Test zaczyna się od pytań o płeć, wiek, datę i miejsce urodzin, choroby przewlekłe, odległość miejsca zamieszkania od morza, ilość znamion na ciele i prawidłowości anatomiczne. Pytań jest 38. Na koniec wysyłamy sms (koszt 9 zł). Za chwilę okazuje się, że musimy wysłać kolejny. Ile płacimy? Tego niestety nie wiemy. Co dalej? Dostajemy sms zwrotny z datą naszej śmierci. Data śmierci 12 V 2049 – taką odpowiedź otrzymaliśmy, wpisując fikcyjne odpowiedzi do testu na stronie internetowej i wysyłając smsa.
– To obrzydliwe! Przecież ten test może rozwiązać każde dziecko. Według mnie, takie gry też są nieetyczna – uważa Daniel Winnicki, student.
– Sama nie rozwiązałabym tego testu. Ale skoro mówi się tyle o wolności słowa, dlaczego mamy się tego czepiać? W Internecie znajdziemy wszystko. Jeśli ktoś nie chce, nie musi w to klikać – uważa Dorota Stadnicka z Lublina.
Sprawę komentuje również ksiądz Mieczysław Puzewicz, rzecznik metropolity lubelskiego.
– Cały pomysł wygląda na koszmarną zabawę. Wygląda na to, że ktoś w ten sposób chce sobie zarobić. I pewnie znajdą się naiwni, którzy stracą sms-a w tej zabawie – twierdzi. – Zabawa ta, w moim odczuciu jest głupia i kompletnie nielogiczna, trudno zaś w odniesieniu do zjawisk niepoważnych stosować kategorie etyczne.
Co na to psycholog?
– Bardzo wiele osób jest w trudnej sytuacji. Ta gra może godzić w poczucie bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku – uważa dr Ireneusz Siudem, psycholog UMCS. Zwykle w każdej grupie wiekowej znajdzie się ktoś taki, kto wyśle sms-a. Najczęściej są to ludzie podatni na różne sugestie. Może się zdarzyć, że ktoś uwierzy i umocni go to w różnych decyzjach, nawet tych prowadzących do samobójstwa – ostrzega psycholog.
Informatycy są przekonani, to sposób na zarobienie pieniędzy.
– Jeszcze niedawno nie trzeba było wysyłać sms-a, by za pośrednictwem internetu poznać „datę swojej śmierci”. Takie strony krążyły w sieci – mówi Zbyszek Jastrzębski, informatyk z Lublina. – Teraz zarabia na tym przede wszystkim autor strony.
Inne światło na całą sprawę rzuca ks. prof. Alfred Wierzbicki, dyrektor Instytutu Jana Pawła II KUL.
– To może być sposób na wydobycie danych osobowych. To niebezpieczne. Z datą śmierci nie powinno się igrać – uważa ks. prof. Alfred Wierzbicki. - Reklama odwołuje się do dużej naiwności, a żeruje na niezdrowej ciekawości. Odwołuje się do tego, co irracjonalne w człowieku – zaznacza.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?