena Dębowczyk właścicielka toalety z Galerii Centrum.

Najlepiej sytuacja przedstawia się ubikacjach w restauracji. – Większość tych toalet jest dzierżawionych przez prywatnych właścicieli, a oni dbają o czystość – zaznacza Serafin. – Papier toaletowy i mydło to już nie jest luksus.

Sanepid zapowiada dalsze kontrole.