Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szaleństwa, spokoje i orzechy. Recenzja spektaklu "Komornicka. Biografia pozorna"

AgataRenata
AgataRenata
http://www.ck.lublin.pl/index.php?mod=news&nid=2157
W naszych czasach wszystko co jest trans intryguje, ciągnie za sobą blask fleszy, czasem szokuje, ale wydaje się to całkiem w co raz bardziej szalonych czasach. Komornicka vel. Włost miałaby o wiele łatwiej gdyby przyszła na świat te sto lat później.
Materiał Dziennikarza Obywatelskiego

Opinii nie powinno się pisać na początku- wiem, wiem. Ale dawno nie byłam na tak dobrym spektaklu w Lublinie - na takim, na którym nie zerka się na zegarek, bo nuży albo w którym gra aktorów jest irytująca. O każdym spektaklu najprościej można powiedzieć oceniając koncepcję reżysera, scenariusz sztuki i grę aktorów. Tutaj jest i dobry pomysł na sztukę, dobrze napisany tekst, ciekawa koncepcja reżysera i genialna aktorka.

Cała zabawa polega na poszukiwaniu odpowiedzi - kim jest ta Komornicka. Kiedy zapytałam się współtowarzyszy kto to był - nikt nie słyszał o niej zanim nie wpadł im do głowy tytuł spektaklu, który sprowokował poszukiwania. Ciekawa jestem jak Komornicką odkrył Frąckowiak? Sztuka rozpoczyna się od prób stworzenia w głowie obrazu Marii Komornickiej vel. Piotra Własta, po której pozostały tylko... dwie fotografie. Frąckowiak opisuje swoje poszukiwania, wraz z nim i my szukamy Marii. Zabawa jest przednia. Skalpujące łasice, gra na prawdziwej pile, akrobacje na koźle rodem z sali gimnastycznej... Każdy odkrywa nieznaną Marię "Odmieńca" Piotra. Każdy znajduje w sobie cząstki szaleństwa. W pędzącym naprzód świecie pośpiechu, katastrof i Internetu zazdrościmy Komornickiej. Każdy chciałby ćwiczyć jogę, w ogrodzie, czekając aż wyrosną mu skrzydła anielskie.

Twarz Anity Sokołowskiej zawsze kojarzyła mi się ze snującą się po szpitalu w Leśnej Górze dr Leną. Jak wiele seriale zabierają aktorom. Na scenie raz jest narratorem, raz Marią Komornicką - niewinnym dziewczęciem, wyzwoloną małżonką i podróżniczką, raz Piotrem Włastem - zagubionym w samym sobie, nieco zdziwaczałym, szaleńcem (ale to raczej świat, który staje w opozycji wobec niego zwariował), czasem przemawia jako matka Komornickiej, czasem jako siostra. Szepcze, krzyczy, charczy, śpiewa kołysanki czy ryczy jak prawdziwa rockmanka. Paleta barwnych postaci przetacza się przez cenę - a wszystkie kryją się w jednym ciele.

Gdyby "Komornicka. Biogradia pozorna" była filmem nakręconym w kinie kultowa stałaby się scena rozdeptywania /tańczenia/ stepowania po kilkudziesięciu orzechach włoskich. Bardzo zazdrościłam Sokołowskiej, że może zdeptać w drobny mak te twarde owoce. To musi być szalenie wyzwalające. A zabawa narzędziami chirurgicznymi nad jednym z orzechów (obraz tego w dużym powiększeniu ukazywał się na ścianie) i cytowanie jednego z wierszy o mózgu i wyjmowaniu z ciała, mistrzostwo. Szepty Pań zaskoczonych podobieństwem orzechowych wnętrzności do tych człowieczych mówi samo za siebie...

Komornicka. Biografia pozorna
REŻYSERIA: Bartek Frąckowiak
DRAMATURGIA: Weronika Szczawińska
SCENOGRAFIA, KOSTIUMY: Anna Maria Karczmarska
MUZYKA: Krzysztof Kaliski
REŻYSERIA ŚWIATŁA, WIDEO: Bartosz Nalazek
WYSTĘPUJE: Anita Sokołowska

Premiera:
Lublin - 24 lutego 2012 roku
Bydgoszcz - 9 marca 2012 roku


Recenzja powstała w ramach akcji "Relacja za akredytację". Dziękujemy!


od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto