Rolnik z gminy Łaszczów zauważył znikniecie klaczy we wtorek. - Mężczyzna roztrzęsionym głosem poprosił policjantów o pomoc – informuje policja. - Jak przekazał, najprawdopodobniej w nocy skradziono mu klacz maści karej - dodaje.
Mężczyzna twierdził, ze kiedy rano poszedł do obory, klaczy nie było w stajni.
Stwierdził więc, że została skradziona. Zwierzę warte było 4 tys. złotych. Na miejsce przyjechali stróże prawa. Okazało się, że budynek, w którym mieszkała klacz nie był zamknięty. Policjanci przesłuchali gospodarza i sprawdzili miejsce kradzieży. Nie znaleźli jednak śladów włamania.
Sprawę szybko wyjaśniono. Okazało się, że klacz znajduje się w oddalonej o 15 kilometrów Tuczapy w gm. Mircze w gospodarstwie innego rolnika.
Mężczyzna wytłumaczył policji, że klacz sama tu przywędrowała. Zwierzę najprawdopodobniej zerwało się z uwięzi i wybiegło z obory. Powodem ucieczki był prawdopodobnie znajdujący się w gospodarstwie koń, u którego była kiedyś z wizytą. Klacz z powrotem wróciła do swojego właściciela.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?