MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Recenzja spektaklu Teatru Ósmego Dnia „Osadzeni. Młyńska 1” [Relacja za akredytację]

losiello_manuello
losiello_manuello
W kolejnym dniu Konfrontacji Teatralnych mogliśmy zobaczyć ...
W kolejnym dniu Konfrontacji Teatralnych mogliśmy zobaczyć ... Materiały Organizatora
W kolejnym dniu Konfrontacji Teatralnych mogliśmy zobaczyć spektakl Teatru Ósmego Dnia z Poznania – „Osadzeni. Młyńska 1”. Przeczytajcie recenzję.

Recenzja powstała w ramach akcji "Relacja za akredytację". Dziękujemy!


Ośmioro skazanych, osiem różnych historii, osiem tragedii.

Jest to historia ośmiu więźniów odbywających wyroki w Zakładzie Karnym przy Młyńskiej w Poznaniu, którzy zdecydowali się opowiedzieć swoje historie aktorom Teatru Ósmego Dnia.

Poznajemy tragedie Dawida Błaszczaka, Janusza K., Artura Krauzego, Mateusza Kuźmicza, Maxa, Konrado Moreno, Marka Ziółkowskiego, Macieja Żeleznego. Dlaczego wymieniam dane tych osób, nie wspominając o aktorach?

Aktorzy są tylko głosem, którzy o tym usłyszeli i zechcieli nam opowiedzieć. W ubogiej scenerii (drewniane ławki, kilka lamp i barierka), wokół której aktorzy poruszają się w określonym kierunku wytyczoną ścieżką, niczym na więziennym spacerniaku, naprzemian opowiadają o „królach życia” do czasu osadzenia.

Aktorzy nie silą się na używanie żargonu więziennego, co dodatkowo przekonuję mnie do tego, że to nie oni są tutaj najważniejsi, a to chciała osiagnąć Ewa Wójciak – reżyser i aktor spektaklu.

Samych osadzonych poznajemy, nie tylko poprzez historię, ale wizualnie w czasie projekcji. Recytują fragmenty Elegii duinejskich Rilkego.

Tutaj też da się zauważyć, że nie trudzą się na piękną deklamację tekstu, ale utożsamiają się z tymi słowami, co z większą siłą stwarza autentyczność.

Dobór poety, jak i fragmentów nie był przypadkowy. Rilke też był osadzonym, może nie dosłownie, ale uwięzienie polegało na niemożliwości pójścia dalej, stworzenia czegoś, dopóki nie skończy tego dzieła. To swoistego rodzaju próba rozliczenia się z samym sobą, zrobienia rachunku sumienia.

Tak samo jak Osadzeni na Młyńskiej zdają sobie sprawę z tego, dlaczego tutaj się znaleźli. Nie doszukiwali się winy poza sobą, mimo, że dorastali w patologicznych rodzinach, wśród biedy i chęć pozyskania wysokiego statusu materialnego była czynnikiem istotnym, mogli się tym próbować usprawiedliwiać. Nie zrobili tego, opowiedzieli o dorastaniu, o lekcji jakiej udzieliło im zamknięcie, izolacja od świata, który kiedyś tak kochali, by dopiero na końcu nieśmiało mówić o marzeniach, o tym co chcą robić po wyjściu. I nie są to utopijne marzenia, powrót do szybkiego zarobku, do wspięcia się na szczyt szybko, by tak szybko znów z niego spaść.

„Coraz bardziej interesujące wydają mi się prawdziwe ludzkie świadectwa i to, w jaki sposób człowiek zapisuje świat swoim życiem. Coraz mniej natomiast mam zrozumienia i tolerancji dla indywidualnych fikcji artystycznych, rzadko potrafię odnaleźć w nich coś wartościowego. A te biografie mnie poruszają” - mówi Ewa Wójciak

Brawo dla Adama Borowskiego, Tadeusza Janiszewskiego, Marcina Kęszyckiego oraz Ewy Wójciak za to świadectwo, za brak próby oceniania, za spektakl bez moralizatorstwa, za obraz obdarty z teatralnej kreacji i udawania kogoś kim nie jesteśmy. To kolejny dowód, na to, że Osadzeni z Młyńskiej są tutaj najważniejsi.


Czytaj także:

Konfrontacje Teatralne 2011 w Lublinie: Program, bilety
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto