Szerokie: Zabawy obok papierów i pustych butelek

To jedyne takie miejsce w dzielnicy dla maluchów. Plac jest nowy, ogrodzony, stoją na nim drewniane zabawki. Każdego dnia pełno tu dzieciaków. Niestety, tę sielankę psuje widok papierów, butelek i niedopałków, które wręcz wylewają się z przepełnionego śmietnika. Nad odpadami, które są też porozrzucane wzdłuż ogrodzenia, przy drabinkach, krążą roje much. - Patrzę na to i nie mogę uwierzyć, że nikt tu nie sprząta - mówi Joanna Pliszka, która mieszka w tej okolicy. - Już od miesiąca nikt nie wywiózł stąd śmieci, jest brudno i cuchnie, bo w koszu psują się resztki jedzenia - dodaje.

Rodzice, którzy przyprowadzają na plac swoje maluchy, są oburzeni.

- Plac jest ładny, ale te muchy i smród są nie do wytrzymania - podkreśla pani Celina. – A obok kosza stoi ławeczka, na której każdy chętnie by usiadł i poobserwował, jak się bawią dzieci. No, ale trudno wysiedzieć przy takich „zapachach”.

Rada dzielnicy zna problem. - Wiem, co się tam dzieje - mówi Maria Dudziak, przewodnicząca zarządu dzielnicy Szerokie. - Ponad tydzień temu zgłaszałam tę sprawę do miejskiego Wydziału Gospodarki Komunalnej. Usłyszałam, że pilnie zajmą się tą sprawą i wyślą na miejsce ekipę sprzątającą. No i widać jak się śpieszą. Brud na placu zabaw to nie jedyny problem, jaki rada zgłosiła urzędnikom. - Wokół placu nikt nie kosi trawy. Krzaki i chwasty urosły tak wysoko, że nie da się tędy przejść - oburza się Maria Dudziak.

- W każdym rejonie Lublina sprząta inna firma, z którą mamy podpisaną umowę. Jeżeli ktoś nam zgłasza, że gdzieś jest bardo brudno od razu wysyłamy na miejsce ekipę – wyjaśnia Wiesława Kozicka z Wydziału Gospodarki Komunalnej. – Każdy plac zabaw musi być czysty, bo tam bawią się dzieci. Dlatego także ten na Szerokim będzie na pewno posprzątany, a trawa wykoszona – deklaruje.

Do sprawy wrócimy.

Dorota Krupińska